czwartek, 23 października 2014

Pytanie szesnaste

INNSBRUCK, KLUB NOCNY...

    Drinki zawsze smakują tak samo dobrze kiedy są potrzebne. Poprawka... Drinki zawsze smakują tak samo dobrze nieważne czy są potrzebne czy nie. A tak w ogóle jeżeli chodzi o sens istnienia drinków to chyba wszystko jest jasne. Bo mimo, że są wielofunkcyjne to spełniają głównie rolę dobrego czynnika odstresowującego i pomagają gdzieś ulokować myśli, których nikomu nie można przekazać. Drink spowiednik. Czyli opcja gdzie po wypiciu go zwierzasz się pierwszej napotkanej osobie. Tego należy się wystrzegać...
- ...i poprosiłem Go żeby był dla Niej dobry. - zakończył bełkocząc. - I wiesz co? Każdy jest dla Niej lepszy ode mnie. - dodał z rozpaczą w głosie.
- Chyba się zgubiłam. - powiedziała piłując paznokcie. - Popraw mnie jeśli źle coś powiem. Kiedyś zostawiłeś dziewczynę bo zaszła z Tobą w ciążę. Potem się nie przyznawałeś do tego dziecka, potem Ci się odmieniło, przyjechała tutaj i kiedy Twój przyjaciel, który się w Niej kocha od stuleci w końcu Ją wyrwał, Tobie spowrotem włączyła się opcja "mam uczucia" tak? - zapytała. Skrzywił się lekko ale potaknął. - I najpierw zachowałeś się w stosunku do Niego jak największa kanalia a teraz od nowa chcesz przyjaźni dając Im swoje błogosławieństwo? - zdziwiła się.
- Jak na prostytutkę to całkiem pojętna jesteś. - stwierdził. - I pewnie masz jeszcze jakąś radę w zanadrzu ha?
- Powinnam dać Ci w mordę ale zapłaciłeś mi za całą noc podwójnie wiec muszę Cię słuchać. - powiedziała niechętnie. - Mam swoje zdanie na ten temat. - dodała.
- Strzelaj tą swoją diagnozę. - upił łyk kolejnego drinka.
- Boisz się zobowiązań bo są nierozerwalnie związane z odpowiedzialnością. A Ty odpowiedzialny jesteś bardzo mało więc uważasz, że wszystko i tak prędzej czy później pierdzielnie. - wzruszyła ramionami.
- Dlaczego uważasz, że jestem nieodpowiedzialny? - oburzył się. Spojrzała na Niego z politowaniem.
- Opowiedziałeś mi o wypadku Theresy, o basenie, o wyrzeknięciu się własnej córki,  o perfidnym zdradzeniu swojej kobiety w ciąży z Jej największą konkurentką i na dodatek gadasz o swoim prywatnym życiu z prostytutką, która wie kim jesteś i jutro może przekazać prasie wszystko co Jej powiedziałeś. - odparła pewnie.
- Ok. Punkt dla Ciebie. - bąkną. - Wisi mi czy komuś to powiesz. - dodał.
- Gwarantuję Ci kochany Mój że kiedy procenty znikną z Twojego mòżdżku będziesz mnie szukał po wszystkich klubach. - zaśmiała się siadając na Nim okrakiem. - Jeśli chcesz mieć coś z tej nocy to zacznijmy od razu bo tempo w jakim wchłaniasz alkohol paraliżuje pewne mięśnie. - mruknęła Mu do ucha całując przy tym Jego szyję. Odsunął Ją tak żeby widzieć Jej oczy.
- Dlaczego robisz to co robisz? - spytał.
- Bo zapłaciłeś. - westchnęła poirytowana.
- Dlaczego zostałaś prostytutką? - dopytywał.
- Ok panie ciekawski. Włączyła Ci się opcja "zbawię cały świat"? Wyluzuj, odchrzań się od moich pobudek i daj mi zapracować na to co chcesz mi zapłacić. - powiedziała wyraźnie rozzłoszczona Jego ciekawością.
- Dorzucę kilka setek jeśli nie będziemy uprawiać seksu. - stwierdził. Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Wolisz... yyy... czego Ty właściwie chcesz? - spytała zdezorientowana.
- Jedźmy do mnie. - oznajmił.
- Tam chcesz się bzyknąć? Było tak od razu... - stwierdziła ubierając płaszcz.
- Nie. - odparł pewnie znów powodując zdziwienie na Jej twarzy...


MIESZKANIE STEFFI...

- A w tym roku w Święta u babci będzie tatuś? - zapytała jedząc naleśniki i machając przy tym nóżkami. 
- Musisz zapytać tatę czy nie ma innych planów. - odparła przyglądając się uważnie córce. Martwiła się o Nią bo mała miała wielkie nadzieje związane ze świętami spędzonymi wyjątkowo z ojcem. Gregor każdego roku w święta wyjeżdżał w jakieś ciepłe kraje. Z Sandrą. Jak tłumaczyli to Theresie? Rodzice Gregora zawsze mieli jedno wytłumaczenie. Tata musiał wyjechać bo robi świąteczną wystawę swoich zdjęć. I tak zajmowało Mu to aż do sylwestra. U córki pojawiał się dopiero po konkursie noworocznym. Brunetka nie lubiła jeździć na święta do Jego rodziców, bo czuła się tam jak piąte koło u wozu ale nie mając własnej rodziny była na to skazana. Przez wzgląd na Tess, która święta uwielbiała...
- Chciałabym żeby w tym roku tatuś nie miał żadnej wystawy. - powiedziała smutno. - W końcu moglibyśmy razem ubrać choinkę i rozpakować prezenty. I tata mógłby iść z nami do kościoła a potem opowiedziałby mi bajkę, którą opowiada mi zawsze dziadek. Fajnie by było. - dodała.
- Chodź do mnie. - powiedziała z uśmiechem brunetka sadzając dziewczynkę na kolanach. - Obiecuję Ci, że porozmawiam o tym z tatą dobrze? I poproszę Go, żeby nigdzie nie wyjeżdżał w tym roku.
- Myślisz, że się zgodzi? - zapytała z nadzieją.
- Postaram się Go przekonać ok?
- Daj Mu buzi. Wtedy na pewno się zgodzi. - wyszczerzyła się dziewczynka. Kobieta westchnęła i spojrzała na córkę poważniej.
- Tess... pamiętasz jak mówiliśmy ci z tatą dlaczego nie mieszkamy razem?
- Nie jesteście mężem i żoną. - przypomniała.
- Tak. I nie jesteśmy nimi bo już nie kochamy się tak jak kiedyś. - wyjaśniła. - Tak bardzo jak kiedyś kochaliśmy siebie tak teraz kochamy Ciebie, a ja i tata jesteśmy... przyjaciółmi. - zakończyła niepewnie. No bo co powiedzieć pięciolatce?
- No to ja się podzielę z Wami, tak żebyście kochali i mnie i siebie. - powiedziała jakby to była oczywista oczywistość. - Tata zerwał z tą głupią Sandrą więc możecie się teraz ożenić i będziemy mieszkać u tatusia bo ma duże mieszkanie i...
- Nie możemy Tess. - przerwała Jej łagodnie. 
- Dlaczego? - zapytała ze łzami w oczach. 
- Widzisz kochanie... Tatuś kiedyś zakochał się w innej pani. W Sandrze. I był z Nią. A ja byłam z Tobą. Myślałam, że może jeszcze kiedyś będziemy z tatą razem ale On bardzo tego nie chciał więc... powoli przestawałam Go kochać. A teraz... - przerwała nie wiedząc jak powiedzieć to córce. - Córeczko ja... Ja się zakochałam.
- W tacie tak? - zapytała zdezorientowana.
- Nie kochanie. Nie w tacie. - odparła delikatnie się uśmiechając. - Zakochałam się w kimś kto też się we mnie zakochał, kto jest dobry, nie kłamie, zawsze ma dla Nas czas...
- Nas? To ja Go znam? - zdziwiła się. Brunetka pokiwała głową.
- Od jakiegoś czasu... spotykam się z wujkiem Thomasem. - oznajmiła z obawą w głosie.
- No tak, często do nas przychodzi. Ja też się z Nim często spotykam. - wzruszyła ramionami dziewczynka. - Ale w kim się zakochałaś? - dopytywała.
- W wujku Thomasie. - oznajmiła spokojnie. 
- Czyli, że wujek jest... Twoim chłopakiem? - zdziwiła się.
- Na to wygląda. - zaśmiała się delikatnie. Dziewczynka zrobiła poważną minę a czoło zmarszczyło Jej się uroczo mówiąc o tym, że intensywnie się nad czymś zastanawia. - Tess ja wiem, że wolałabyś żebym była z tatą ale czasem...
- Tata mówił, że kiedyś narozrabiał i że nie potrafisz Mu wybaczyć. - powiedziała smutno. - Nawet jeśli ładnie przeprosi. - dodała. Kobieta ponownie pokiwała głową. Dziewczynka westchnęła. - Czy wujek będzie z nami mieszkał? - zapytała.
- Nie. - odparła pewnie. - Nie, dopóki Ty się na to nie zgodzisz. - dodała całując dziewczynkę prosto w nosek.
- Ja? Przecież to Twój chłopak. - zdziwiła się.
- Ale Ty jesteś dla mnie najważniejsza i Twoje zdanie jest dla mnie najważniejsze.
- To dlaczego nie ożenisz się z tatą? Ja tego właśnie chcę. - powiedziała stanowczo.
- Ale nie kocham taty... - powiedziała smutno. - Kocham wujka Thomasa. - dodała.
- I co? On ma być teraz moim tatusiem?
- Nie nie nie... Nadal będzie Twoim wujkiem. 
- A tatuś będzie mógł do mnie przyjeżdżać? - zapytała podejrzliwie.
- Oczywiście skarbie. - uśmiechnęła się pogodnie. Mała intensywnie myślała nad czymś.
- Wujek jest spoko. - powiedziała nagle. - I co? Chcesz się kiedyś z nim ożenić? - zapytała poważnie.
- Nie wiem, być może. - odpowiedziała szczerze. Obawiała się reakcji małej, bo ta była nastawiona na swojego ojca i na nikogo innego u boku swojej matki.
- A chcecie mieć dzieci? - spytała ponownie. Tym razem wzięła do ust kolejnego naleśnika. Brunetka zdziwiła się nieco ale uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja mam Ciebie, wujek ma Lilly... na razie nie mamy tego w planach.
- Czyli Lilly będzie moją siostrzyczką, tak? - zapytała upewniając się.
- Nie całkiem ale...
- Fajnie! - zawołała z pełną buzią. Śmiejąca się buzią. - Zawsze chciałam mieć siostrzyczkę. - dodała.
- I... nie jesteś zła? - zdziwiła się kobieta.
- Nie jestem. I tak kiedyś ożenisz się z tatusiem. - puściła matce oko i pobiegła do swojego pokoju...

MIESZKANIE GREGORA...

- Nigdy nie miałam takiego klienta. - stwierdziła upijając kolejny łyk wina. - Cholernie wygodna ta sofa. - powiedziała z podziwem Rozglądnęła się dokoła i oczy zaświeciły Jej się jak lampki. Podeszła do zielonego dużego fotela z żelaznymi okuciami i drewnem pachnącym tak intensywnie jak w lesie. - Ale cudo... - westchnęła chcąc usiąść na meblu.
- Ani mi się waż. - powiedział dobitnie. Pociągnął Ją za rękę i zaprowadził do sypialni.
- Hej, mówiłeś, że chcesz gadać, odmieniło Ci się? - zapytała urażona Jego zachowaniem i poirytowana Jego zmianą nastroju.
- Będziemy gadać w łóżku. - oznajmił zdejmując koszulę.
- Mówił Ci ktoś, że jesteś stuknięty? - zapytała kładąc się na wskazanym przez Niego meblu. Zdjął spodnie i wsunął się pod kołdrę robiąc Jej miejsce obok siebie. Odstawiła kieliszek i wpełzła pod kołdrę siadając na Nim okrakiem. Złożyła na Jego ustach gorący pocałunek sięgając dłonią w okolice Jego slipek.
- Powiedziałem zero seksu. - przypomniał.
- Więc o co Ci chodzi z tym łóżkiem? - wkurzyła się.
- Jest wygodne. - wzruszył ramionami powodując w Jej organizmie wybuch. Musiała wziąć głęboki wdech żeby nie walnąć Go w twarz. - Co powinienem zrobić? - zapytał w pewnym momencie.
- Powinieneś spuścić trochę powietrza kolego i dać się ponieść chwili. - powiedziała próbując Go ponownie uwieść. 
- A jeżeli Oni się kiedyś pobiorą? - zapytał ignorując Jej zaloty. Westchnęła.
- To będą małżeństwem. - stwierdziła siadając obok Niego i biorąc kieliszek ponownie do rąk. - Być może nawet będą mieli gromadkę dzieci i będą najszczęśliwszą parą pod słońcem. A Ty nadal będziesz idiotą, który stracił szansę na takie życie przez własną głupotę i bycie tchórzem. - dodała.
- Gdybym był tchórzem, nie próbowałbym teraz.
- A przepraszam bardzo w jaki Ty sposób próbowałeś co? Dwa razy Jej próbowałeś wmówić, że powinniście do siebie wrócić zaraz po tym jak doprowadziłeś Ją do łez! - oburzyła się. - Dziwię się, że pozwala Ci na kontakt z małą i w ogóle chce z Tobą rozmawiać. - stwierdziła.
- No i to właśnie znaczy, że nadal mnie kocha. - powiedział pewnie i z pewną satysfakcją w głosie.
- Nie. To oznacza, że kocha swoją córkę tak bardzo, że dla Jej dobra jest w stanie znieść Twoje towarzystwo.- poprawiła Go rozglądając się po pokoju. - Nawet Jej zdjęć nie masz. Ba, nawet zdjęć swojej córki nie masz. - dodała prychając. Spojrzał na Nią uważnie i wyciągnął pudło spod łóżka. Kiedy je otwarł ujrzała kilkanaście albumów ze zdjęciami. Wzięła jeden do ręki i zaczęła przeglądać. Zamilkła. Miliony zdjęć małej. Mnóstwo zdjęć brunetki... Zapewne nawet nie wiedziała, że takie zdjęcia były Jej robione... - Możesz mi powiedzieć po jakiego grzyba Ty Ją w ogóle zdradzałeś? - zapytała odkładając pudełko. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Wpatrywał się w zdjęcia myśląc nad odpowiedzią. - Ten wypaśny fotel w salonie... - wspomniała.
- Jak wracałem z zawodów zawsze w Nim siedziała z kubkiem kakao i książką w ręce. - wspomniał. - Zdejmowała okulary i uśmiechała się do mnie. Tylko Ona potrafiła się tak uśmiechnąć, że nawet jak mi nie wyszło to miałem to gdzieś... - dodał. 
- Jesteś frajerem. - odezwała się nagle.
- Słucham?! - oburzył się.
- Jesteś mega frajerem Gregor. - powtórzyła pewnie. - Nie dość, że serio Ją kochałeś to nadal kochasz a mimo to rozpieprzasz sobie i Jej życie udając kretyna bez uczuć.
- Nie udaję. Jestem kretynem bez uczuć. - poprawił Ją.
- Gdyby tak było wywaliłbyś ten fotel bo nie pasuje do Twojego mieszkania, nie zrywałbyś ze Stiegler i pieprzyłbyś się teraz ze mną za mniejsze pieniądze niż chcesz mi dać. - oznajmiła.
- Fotel jest wygodny, Sandra mi się znudziła a jeśli chodzi o sex... - spojrzał na Nią. 
- Co? Nie jestem w Twoim typie? - zapytała rozbawiona.
- Jesteś za chuda. - oznajmił puszczając Jej oko. Zaśmiała się.
- Boże ale Ty jesteś dziwny... - westchnęła. I zapadła cisza. Spojrzała na Niego uważnie. - Walcz Gregor. - powiedziała cicho.
- Nie ma już o co. I nie ma jak.
- Zależy Ci na Nich, tak? - pokiwał głową. - A Jej zależy na Theresie. A Theresa chce Ciebie. I tutaj masz swoją szansę. - stwierdziła.
- Mam wykorzystać Tess dla własnych celów? - zdziwił się.
- Chcesz odzyskać rodzinę. Z tego co mówiłeś Steffi do tej pory traktowała Thomasa jak przyjaciela a to o czymś świadczy. 
- Bała się reakcji Thithi. - oznajmił.
- Ciągle wierzyła, że się opamiętasz. Bo też Cię kochała. Tylko zrobiłeś to ciut za późno i w bardzo złym stylu. - oznajmiła.
- Wiesz co? - zapytał patrząc na Nią uważnie. - Wyładniałaś. - oznajmił zamykając Jej usta pocałunkiem...


