AUSTRIA, INNSBRUCK, STUDIO TELEWIZYJNE...
Stał na środku i rozglądał się dokoła ze skupieniem na twarzy. Wyglądał jak zagubione dziecko wśród tłumu obcych. Każdy z pracowników biegał ciągle Go przedstawiając z kąta w kąt. Co chwilę podchodziła do Niego coraz to inna kobieta poprawiająca makijaż, którego bardzo nie chciał i Jego włosy, co na pewno bardzo Go wkurzało zważając na Jego ułomność na tym punkcie. Gdyby nie pozwolono Mu się samemu ubrać pewnie właśnie płakałby nad jakimś biednym garniturem, który przygotowałaby stylistka ubierająca wszystko i wszystkich w tym studiu. Dlatego właśnie z uśmiechem na twarzy wzięła kubek z gorącą cieczą i omijając zgrabnie wszystkich operatorów przeszła obok Niego mówiąc wyraźnie "Chodź!". Kiedy przebrnęli przez tłumy ludzi, którzy właściwie nie wiadomo co tam robili i zrobiło się luźniej okazało się, że są w miejscu, które od środka nie przypomina ani trochę tego co widać w telewizji. Stół wydaje się być większy, sofy jakieś mniej białe a lampy świecą prosto w oczy i nie da się określić która kamera akurat Cię filmuje.
- Siadaj. - powiedziała spokojnie i włączyła tablet, na którym miały wyświetlać się wszystkie pytania, które zadają internauci.
- Dziwnie tu u Ciebie. - zauważył rozsiadając się wygodnie na kanapie. Spojrzała na Niego na moment i podsunęła Mu pod nos kubek z kakao.
- Masz tu być tylko 3 godziny, z czego mówić będziesz musiał tylko 50 minut więc nie narzekaj. - zaśmiała się widząc Jego niezadowolona minę.
- Nie narzekam.
- Tylko?
- Tylko informuję rzeczywistość, że nie spełnia moich oczekiwań. - wyjaśnił. Wywróciła oczami i otwarła listę pytań. Chciała się choć odrobinę nastawić i przygotować na niektóre z nich ale kiedy tylko przeczytała kilka pierwszych wiedziała, że nie ma co liczyć na spokój tego wieczora. Ludzie rzeczywiście kochają sensacje... - Aż tak źle? - zapytał widząc Jej minę.
- Aż tak to widać? - spytała z rezygnacją w głosie.
- Wyglądasz jakbyś miała zaraz się przewrócić. Zbladłaś jeszcze bardziej niż jesteś blada naturalnie i oczy Ci się powiększyły. - odparł. Tym razem spojrzała na Niego uważnie. - Skubiesz dolną wargę, co chwilę poprawiasz włosy tam gdzie są idealnie ułożone i dziurki od nosa ruszają Ci się stanowczo za szybko. Jesteś przerażona. - dodał. - Mówiłem że Cię trochę znam. - stwierdził widząc Jej zdziwienie na twarzy. Westchnęła.
- To będzie jakaś katastrofa.
- Hej... - delikatnie złapał Ją za rękę. - Damy radę. Obiecuję Ci, że nie będzie żadnej katastrofy i nikt nie ucierpi tego wieczora. - powiedział cicho ale na tyle wyraźnie i z taką pewnością w głosie, że nie mogła nie uwierzyć. Poza tym Jego oczy... Coś w nich było. Coś co mówiło, że nie kłamie, że na prawdę chce coś zmienić. Wyswobodziła dłoń z Jego uścisku i skupiła się na pytaniach. Uśmiechnął się pod nosem. Zawsze się rumieniła kiedy była lekko speszona sytuacją. Działał na Nią i to było najważniejsze w tym momencie.
- Steffi zaczynamy za minutę. - usłyszała w słuchawce. Poprawiła się na swoim miejscu i spojrzała w stronę kamery, która świeciła na czerwono gdzieś w świetle reflektorów. Uśmiechnęła się najbardziej naturalnie jak potrafiła i nadszedł czas na rozpoczęcie programu...
- Gdyby ktoś zapytał mnie tydzień temu czy moim gościem kiedykolwiek będzie człowiek, którego wizyty bym się obawiała powiedziałabym że nie ma takiej możliwości. Czas jednak zweryfikował moje poczucie pewności i oto dziś w programie goszczę człowieka, który zdobył 4 tytuły sportowca roku pod rząd, który nigdy nie pokazuje się w tego typu programach a co najważniejsze zawsze najpierw mówi a potem dopiero myśli. I choć to Ja prowadzę ten program mam przeczucie, że dziś może się to zmienić. Moim i Państwa gościem dzisiaj wieczorem jest Gregor Schlierenzauer. - powiedziała spokojnie i z uśmiechem na ustach. Był pełen podziwu, że zachowała aż taki profesjonalizm. Cóż... za coś dostała tą posadę. - Witaj Gregor.
- Dobry wieczór. - odpowiedział spokojnie i z tym swoim beztroskim uśmiechem na twarzy.
- I jak? Zapowiedź się podobała? - spytała biorąc do rąk tablet.
- Wolałbym żebyś pochwaliła mój wygląd ale chyba nie wypada. - zaśmiał się.
- Świetnie dziś wyglądasz. - zauważyła z uśmiechem.
- Ty również. Mam wrażenie, że z każdym dniem coraz lepiej. - stwierdził.
- I zaczęło się słodzenie - zaśmiała się ponownie. - To nie działa Gregor. Pytania od internautów i tak się nie zmienią. - zaśmiali się oboje.
- Dlaczego obawiałaś się mojej wizyty? - zapytał z zaciekawieniem wypisanym na twarzy.
- