SZWAJCARIA, ENGELBERG...
Nie jest to tak urokliwe miejsce jak każde, w którym odbywają się zawody w skokach narciarskich. Nawet pomimo licznych ozdób świątecznych i porozwieszanych na każdej ulicy kolorowych lampek, nie oddaje ono klimatu, który nieustannie towarzyszy każdemu kolejnemu konkursowi. Jedynie kawiarnia z najlepszą czekoladą w Szwajcarii położona nieopodal hotelu sprawiała wrażenie nastawionej na tą wyjątkową atmosferę. A czekolada rzeczywiście była wyjątkowa. Gorąca, gęsta, aromatyczna...
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę. - usłyszała w pewnym momencie. Siadał właśnie na przeciwko Niej z dużym kubkiem parującej cieczy w ręce. Zdjął niebieską kurtkę pełną naszywek z logo sponsorów i powiesił na sąsiednim krześle. Upił łyk czekolady i spojrzał na Nią poważnie. - Za bardzo lubisz słodycze. - puścił Jej oko.
- Dlaczego mnie szukałeś? - zapytała poprawiając sweter w kratę.
- Nadal Go nosisz. - zauważył z uśmiechem.
- Jest ciepły i wygodny. Poza tym dobrze w Nim wyglądam. - odparła z lekką ironią.
- Gdybyś miała w Nim wyglądać kiepsko nie kupowałbym Ci go. - powiedział pewnie. Nie odezwała się. Patrzyła na Niego. Na Jego spokojną twarz, na której mieścił się teraz delikatny uśmiech. - Co u Thomasa? - zapytał w końcu.
- Zadzwoń do Niego. - powiedziała łagodnie. - Obaj tego potrzebujecie. On potrzebuje przyjaciela, który Go wesprze w trudnym momencie a Ty potrzebujesz Jego żeby złapać równowagę. - dodała.
- Jestem w równowadze Steffi. - powiedział dobitnie. Pokręciła lekko głową.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami. Widziała Jego wyczekujący wzrok. Westchnęła. - Lilly jest już z Nim w domu. Kristina jest nieprzytomna ale stabilna. Obrzęk mózgu jest jeszcze zbyt duży, żeby Ją wybudzić ze śpiączki ale wszystko idzie w dobrym kierunku. - powiedziała po chwili. Odetchnął. Wiedział, że gdyby coś się stało blondynce, mimo, że nie była już z Thomasem, On bardzo by to przeżył. A tego Mu teraz nie było trzeba. - Dlaczego tak nagle się od Niego odwróciłeś? - zapytała. Skrzywił się lekko ale spojrzał Jej prosto w oczy i zmienił zupełnie temat.
- Nadal nie możesz znaleźć nikogo do programu? - zapytał. Zdziwiła się lekko słysząc to pytanie.
- Skąd wiesz, że nikogo nie mam? - zapytała.
- Jestem wróżbitą. - odparł zadowolony. Nie rozbawiło Jej to. - Na stronie "Sportu" nie pojawiła się żadna informacja dla internautów komu mają zadawać pytania. - dodał wyjaśniając.
- W biurze pomylili daty. Wszystko jest tak ustawione, że kalendarz jest zapełniony na cały rok ale zapomnieli o najbliższym poniedziałku. Nie mam na ten termin nikogo. A przez dwa dni nie zdołam przekonać nawet algierskiej panczenistki do udziału w programie. Każdy ma swoje zobowiązania i swój własny plan. - powiedziała z rezygnacją.
- Co będzie jak nikogo nie znajdziesz? - zapytał.
- Nie ma takiej możliwości. - odparła z wyraźnym przygnębieniem. - Jestem gotowa zgodzić się nawet na szachistę wyczynowego o ile takiego znasz. - stwierdziła.
- Cóż... właściwie... - zaczął. Jej wzrok mówił "zamilcz". Uśmiechnął się i znów upił łyk czekolady. - Nie martw się, program będzie na prawdę dobry, a oglądalność wzrośnie automatycznie. - zapewnił.
- Skąd ta pewność? - zapytała z wyraźną wątpliwością w głosie.
- Bo ludzi lubią sensacje. Lubią oglądać i słuchać o problemach innych ludzi a kiedy spotykają się na wizji dwie osoby o wspólnej przeszłości...
- Zaraz... o czym Ty mówisz? - zapytała. Podał Jej telefon z włączoną stroną internetową Jej programu. - Serwery już się zapychają od pytań. - zauważył. Spojrzała na Niego zaskoczona. Puścił Jej oko i zawołał kelnerkę. - Poprosimy dwa razy strudel z lodami waniliowymi. - zamówił deser i znów spojrzał na brunetkę.
- To będzie katastrofa. - stwierdziła odkładając telefon.
- Dlaczego tak myślisz? - zapytał poważnie.
- Widziałeś te pytania? - spytała. Pokiwał głową. - Nie chcę wyciągać na wizji naszych brudów.
- Nikt nie każe Ci tego robić. - powiedział spokojnie kiedy kelnerka przyniosła zamówione ciastko. - To będzie po prostu zwyczajna rozmowa na tematy sportowe.
- Ty chyba nie bardzo rozumiesz ideę mojego programu... - zauważyła.
- Rozumiem Ją doskonale. I to chyba ja powinienem być tym bojącym się pytań. - zaśmiał się. - Steffi ludzie są cholernie wścibscy ale płytcy i wierzą we wszystko co pokaże im telewizja. A na tym spotkaniu skorzystamy oboje. - stwierdził.
- Przecież Ty nie chodzisz do takich programów. - zauważyła. - Więc czemu teraz miałbyś przyjść? - zapytała podejrzliwie. Spojrzał na Nią uważnie.
- Jak już powiedziałem oboje na tym skorzystamy. Ty będziesz miała swojego gościa i podwyższoną oglądalność a ja okazję do pokazania ludziom, że nie taki diabeł straszny...
- Chcesz mnie wykorzystać do polepszenia sobie wizerunku i to zapewne jeszcze kosztem Theresy tak? - oburzyła się.
- Dzięki Twojemu programowi chce udowodnić, że się zmieniam. Theresa to temat, którego dotykał nie będę. To jest strefa nie do ruszenia. - zapewnił.
- I nie użyjesz Jej tematu w żaden sposób żeby...
- W żaden. - przerwał Jej. - Posłuchaj... wiem, że mi nie ufasz, nie wierzysz i masz o mnie tragiczne zdanie ale jeśli chodzi o Thithi...
- Dobrze. - tym razem to Ona Mu przerwała. Zamilkł. Była opanowana, spokojna i... - Jestem zdesperowana więc nie dziw się, że się na to zgadzam. - powiedziała. - Jesteś jedyną osobą, która zaoferowała mi swoją pomoc, choć właściwie Twoja propozycja to raczej fakt dokonany, przed którym mnie postawiłeś.
- Gdybym przyszedł do Ciebie z tą propozycją bez wcześniejszego włamania Ci się na służbowe konto odmówiłabyś. - zauważył.
- Bardzo prawdopodobne. - potaknęła biorąc się za deser. - Dlaczego chcesz pokazać ludziom, że się zmieniasz? - zapytała. - Nigdy nie zależało Ci na opinii publicznej. - przypomniała.
- Theresa rośnie. Za niedługo sama będzie szperać w internecie. Jeśli znajdzie same negatywne rzeczy o swoim ojcu raczej nie wpłynie to dobrze na Jej relacje ze mną.
- Nie za późno na tworzenie nowej maski? - zapytała ponownie. Spoważniał. Przez chwilę nic nie mówił. Była bardzo pewna siebie. Pewna tego, że On nadal jest tą samą gnida którą był jeszcze niedawno. A przecież...
- Ja na prawdę chcę się zmienić Steffi. - powiedział. - I chce żebyś Ty to zauważyła. Ludzie mnie nie obchodzą tutaj masz rację. Obchodzi mnie moja córka i obchodzisz mnie Ty.
- Od kiedy? - zapytała ze złością wypisaną na twarzy. Zamilkł. Punkt dla Niej. - Powiedziałam Ci już Gregor, że nie będziemy już nigdy razem. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym znów się w Tobie zakochała. - powiedziała ciszej.
- Po prostu musisz to sobie przypomnieć. - odparł z lekkością.
- Chyba nie chcę. - powiedziała cicho.
- Chyba? - dopytywał.
- 95% związku z Tobą to wspomnienia, które chcę wymazać Gregor. - powiedziała szczerze.
- Zostaje jeszcze 5% - stwierdził wzruszając ramionami.
- Jeżeli na tym chcesz opierać nasz związek to musielibyśmy z łóżka nie wychodzić. - stwierdziła ironicznie.
- Dla mnie bomba. - powiedział zadowolony. Westchnęła i odeszła od stolika ubierając po drodze kurtkę. Szczeniackie zachowanie szatyna doprowadzało Ją do szewskiej pasji. Mroźne wieczorne powietrze ostudziło Jej zapał do spaceru przed snem więc udała się prosto w stronę hotelu.
- Po prostu musisz to sobie przypomnieć. - odparł z lekkością.
- Chyba nie chcę. - powiedziała cicho.
- Chyba? - dopytywał.
- 95% związku z Tobą to wspomnienia, które chcę wymazać Gregor. - powiedziała szczerze.
- Zostaje jeszcze 5% - stwierdził wzruszając ramionami.
- Jeżeli na tym chcesz opierać nasz związek to musielibyśmy z łóżka nie wychodzić. - stwierdziła ironicznie.
- Dla mnie bomba. - powiedział zadowolony. Westchnęła i odeszła od stolika ubierając po drodze kurtkę. Szczeniackie zachowanie szatyna doprowadzało Ją do szewskiej pasji. Mroźne wieczorne powietrze ostudziło Jej zapał do spaceru przed snem więc udała się prosto w stronę hotelu.
- Zaczekaj. - złapał Ją za rękaw.
- Czego Ty właściwie chcesz co? - zapytała. - Nie wierzę, że tak nagle znowu zaczęło Ci zależeć. Tobie nigdy nie zależało więc o co chodzi? - spytała ponownie, wpatrując się prosto w Jego brązowe oczy. - W co Ty grasz?
- Dlaczego przespałaś się wtedy z Thomasem? - zapytał. Zatkało Ją. Wpatrywała się w Niego jakby pierwszy raz zobaczyła Jego twarz. Tylko tym razem bez fascynacji i motyli w brzuchu.
- Słucham? - spytała szeptem.
- Dlaczego zdradziłaś swoją przyjaciółkę śpiąc z Jej facetem? - zapytał. Nadal milczała będąc w szoku.
- Skąd...
- Nieważne. - stwierdził. - Oceniasz mnie, mówisz jaki jestem zły bo sypiam z kim popadnie ale nie zauważasz w sobie tego, że właściwie niczym się nie różnimy.
- To był jeden jedyny błąd. - broniła się.
- Ja też zdradziłem Cię tylko raz. - wspomniał.
- Raz?!
- Raz bardzo boleśnie bo z Twoim największym wrogiem. Ale Ty rozwaliłaś związek swojej przyjaciółki.
- Raz?!
- Raz bardzo boleśnie bo z Twoim największym wrogiem. Ale Ty rozwaliłaś związek swojej przyjaciółki.
- Tego związku już nie było...
- Bo tak powiedział Thomas? Facet, który ugania się za Tobą od 8 lat? A niby co miał Ci powiedzieć? Z resztą... czy gdyby to była prawda to Kristina tak nagle zerwałaby z Tobą kontakt? - zapytał.
- Ona... ona...
- Tak, powiedz, że nie chciała się z Tobą kontaktować, bo przyjaźniłaś się z Thomasem a to byłby dla Niej konflikt interesów. - prychnął. - Ona o wszystkim wiedziała. Wiesz to Ty, wie Thomas i teraz wiem ja. I na reszcie wszystko zaczęło się układać w jedną całość. Ciągle obwiniasz się o rozpad Ich związku i dlatego nikogo sobie nie możesz znaleźć. Uważasz, że nie zasługujesz na nikogo bo jesteś zła. Dlatego podświadomie ciągnie Cię do mnie. - powiedział ciszej zbliżając się do Niej na niebezpieczną odległość.
- Spotykam się z Thomasem Gregor. - powiedziała cicho. - I jestem z Nim szczęśliwa. - dodała. - Nie jestem taka jak Ty. - spojrzała Mu prosto w oczy. - I zrobię wszystko, żeby taka nie być. - dodała i odeszła od Niego szybkim krokiem.
To jak bardzo jeden człowiek może zatruć życie wiedzą osoby, które spotkały w swoim życiu Gregora Schlierenzauera. Był osobą, która nie musiała mówić. Wystarczyło, że pojawiał się w pobliżu a nastrój od razu się pogarszał. I tak było przez całe zawody. A z każdą kolejną wygraną wzrastał Jego poziom samouwielbienia i stawał się nie do zniesienia. Dla kolegów z kadry ciągle był tym samym Gregorem, do którego się przyzwyczaili. Dla Niej, zaczynał być zagadką. Najpierw mówi, że się zmienił, potem robi to co do tej pory, raz zachowuje się tak jakby rzeczywiście Mu zależało, potem jest zimny i cyniczny jak zawsze. I któremu wierzyć? Chociaż o wiarę trochę za późno. Zaufanie zrujnowane do poziomu zerowego. Więc nad czym się tu zastanawiać? Może nad tym co byłoby dobre dla Tess?
- O czym myślisz? - zapytał wtulając się w Jej nagie plecy i całując przy tym Jej delikatne ramiona.
- Źle to zabrzmi ale... o Gregorze. - odparła. Wyczuła jak się spina. Odwróciła się w Jego stronę i wtuliła w Niego. - O tym co wymyśli jutro w programie. Jest nieobliczalny i boję się, że stanie się coś niedobrego. - dodała wyjaśniając. Pogłaskał Ją po policzku i uśmiechnął się lekko. Nie mógł Jej pokazać, że też się martwi o to spotkanie. Ostatnio zachowanie przyjaciela o ile jeszcze można tak powiedzieć było nieobliczalne i jeszcze bardziej nieodpowiedzialne niż zwykle. Poza tym szatyn wyraźnie dał do zrozumienia, że zamierza walczyć. O Steffi. Nie o miłość, bo przecież nie zna tego uczucia ale o trofeum. O to żeby udowodnić że zawsze będzie pierwszy... - Przepraszam. To nie jest dobry moment na...
- Hej, jesteśmy razem tak? - zapytał. Pokiwała głową. - Kiedy jest się z osobą z bogatą historią to trzeba mieć na uwadze, że ta historia będzie częścią codziennego życia z nią.
- Wiem Thomas ale niekoniecznie w łóżku. O północy. I po całkiem niezłym seksie. - powiedziała śmiejąc się pogodnie.
- Całkiem niezłym? - zdziwił się. Znów się zaśmiała. - Ja Ci dam całkiem niezły. - powiedział śmiejąc się po czym zaczął Ją łaskotać. I znów śmiała się jak dawniej. Wesoło, pogodnie, z iskierkami w oczach. Jak wtedy gdy miała 18 lat. Jak wtedy kiedy dotarło do Niego, że jest dla Niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. I kiedy było już za późno na jakiekolwiek działania. Ale teraz była z Nim. W Jego mieszkaniu, w Jego łóżku. W Jego ramionach i to Jego całowała ze szczęściem wpisanym na twarzy. Z wielkim uśmiechem, który tak bardzo uwielbiał oglądać. Oderwał się na moment od Jej słodkich ust i spojrzał W Jej piękne brązowe oczy. - Mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz swojej decyzji.
- Zawsze bądź ze mną szczery a to będzie najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam. - odpowiedziała całując Go czule. Przerwało Im pukanie do drzwi. Spojrzeli na siebie zdziwieni tym, że ktoś o tej porze może czegoś potrzebować od blondyna.
- Nikogo się nie spodziewam więc to może być tylko jedna osoba. - powiedział z rezygnacją i wstał z łóżka po drodze zakładając spodnie. Kiedy tylko otwarł drzwi pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem. - Przez miesiąc się nie odzywasz wiec to logiczne że pojawiasz z się w środku nocy w moim mieszkaniu. - powiedział gestem zapraszając gościa do środka.
- Przeszkadzam? - zapytał szatyn.
- O co chodzi? - spytał krzyżując ręce na piersiach. Gość uniósł brew.
- Przypakowałeś. - zauważył. Blondyn nie zareagował. - Ok. Słuchaj... Ostatnio między nami bywało różnie. Nie byłem najlepszym przyjacielem dla Ciebie i trochę... trochę mnie poniosło podczas naszej ostatniej rozmowy. Powiedziałem dużo za dużo i... przepraszam stary. - powiedział. - Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Staram się zmienić i stwierdziłem, że zacznę od naprawiania relacji, które spieprzyłem. Zawsze mogłem na Ciebie liczyć Thomas i chcę żebyś wiedział, że Ty też możesz liczyć na mnie. W każdej sprawie. - dodał.
- I przyszedłeś mi to powiedzieć zaraz po powrocie z zawodów zamiast odpocząć w łóżku z Sandrą tak? - zapytał z powątpieniem.
- Skończyłem z Nią. - odparł całkowicie poważnie, co zaskoczyło i zdezorientowało blondyna.
- Gregor pewnych słów nie da się odwołać. - przypomniał. Szatyn spuścił głowę i westchnął.
- Wiem. I będę ich żałował jeszcze przez długi czas bo zniszczyłem nimi jedyną trwałą relację w moim życiu. - stwierdził. - Zrobisz z tym co zechcesz. Ale gdybyś jednak dał mi szansę i chciał pogadać... Tak po prostu jak kiedyś... Znasz mój numer. - powiedział i już chciał wyjść z mieszkania kiedy usłyszał głos blondyna.
- Hej Greg! - zawołał. - Miałbyś ochotę na małe piwo jutro po programie? - zapytał. Szatyn uśmiechnął się lekko.
- Wpadnę koło 22.00. - powiedział i wyszedł zostawiając zamyślonego blondyna na środku salonu.
- Ciekawe czego tak na prawdę chciał. - usłyszał za plecami a za moment poczuł na swoich zimno satynowej pościeli, w którą była owinięta.
- Masz słabą wiarę w ludzi skarbie. - zaśmiał się. Pokręciła głową.
- Mam słabą wiarę w Niego. - wskazała leżącą na sofie Jej białą bluzkę. - Ale wiem jak bardzo jest spostrzegawczy. - dodała. Objął Ją mocno i powoli zaczął rozwiązywać supełek z prześcieradła. Znów wesoło się zaśmiała. - Ale Ty nie ustępujesz Mu w tym ani na krok. - dodała widząc Jego zadowoloną minę. Zaczął czule całować Jej szyję. - Ty podstępny potworze - śmiała się wesoło kiedy łaskotał Ją pocałunkami.
- O której jedziesz po Tess? - zapytał.
- Gregor mi Ją przywiezie o 8:00.
- W takim razie zapraszam do łóżka. - wymruczał Jej do ucha...
AUSTRIA, INNSBRUCK...
To jak bardzo jeden człowiek może zatruć życie wiedzą osoby, które spotkały w swoim życiu Gregora Schlierenzauera. Był osobą, która nie musiała mówić. Wystarczyło, że pojawiał się w pobliżu a nastrój od razu się pogarszał. I tak było przez całe zawody. A z każdą kolejną wygraną wzrastał Jego poziom samouwielbienia i stawał się nie do zniesienia. Dla kolegów z kadry ciągle był tym samym Gregorem, do którego się przyzwyczaili. Dla Niej, zaczynał być zagadką. Najpierw mówi, że się zmienił, potem robi to co do tej pory, raz zachowuje się tak jakby rzeczywiście Mu zależało, potem jest zimny i cyniczny jak zawsze. I któremu wierzyć? Chociaż o wiarę trochę za późno. Zaufanie zrujnowane do poziomu zerowego. Więc nad czym się tu zastanawiać? Może nad tym co byłoby dobre dla Tess?
- O czym myślisz? - zapytał wtulając się w Jej nagie plecy i całując przy tym Jej delikatne ramiona.
- Źle to zabrzmi ale... o Gregorze. - odparła. Wyczuła jak się spina. Odwróciła się w Jego stronę i wtuliła w Niego. - O tym co wymyśli jutro w programie. Jest nieobliczalny i boję się, że stanie się coś niedobrego. - dodała wyjaśniając. Pogłaskał Ją po policzku i uśmiechnął się lekko. Nie mógł Jej pokazać, że też się martwi o to spotkanie. Ostatnio zachowanie przyjaciela o ile jeszcze można tak powiedzieć było nieobliczalne i jeszcze bardziej nieodpowiedzialne niż zwykle. Poza tym szatyn wyraźnie dał do zrozumienia, że zamierza walczyć. O Steffi. Nie o miłość, bo przecież nie zna tego uczucia ale o trofeum. O to żeby udowodnić że zawsze będzie pierwszy... - Przepraszam. To nie jest dobry moment na...
- Hej, jesteśmy razem tak? - zapytał. Pokiwała głową. - Kiedy jest się z osobą z bogatą historią to trzeba mieć na uwadze, że ta historia będzie częścią codziennego życia z nią.
- Wiem Thomas ale niekoniecznie w łóżku. O północy. I po całkiem niezłym seksie. - powiedziała śmiejąc się pogodnie.
- Całkiem niezłym? - zdziwił się. Znów się zaśmiała. - Ja Ci dam całkiem niezły. - powiedział śmiejąc się po czym zaczął Ją łaskotać. I znów śmiała się jak dawniej. Wesoło, pogodnie, z iskierkami w oczach. Jak wtedy gdy miała 18 lat. Jak wtedy kiedy dotarło do Niego, że jest dla Niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. I kiedy było już za późno na jakiekolwiek działania. Ale teraz była z Nim. W Jego mieszkaniu, w Jego łóżku. W Jego ramionach i to Jego całowała ze szczęściem wpisanym na twarzy. Z wielkim uśmiechem, który tak bardzo uwielbiał oglądać. Oderwał się na moment od Jej słodkich ust i spojrzał W Jej piękne brązowe oczy. - Mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz swojej decyzji.
- Zawsze bądź ze mną szczery a to będzie najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam. - odpowiedziała całując Go czule. Przerwało Im pukanie do drzwi. Spojrzeli na siebie zdziwieni tym, że ktoś o tej porze może czegoś potrzebować od blondyna.
- Nikogo się nie spodziewam więc to może być tylko jedna osoba. - powiedział z rezygnacją i wstał z łóżka po drodze zakładając spodnie. Kiedy tylko otwarł drzwi pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem. - Przez miesiąc się nie odzywasz wiec to logiczne że pojawiasz z się w środku nocy w moim mieszkaniu. - powiedział gestem zapraszając gościa do środka.
- Przeszkadzam? - zapytał szatyn.
- O co chodzi? - spytał krzyżując ręce na piersiach. Gość uniósł brew.
- Przypakowałeś. - zauważył. Blondyn nie zareagował. - Ok. Słuchaj... Ostatnio między nami bywało różnie. Nie byłem najlepszym przyjacielem dla Ciebie i trochę... trochę mnie poniosło podczas naszej ostatniej rozmowy. Powiedziałem dużo za dużo i... przepraszam stary. - powiedział. - Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Staram się zmienić i stwierdziłem, że zacznę od naprawiania relacji, które spieprzyłem. Zawsze mogłem na Ciebie liczyć Thomas i chcę żebyś wiedział, że Ty też możesz liczyć na mnie. W każdej sprawie. - dodał.
- I przyszedłeś mi to powiedzieć zaraz po powrocie z zawodów zamiast odpocząć w łóżku z Sandrą tak? - zapytał z powątpieniem.
- Skończyłem z Nią. - odparł całkowicie poważnie, co zaskoczyło i zdezorientowało blondyna.
- Gregor pewnych słów nie da się odwołać. - przypomniał. Szatyn spuścił głowę i westchnął.
- Wiem. I będę ich żałował jeszcze przez długi czas bo zniszczyłem nimi jedyną trwałą relację w moim życiu. - stwierdził. - Zrobisz z tym co zechcesz. Ale gdybyś jednak dał mi szansę i chciał pogadać... Tak po prostu jak kiedyś... Znasz mój numer. - powiedział i już chciał wyjść z mieszkania kiedy usłyszał głos blondyna.
- Hej Greg! - zawołał. - Miałbyś ochotę na małe piwo jutro po programie? - zapytał. Szatyn uśmiechnął się lekko.
- Wpadnę koło 22.00. - powiedział i wyszedł zostawiając zamyślonego blondyna na środku salonu.
- Ciekawe czego tak na prawdę chciał. - usłyszał za plecami a za moment poczuł na swoich zimno satynowej pościeli, w którą była owinięta.
- Masz słabą wiarę w ludzi skarbie. - zaśmiał się. Pokręciła głową.
- Mam słabą wiarę w Niego. - wskazała leżącą na sofie Jej białą bluzkę. - Ale wiem jak bardzo jest spostrzegawczy. - dodała. Objął Ją mocno i powoli zaczął rozwiązywać supełek z prześcieradła. Znów wesoło się zaśmiała. - Ale Ty nie ustępujesz Mu w tym ani na krok. - dodała widząc Jego zadowoloną minę. Zaczął czule całować Jej szyję. - Ty podstępny potworze - śmiała się wesoło kiedy łaskotał Ją pocałunkami.
- O której jedziesz po Tess? - zapytał.
- Gregor mi Ją przywiezie o 8:00.
- W takim razie zapraszam do łóżka. - wymruczał Jej do ucha...
*********************************
Taki tam. Dziurozapychacz. Ale czasem potrzebny. :)
Nawołuje do oddawania komentarzy :*
Buziole :*
Twoje dziurozapychacze są bardzo udanr :D
OdpowiedzUsuńChcę tylko sie dowiedzieć co Greg wymyśli, bo jakoś nie wierzę że nie zrobi, czy nie powie czegoś głupiego w tym programie. Umieram z ciekawości :D
Pozdrawiam ;)
Oj, tam. Żaden dziurozapychacz. :)
OdpowiedzUsuńEch... Teraz to ja już nic nie wiem. Niby to ja tak za bardzo nie wierzę w to, że ludzie mogą się nagle zmienić, ale Gregor... No coś w nim chyba drgnęło. Nie wiem jednak kilku rzeczy, a mianowicie:
-co się w nim ruszyło,
-dlaczego to zrobiło,
-w jaki sposób,
-czy ma to przynieść mu jakieś korzyści,
-czy naprawdę cud się zdarzył i Greg postanowił się naprawdę zmienić dla siebie, ludzi których otacza, a przede wszystkim Małej.
Cóż, dużo tych rzeczy nie wiem. :D Ale dowiem się mam nadzieję niebawem.
weny!
Dziurozapychacz ?serio ? Pewnie w programie wydarzy się coś zaskakującego,to pewne,bedzie tam Greg :D juz nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńKarolina
Thomas i Steffi... ej ja się nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńA co do Gregora... mam nadzieję, że to nie jest zmiana krótkotrwała i, że nie wywinie jakiegoś numeru. Już się nie mogę doczekać tego rozdziału z programem. Mogą paść ciężkie pytania dla nich obojga. Świetny rozdział jak zawsze! Poprzedni również przeczytałam (nawet kilka razy) i był super. Theresa <3 uwielbiam ją!
Z niecierpliwością czekam na następny!
Pozdrawiam Aga!
Ale akcja sie rozkreca. Kiedy.nowy??
OdpowiedzUsuńŻaden dziurozapychacz!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :D Ciekawi mnie czy Gregor coś wymyśli podczas programu na wizji.
Steffi i Thomas- nie zgadzam się :P
Pozdrawiam ;*