*****************************************************************
I jest kolejny :)
Mam nadzieję, że się spodoba.
A co do Michała i Basi... Tworzy się kolejny rozdział ale ciągle mi coś w Nim nie pasuje więc jeszcze nie teraz. ;)
Buziole :*

7 komentarzy:

  1. Zakochana Ann , cóż ja mogę więcej napisać kochana?
    Team Thomas ever!♥
    http://die-glut-der-liebe.blogspot.com/
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  2. Steffi, Steffi... Theresa rozwala system, ma taką pewność że Greg będzie jej tatą :D
    Jak człowiek pijany to szczery, Gregor, wiedziałam że jesteś debilem XD
    Sama już nie wiem za kim być, bo Thomas to Thomas, a Gregor to... No właśnie. Dlatego nie wiem.
    Czekam na Michała i Basię!! ♥ :D
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Team Gregor. :D ♥ Teraz już coś mi się rozjaśniło w głowie.
    To co robi jest szczere? No po tej rozmowie z tą dziewczyną, wywnioskowałam, że tak. Więc? Greg nam się nawrócił! Tylko... Na jak długo?
    Bo to jest jeszcze tak, że wykorzystując Małą, serio będzie grał nieczysto. Ale... On kocha, no... W tak żałosny i banalny sposób, że się szkoda człowieka robi. ;p
    Steffi zresztą też go kocha. :D Dobra, słowa mocne, pewnie się przeliczę, ale... Serio jest coś w tym, że Ona mu ciągle wybacza. :D Więc? :D:D
    Co do Basi i Michała... TĘSKNIĘ! :( ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No i wyszło szydło z worka! Ale on jest głupi... no po prostu nie mogę! tyle lat! Go Go Gregor! Znając go to niestety jeszcze zapewne nie jeden numer wywinie. Święta... to może być dla niego i Steffi moment przełomowy. oby.
    Wiele się wyjaśniło po tym rozdziale. moja ciekawość ciągle wzrastam. Czekam z niecierpliwością na następny.
    Pozdrawiam Aga!

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem, co napisać, może tylko przeproszę, że nie zawsze komentuję :c Piszesz idealnie! Życzę mnóstwo weny i czekam na kolejny rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Team Gregor zawsze i wszędzie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Team Gregor foreva and eva <3!
    No i nie muszę nie powtarzać, że Tessa skradła moje serduszko :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń