INNSBRUCK...
- Wszyscy Twoi fani dziś prawdopodobnie oglądają nasz program Thomas. - powiedziała z uśmiechem wpatrując się w tablet trzymany w ręce. - Chat, na którym pojawiać się miały pytania do Ciebie własnie się zawiesił. - oznajmiła. Spojrzała na blondyna, który był lekko zdziwiony. - Twoi kibice załatwili nam serwery. - zaśmiali się.
- Nie wiem czy to spodoba się Waszym informatykom ale jestem zaszczycony. - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Kilka pytań udało nam się zatrzymać. Jednym z nich jest podstawowe pytanie, które zadają wszyscy wierni kibice. Dlaczego? - zapytała. Uśmiechnął się miło.
- Dużo już powiedziałem na konferencji w Lillehammer. Strach przed upadkiem jest nadal zbyt silny. Mimo, że jestem w pełni przygotowany do sezonu, że trenowałem z kolegami na równym poziomie... Pojechaliśmy dla sprawdzenia moich sił na większą skocznię. Planica okazała się dla mnie zbyt wymagająca. Nie chcę skakać na siłę. Nie chcę się do tego zmuszać kiedy skoki powinny dawać mi radość. - powiedział szczerze. - No i nie chcę ciągle zastanawiać się czy kiedy wejdę na górę, po skoku zobaczę jeszcze córkę. - zakończył.
- Wielu kibiców zastanawia się czy jeszcze kiedyś zobaczy Cię na skoczni... - stwierdziła.
- Wokół niej na pewno. - zaśmiał się. - Nadal jestem skoczkiem. Tylko na emeryturze. Nadal kocham te obiekty i pewnie nie byłbym w stanie tak zupełnie się od tego odciąć. Na pewno będę kibicował moim przyjaciołom i kolegom. Jeśli nie pod samą skocznią to w domu przed telewizorem. - wyjaśnił.
- Istnieje możliwość, że to odejście od sportu będzie pewnego rodzaju przerwą?
- Nie odchodzę zupełnie od sportu Steffi. Doskonale wiesz, że sport to część mojego życia bez której ja nie istnieję. - zaśmiał się.
- Przerwą od skoków Thomas. Wszyscy wiedzą jak bardzo to kochasz. Myślisz, że nie będzie Cie ciągnęło spowrotem na skocznię? Że ten chromosom rywalizacji nie zacznie się na nowo odzywać? - zapytała.
- Dużo o tym myślałem. I bardzo długo. To nie była decyzja podejmowana z dnia na dzień. To dojrzewało we mnie od pierwszego upadku... - zaczął. - Nie będzie powrotu. A na pewno nie w najbliższym czasie.
- Wiesz, że właśnie spowodowałeś płacz u większości Twoich fanek? - zapytała śmiejąc się.
- Ty nie płaczesz. - zauważył.
- Bo ja nie jestem Twoją fanką. - powiedziała żartobliwie. - Ja się tylko z Tobą przyjaźnię. - zaśmiali się. - Jakie teraz masz plany? - spytała.
- Od zawsze to skoki były moim planem. Nie mam planu B. - oznajmił. - Mam wiele pomysłów, o których jeszcze nie chcę mówić. Wszystko musi się wyklarować powoli. Mam licencję pilota, uwielbiam wyścigi, lubię pracę z dziećmi... Jest wiele możliwości ale na wszystko przyjdzie czas. trzeba ochłonąć. Teraz chcę spędzić jak najwięcej czasu z córką. - zakończył. Spoważniała.
- Lilly na pewno będzie się cieszyć, że tata jest częściej w domu. - powiedziała. - W związku z tym pojawiły się nowe pytania. Dość osobiste. - zauważyła.
- Spodziewałem się takich. - powiedział spokojnie.
- Będziesz miał więcej czasu dla siebie i dla rodziny. Czy to oznacza, że będziesz próbował odbudować to co kiedyś legło w gruzach? - zapytała.
- Mój związek z Kristiną... był bardzo intensywny. Jeśli można tak powiedzieć. To była pierwsza kobieta, którą pokochałem. Byliśmy szczęśliwi ale kiedy jest się ciągle poza domem coś się wypala. Coś gaśnie i tak zgasło nasze uczucie. To, że na świecie pojawiła się Lilly było najlepszym co mogło mnie i Kristy spotkać. Próbowaliśmy to ratować właśnie dla Lilly ale... Było już za późno. - dokończył. Spojrzała na tablet i Jej twarz zrobiła się lekko bledsza. Od razu wiedział jakie pytanie pojawiło się na chacie.
- Wszyscy wiedzą o tym, że jednym z powodów Waszego rozstania był Twój rzekomy romans... - zaczęła uspokajając nerwy. - Kristina nie potrafiła wybaczyć zdrady? - zapytała. Przez chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć.
- Wybaczyła. Ale kobieta nie zapomina. Nie mamy do czego wracać. I chyba nawet nie chcemy. Jesteśmy dobrymi kolegami, bo o przyjaźń po czymś takim nigdy nie jest łatwo. Staramy się żeby Lilly nie płaciła za nasze błędy ale razem nigdy już nie będziemy. - odpowiedział. Pojawiło się kolejne pytanie.
- Kochasz Ją jeszcze? - zapytała. Uśmiechnął się.
- Dała mi najlepszy prezent na świecie. A matkę swojego dziecko kocha się zawsze. W pewien dziwny i niezrozumiały sposób ale zawsze. - powiedział. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Niego znacząco.
- Dziękuję, że zgodziłeś się być moim pierwszym gościem. - powiedziała z uśmiechem.
- To ja dziękuję za taką możliwość. - również się uśmiechnął.
- Moim i Państwa gościem była legenda skoków narciarskich Thomas Morgenstern. Zapraszam na kolejne spotkanie z mistrzami sportu za tydzień o tej samej porze a naszym gościem będzie Nicole Hosp. To koniec na dziś, życzę Państwu dobrej nocy. - powiedziała.
Wyłączył telewizor i odłożył pilota na szklany stolik. Spojrzał na córkę, która skulona spała obok Niego na sofie. Delikatnie wziął Ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Okrył Ją ciepłym kocem i wrócił do salonu. Nalał sobie Whiskey do szklanki i stanął w oknie. Śnieg sypał bardzo mocno. Tworzył ścianę, przez którą mało co było widać. Nadal nie mógł uwierzyć, że to prawda. Że Thomas o niczym Mu nie powiedział i że niczego nie zauważył. Był zły na siebie ale z drugiej strony był też zły na blondyna. Od jakiegoś czasu nie mógł się z Nim dogadać. Thomas zrobił się złośliwy, upierdliwy i nie potrafił mówić o niczym tylko o Steffi i o tym jak źle Jest przez szatyna traktowana. To irytowało. Bo przecież z Nim przyjaźnił się dłużej i to po Jego stronie powinien stać. "Ja się tylko z Tobą przyjaźnię". Czasem to wygląda zupełnie inaczej ale przecież to była jedyna możliwa do przyjęcia prawda. Thomas i Steffi? Zaśmiał się. Nie ma opcji. "Kristina nie potrafiła wybaczyć zdrady?". Prawda jest taka, że Kristina zawsze czuła, że nie jest tak kochana jak być powinna. Być może szatyn nie był romantykiem ale pewne rzeczy widać gołym okiem. Thomas Ją kochał ale coś zawsze było nie tak. Romans? Z tego co zdołał się dowiedzieć od samego zainteresowanego to była jedna noc. Co to za kobieta? Blondyn nigdy nie chciał powiedzieć. To była Jego największa tajemnica, której nie znał nawet szatyn. No ale skoro Steffi jest najlepszą przyjaciółką... Mogła coś więcej o tym wiedzieć ale czy to w ogóle Go interesowało? "A matkę swojego dziecko kocha się zawsze. W pewien dziwny i niezrozumiały sposób ale zawsze." Thomas to cholerny romantyk. Pokręcił głową. Na prawdę Thomas?...
- Słucham. - powiedział odbierając dzwoniący telefon.
- Wszystko w porządku? - usłyszał ciepły głos. Oho, matka mojego dziecka.
- Nie popłakałem się oglądając program. - stwierdził.
- Wiesz, że nie o to pytam, a Twoją opinię o programie mam gdzieś. - odparła.
- Thithi zasnęła. Nie wiem czy budzenie Jej teraz jest dobrym pomysłem. Może lepiej byłoby gdyby została dzisiaj u mnie? - zapytał. Usłyszał ciche westchnięcie. - Kiedy śpi, nie wybiegnie na ulicę. - stwierdził z niezadowoleniem.
- Sandra jest u Ciebie? - zapytała.
- Nie. A co, chcesz z Nią pogadać? - zapytał lekko drwiąco. Puściła to mimo uszu.
- Nakarmiłeś Ją?
- Sandrę? Moim sex appealem. - odparł pewnie.
- Przykryj Ją dobrze, wiesz, że jest chorowita a teraz noce są zimne.
- Dobrze.
- Gdyby się obudziła i płakała to przytul Ją i opowiedz Jej jakąś bajkę. Może przestraszyć się jak obudzi się w nie swoim łóżeczku. - powiedziała z troską.
- Steffi, to tylko jedna noc. Nie panikuj. - stwierdził zirytowany.
- Może jednak przyjadę...
- Da sobie radę, odwiozę Cię do domu. - powiedział ktoś ciszej. Szatyn wyprostował się.
- Thomas jest z Tobą? - zapytał.
- Wiesz, że jestem kiepskim kierowcą. W taką pogodę mogłabym kogoś skrzywdzić. Thomas odwiezie mnie do domu.
- Och... No tak. Jasne. - stwierdził. Na prawdę Thomas? - Poczekaj chwilę. - powiedział i odłożył na chwilę telefon na stolik. Thomas to, Thomas tamto... Thomas mnie odwiezie, przywiezie, zrobi mi zakupy, zawiezie Tess do przedszkola... Nie żeby była tu jakakolwiek zazdrość ale hello! Masz swoją rodzinę? Zajmij się Kristiną, jedź do Lilly i daj se siana. - Thithi się obudziła i mówi, że bez Ciebie nie zaśnie. - powiedział do telefonu.
- Ok. Przytul Ją i pogłaszcz po pleckach to zawsze Ją uspokaja jak ma koszmary a ja będę za chwilę.
- Nie spieszcie się, nie chcę żeby mała została półsierotą. - stwierdził i rozłączył się. Uśmiechnął się do siebie i oparł wygodnie na sofie...
***
Cicho zapukała do drzwi. Nie miała ochoty na towarzystwo szatyna przez całą noc. Nie miała po prostu siły na kolejne bezsensowne sprzeczki i głupie teksty pod swoim adresem. Czy bolał Ją ten brak szacunku z Jego strony? Owszem, ale czego się spodziewać po kimś kto zdradzał, oszukiwał i kłamał przez długi okres czasu? Właściwie to wszystkich i przez całe swoje życie...
- Wejdź. - powiedział otwierając drzwi. Od razu udała się do sypialni szatyna, a kiedy zobaczyła śpiącą w najlepsze córkę uśmiechnęła się do siebie. Pogłaskała Ją po główce i poprawiła kocyk.
- Przed chwilą znów zasnęła. - powiedział cicho stojąc zaraz za Nią. Pokiwała głową. - Zrobiłem Ci herbatę. Na pewno zmarzłaś. - dodał z lekkim uśmiechem czym bardzo zdziwił brunetkę. - Chodź do salonu. - powiedział i wyszedł z pokoju. Poszła zaraz za Nim. Usiadła na sofie zdejmując po drodze płaszcz. - Proszę. - podał Jej kubek z ciepłym płynem i usiadł obok Niej. Spojrzała na Niego z zaciekawieniem.
- Mogłeś dać znać, że Tess zasnęła. - powiedziała.
- Jeżeli przeszkodziłem Ci w jakiś planach to przepraszam. Zasnęła chwilę przed tym jak przyszłaś. - powiedział.
- Nie miałam żadnych planów ale mogłam jechać prosto do domu a Thomas nie musiałby nadkładać drogi. - wyjaśniła.
- To na pewno nie był dla Niego żaden kłopot. - stwierdził z przekąsem. Popatrzyła na Niego jak na idiotę.
- Dlaczego tak się zachowujesz? - zapytała.
- Jak? - udawał zdziwionego.
- Jak dzieciak. - wyjaśniła. - Thomas ciągle liczy na to, że uda Mu się z Tobą porozmawiać...
- Musimy o Nim gadać? - zapytał.
- Tak.
- Nie masz innych tematów?
- To Twój przyjaciel Schlieri.
- Dlaczego nie mówisz do mnie po imieniu? - spytał patrząc na Nią z wyrzutem.
- Gregor proszę Cię...
- O nie kwiatuszku Ty już miałaś u mnie swoje 5 minut. - puścił Jej oko. Westchnęła.
- Nie mam siły... - wstała i zaczęła ubierać płaszcz.
- Co robisz? - spytał zdezorientowany.
- Wychodzę. - oznajmiła.
- Poczekaj. - chwycił Ją za rękę.
- Nie mam po co. Ty ciągle myślisz, że jesteś pępkiem świata i każdy chce gadać tylko o Tobie. Nie zauważasz, że wszyscy powoli się od Ciebie odwracają. Twoi koledzy rozmawiają z Tobą tylko kiedy muszą, Twoja rodzina wstydzi się za Ciebie, bo są bliżej Twojej córki niż Ty, ja mam z tobą kontakt tylko ze względu na Theresę a Twój jedyny prawdziwy przyjaciel siedzi w domu sam, bo wolisz udawać obrażonego o to, że to Ty nie miałeś dla Niego czasu! I przestań w końcu insynuować jakiś romans między mną a Thomasem bo nic nie wiesz a myślisz, że wszystkie rozumy pozjadałeś! - powiedziała zdenerwowana.
- Wcale nie jestem sam. - odparł dobitnie.
- Owszem, masz Sandrę, która jest z Tobą tylko po to żeby zrobić mi na złość, żeby wzbudzić we mnie zazdrość i pokazać, że jest w czymś lepsza ode mnie... Jesteś z kobietą, która rozwaliła najważniejszą relację w moim życiu i odebrała ojca mojej córce, bo mnie nienawidzi... - dodała mając łzy w oczach. - Mam dość wysłuchiwania Twoich głupich uwag i docinków, Twoich złośliwych tekstów, tego jak się obnosisz z tym jakim to świetnym facetem nie jesteś. Mam dość bycia dla Ciebie Nikim Gregor... - szepnęła uwalniając pojedynczą łzę, które nie zdążyła spłynąć po Jej policzku bo starł Ją swoją dłonią i mocno przytulił do siebie brunetkę. - Zostaw mnie... - powiedziała przez łzy próbując się wyrwać z Jego objęć.
- Steffi... - zaczął ale nie dane było Mu dokończyć, bo uwolniwszy się z Jego uścisku natychmiast wyszła z mieszkania. Uderzył pięścią w ścianę. Był na siebie zły. Był zły na Nią. Był zły na Thomasa i na cały świat. Bo miała dużo racji. Bo rzeczywiście był sam. Dał się ponieść emocjom, które zawsze dobrze ukrywał bo były zbyt niewygodne i sprawiały zbyt wiele bólu. Pozwolił sobie znowu zobaczyć w kobiecie tą delikatną, kruchą dziewczynę, która wpatrywała się w Niego jak w obrazek, która Go kochała i na każdym kroku potrafiła to okazać choćby najmniejszym gestem. A , która teraz patrzyła na Niego z ogromnym bólem i nienawiścią w oczach. Był wściekły bo tylko Ona potrafiła wzbudzić w Nim większe emocje. A z emocjami zawsze miał problemy. Więc po co Ją tu ściągał? Bał się zostać sam z córką? I co miał zamiar powiedzieć gdyby rzeczywiście została? Jesteś idiotą Schlierenzauer...
***
Trzęsącymi się dłońmi wysłała smsa do szatyna. "THOMAS ODBIERZE MAŁĄ O 8:00". Wystukała odpowiedni numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. Odebrał po pierwszym sygnale...
- Thomas?
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał od razu słysząc Jej głos.
- Możesz po mnie przyjechać? Jestem pod mieszkaniem Gregora. - wydukała.
- Będę za 15 minut. - powiedział i się rozłączył. I emocje wzięły górę. Łzy znów zaczęły spływać po policzkach. Bo znów brakło sił...
- Nie wiem czy to spodoba się Waszym informatykom ale jestem zaszczycony. - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Kilka pytań udało nam się zatrzymać. Jednym z nich jest podstawowe pytanie, które zadają wszyscy wierni kibice. Dlaczego? - zapytała. Uśmiechnął się miło.
- Dużo już powiedziałem na konferencji w Lillehammer. Strach przed upadkiem jest nadal zbyt silny. Mimo, że jestem w pełni przygotowany do sezonu, że trenowałem z kolegami na równym poziomie... Pojechaliśmy dla sprawdzenia moich sił na większą skocznię. Planica okazała się dla mnie zbyt wymagająca. Nie chcę skakać na siłę. Nie chcę się do tego zmuszać kiedy skoki powinny dawać mi radość. - powiedział szczerze. - No i nie chcę ciągle zastanawiać się czy kiedy wejdę na górę, po skoku zobaczę jeszcze córkę. - zakończył.
- Wielu kibiców zastanawia się czy jeszcze kiedyś zobaczy Cię na skoczni... - stwierdziła.
- Wokół niej na pewno. - zaśmiał się. - Nadal jestem skoczkiem. Tylko na emeryturze. Nadal kocham te obiekty i pewnie nie byłbym w stanie tak zupełnie się od tego odciąć. Na pewno będę kibicował moim przyjaciołom i kolegom. Jeśli nie pod samą skocznią to w domu przed telewizorem. - wyjaśnił.
- Istnieje możliwość, że to odejście od sportu będzie pewnego rodzaju przerwą?
- Nie odchodzę zupełnie od sportu Steffi. Doskonale wiesz, że sport to część mojego życia bez której ja nie istnieję. - zaśmiał się.
- Przerwą od skoków Thomas. Wszyscy wiedzą jak bardzo to kochasz. Myślisz, że nie będzie Cie ciągnęło spowrotem na skocznię? Że ten chromosom rywalizacji nie zacznie się na nowo odzywać? - zapytała.
- Dużo o tym myślałem. I bardzo długo. To nie była decyzja podejmowana z dnia na dzień. To dojrzewało we mnie od pierwszego upadku... - zaczął. - Nie będzie powrotu. A na pewno nie w najbliższym czasie.
- Wiesz, że właśnie spowodowałeś płacz u większości Twoich fanek? - zapytała śmiejąc się.
- Ty nie płaczesz. - zauważył.
- Bo ja nie jestem Twoją fanką. - powiedziała żartobliwie. - Ja się tylko z Tobą przyjaźnię. - zaśmiali się. - Jakie teraz masz plany? - spytała.
- Od zawsze to skoki były moim planem. Nie mam planu B. - oznajmił. - Mam wiele pomysłów, o których jeszcze nie chcę mówić. Wszystko musi się wyklarować powoli. Mam licencję pilota, uwielbiam wyścigi, lubię pracę z dziećmi... Jest wiele możliwości ale na wszystko przyjdzie czas. trzeba ochłonąć. Teraz chcę spędzić jak najwięcej czasu z córką. - zakończył. Spoważniała.
- Lilly na pewno będzie się cieszyć, że tata jest częściej w domu. - powiedziała. - W związku z tym pojawiły się nowe pytania. Dość osobiste. - zauważyła.
- Spodziewałem się takich. - powiedział spokojnie.
- Będziesz miał więcej czasu dla siebie i dla rodziny. Czy to oznacza, że będziesz próbował odbudować to co kiedyś legło w gruzach? - zapytała.
- Mój związek z Kristiną... był bardzo intensywny. Jeśli można tak powiedzieć. To była pierwsza kobieta, którą pokochałem. Byliśmy szczęśliwi ale kiedy jest się ciągle poza domem coś się wypala. Coś gaśnie i tak zgasło nasze uczucie. To, że na świecie pojawiła się Lilly było najlepszym co mogło mnie i Kristy spotkać. Próbowaliśmy to ratować właśnie dla Lilly ale... Było już za późno. - dokończył. Spojrzała na tablet i Jej twarz zrobiła się lekko bledsza. Od razu wiedział jakie pytanie pojawiło się na chacie.
- Wszyscy wiedzą o tym, że jednym z powodów Waszego rozstania był Twój rzekomy romans... - zaczęła uspokajając nerwy. - Kristina nie potrafiła wybaczyć zdrady? - zapytała. Przez chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć.
- Wybaczyła. Ale kobieta nie zapomina. Nie mamy do czego wracać. I chyba nawet nie chcemy. Jesteśmy dobrymi kolegami, bo o przyjaźń po czymś takim nigdy nie jest łatwo. Staramy się żeby Lilly nie płaciła za nasze błędy ale razem nigdy już nie będziemy. - odpowiedział. Pojawiło się kolejne pytanie.
- Kochasz Ją jeszcze? - zapytała. Uśmiechnął się.
- Dała mi najlepszy prezent na świecie. A matkę swojego dziecko kocha się zawsze. W pewien dziwny i niezrozumiały sposób ale zawsze. - powiedział. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Niego znacząco.
- Dziękuję, że zgodziłeś się być moim pierwszym gościem. - powiedziała z uśmiechem.
- To ja dziękuję za taką możliwość. - również się uśmiechnął.
- Moim i Państwa gościem była legenda skoków narciarskich Thomas Morgenstern. Zapraszam na kolejne spotkanie z mistrzami sportu za tydzień o tej samej porze a naszym gościem będzie Nicole Hosp. To koniec na dziś, życzę Państwu dobrej nocy. - powiedziała.
Wyłączył telewizor i odłożył pilota na szklany stolik. Spojrzał na córkę, która skulona spała obok Niego na sofie. Delikatnie wziął Ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Okrył Ją ciepłym kocem i wrócił do salonu. Nalał sobie Whiskey do szklanki i stanął w oknie. Śnieg sypał bardzo mocno. Tworzył ścianę, przez którą mało co było widać. Nadal nie mógł uwierzyć, że to prawda. Że Thomas o niczym Mu nie powiedział i że niczego nie zauważył. Był zły na siebie ale z drugiej strony był też zły na blondyna. Od jakiegoś czasu nie mógł się z Nim dogadać. Thomas zrobił się złośliwy, upierdliwy i nie potrafił mówić o niczym tylko o Steffi i o tym jak źle Jest przez szatyna traktowana. To irytowało. Bo przecież z Nim przyjaźnił się dłużej i to po Jego stronie powinien stać. "Ja się tylko z Tobą przyjaźnię". Czasem to wygląda zupełnie inaczej ale przecież to była jedyna możliwa do przyjęcia prawda. Thomas i Steffi? Zaśmiał się. Nie ma opcji. "Kristina nie potrafiła wybaczyć zdrady?". Prawda jest taka, że Kristina zawsze czuła, że nie jest tak kochana jak być powinna. Być może szatyn nie był romantykiem ale pewne rzeczy widać gołym okiem. Thomas Ją kochał ale coś zawsze było nie tak. Romans? Z tego co zdołał się dowiedzieć od samego zainteresowanego to była jedna noc. Co to za kobieta? Blondyn nigdy nie chciał powiedzieć. To była Jego największa tajemnica, której nie znał nawet szatyn. No ale skoro Steffi jest najlepszą przyjaciółką... Mogła coś więcej o tym wiedzieć ale czy to w ogóle Go interesowało? "A matkę swojego dziecko kocha się zawsze. W pewien dziwny i niezrozumiały sposób ale zawsze." Thomas to cholerny romantyk. Pokręcił głową. Na prawdę Thomas?...
- Słucham. - powiedział odbierając dzwoniący telefon.
- Wszystko w porządku? - usłyszał ciepły głos. Oho, matka mojego dziecka.
- Nie popłakałem się oglądając program. - stwierdził.
- Wiesz, że nie o to pytam, a Twoją opinię o programie mam gdzieś. - odparła.
- Thithi zasnęła. Nie wiem czy budzenie Jej teraz jest dobrym pomysłem. Może lepiej byłoby gdyby została dzisiaj u mnie? - zapytał. Usłyszał ciche westchnięcie. - Kiedy śpi, nie wybiegnie na ulicę. - stwierdził z niezadowoleniem.
- Sandra jest u Ciebie? - zapytała.
- Nie. A co, chcesz z Nią pogadać? - zapytał lekko drwiąco. Puściła to mimo uszu.
- Nakarmiłeś Ją?
- Sandrę? Moim sex appealem. - odparł pewnie.
- Przykryj Ją dobrze, wiesz, że jest chorowita a teraz noce są zimne.
- Dobrze.
- Gdyby się obudziła i płakała to przytul Ją i opowiedz Jej jakąś bajkę. Może przestraszyć się jak obudzi się w nie swoim łóżeczku. - powiedziała z troską.
- Steffi, to tylko jedna noc. Nie panikuj. - stwierdził zirytowany.
- Może jednak przyjadę...
- Da sobie radę, odwiozę Cię do domu. - powiedział ktoś ciszej. Szatyn wyprostował się.
- Thomas jest z Tobą? - zapytał.
- Wiesz, że jestem kiepskim kierowcą. W taką pogodę mogłabym kogoś skrzywdzić. Thomas odwiezie mnie do domu.
- Och... No tak. Jasne. - stwierdził. Na prawdę Thomas? - Poczekaj chwilę. - powiedział i odłożył na chwilę telefon na stolik. Thomas to, Thomas tamto... Thomas mnie odwiezie, przywiezie, zrobi mi zakupy, zawiezie Tess do przedszkola... Nie żeby była tu jakakolwiek zazdrość ale hello! Masz swoją rodzinę? Zajmij się Kristiną, jedź do Lilly i daj se siana. - Thithi się obudziła i mówi, że bez Ciebie nie zaśnie. - powiedział do telefonu.
- Ok. Przytul Ją i pogłaszcz po pleckach to zawsze Ją uspokaja jak ma koszmary a ja będę za chwilę.
- Nie spieszcie się, nie chcę żeby mała została półsierotą. - stwierdził i rozłączył się. Uśmiechnął się do siebie i oparł wygodnie na sofie...
***
Cicho zapukała do drzwi. Nie miała ochoty na towarzystwo szatyna przez całą noc. Nie miała po prostu siły na kolejne bezsensowne sprzeczki i głupie teksty pod swoim adresem. Czy bolał Ją ten brak szacunku z Jego strony? Owszem, ale czego się spodziewać po kimś kto zdradzał, oszukiwał i kłamał przez długi okres czasu? Właściwie to wszystkich i przez całe swoje życie...
- Wejdź. - powiedział otwierając drzwi. Od razu udała się do sypialni szatyna, a kiedy zobaczyła śpiącą w najlepsze córkę uśmiechnęła się do siebie. Pogłaskała Ją po główce i poprawiła kocyk.
- Przed chwilą znów zasnęła. - powiedział cicho stojąc zaraz za Nią. Pokiwała głową. - Zrobiłem Ci herbatę. Na pewno zmarzłaś. - dodał z lekkim uśmiechem czym bardzo zdziwił brunetkę. - Chodź do salonu. - powiedział i wyszedł z pokoju. Poszła zaraz za Nim. Usiadła na sofie zdejmując po drodze płaszcz. - Proszę. - podał Jej kubek z ciepłym płynem i usiadł obok Niej. Spojrzała na Niego z zaciekawieniem.
- Mogłeś dać znać, że Tess zasnęła. - powiedziała.
- Jeżeli przeszkodziłem Ci w jakiś planach to przepraszam. Zasnęła chwilę przed tym jak przyszłaś. - powiedział.
- Nie miałam żadnych planów ale mogłam jechać prosto do domu a Thomas nie musiałby nadkładać drogi. - wyjaśniła.
- To na pewno nie był dla Niego żaden kłopot. - stwierdził z przekąsem. Popatrzyła na Niego jak na idiotę.
- Dlaczego tak się zachowujesz? - zapytała.
- Jak? - udawał zdziwionego.
- Jak dzieciak. - wyjaśniła. - Thomas ciągle liczy na to, że uda Mu się z Tobą porozmawiać...
- Musimy o Nim gadać? - zapytał.
- Tak.
- Nie masz innych tematów?
- To Twój przyjaciel Schlieri.
- Dlaczego nie mówisz do mnie po imieniu? - spytał patrząc na Nią z wyrzutem.
- Gregor proszę Cię...
- O nie kwiatuszku Ty już miałaś u mnie swoje 5 minut. - puścił Jej oko. Westchnęła.
- Nie mam siły... - wstała i zaczęła ubierać płaszcz.
- Co robisz? - spytał zdezorientowany.
- Wychodzę. - oznajmiła.
- Poczekaj. - chwycił Ją za rękę.
- Nie mam po co. Ty ciągle myślisz, że jesteś pępkiem świata i każdy chce gadać tylko o Tobie. Nie zauważasz, że wszyscy powoli się od Ciebie odwracają. Twoi koledzy rozmawiają z Tobą tylko kiedy muszą, Twoja rodzina wstydzi się za Ciebie, bo są bliżej Twojej córki niż Ty, ja mam z tobą kontakt tylko ze względu na Theresę a Twój jedyny prawdziwy przyjaciel siedzi w domu sam, bo wolisz udawać obrażonego o to, że to Ty nie miałeś dla Niego czasu! I przestań w końcu insynuować jakiś romans między mną a Thomasem bo nic nie wiesz a myślisz, że wszystkie rozumy pozjadałeś! - powiedziała zdenerwowana.
- Wcale nie jestem sam. - odparł dobitnie.
- Owszem, masz Sandrę, która jest z Tobą tylko po to żeby zrobić mi na złość, żeby wzbudzić we mnie zazdrość i pokazać, że jest w czymś lepsza ode mnie... Jesteś z kobietą, która rozwaliła najważniejszą relację w moim życiu i odebrała ojca mojej córce, bo mnie nienawidzi... - dodała mając łzy w oczach. - Mam dość wysłuchiwania Twoich głupich uwag i docinków, Twoich złośliwych tekstów, tego jak się obnosisz z tym jakim to świetnym facetem nie jesteś. Mam dość bycia dla Ciebie Nikim Gregor... - szepnęła uwalniając pojedynczą łzę, które nie zdążyła spłynąć po Jej policzku bo starł Ją swoją dłonią i mocno przytulił do siebie brunetkę. - Zostaw mnie... - powiedziała przez łzy próbując się wyrwać z Jego objęć.
- Steffi... - zaczął ale nie dane było Mu dokończyć, bo uwolniwszy się z Jego uścisku natychmiast wyszła z mieszkania. Uderzył pięścią w ścianę. Był na siebie zły. Był zły na Nią. Był zły na Thomasa i na cały świat. Bo miała dużo racji. Bo rzeczywiście był sam. Dał się ponieść emocjom, które zawsze dobrze ukrywał bo były zbyt niewygodne i sprawiały zbyt wiele bólu. Pozwolił sobie znowu zobaczyć w kobiecie tą delikatną, kruchą dziewczynę, która wpatrywała się w Niego jak w obrazek, która Go kochała i na każdym kroku potrafiła to okazać choćby najmniejszym gestem. A , która teraz patrzyła na Niego z ogromnym bólem i nienawiścią w oczach. Był wściekły bo tylko Ona potrafiła wzbudzić w Nim większe emocje. A z emocjami zawsze miał problemy. Więc po co Ją tu ściągał? Bał się zostać sam z córką? I co miał zamiar powiedzieć gdyby rzeczywiście została? Jesteś idiotą Schlierenzauer...
***
Trzęsącymi się dłońmi wysłała smsa do szatyna. "THOMAS ODBIERZE MAŁĄ O 8:00". Wystukała odpowiedni numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. Odebrał po pierwszym sygnale...
- Thomas?
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał od razu słysząc Jej głos.
- Możesz po mnie przyjechać? Jestem pod mieszkaniem Gregora. - wydukała.
- Będę za 15 minut. - powiedział i się rozłączył. I emocje wzięły górę. Łzy znów zaczęły spływać po policzkach. Bo znów brakło sił...
***************************************************
Cześć i czołem :)
Dziś tak :)
Kolejny w środę :)
Komentujcie kochane, komentujcie :*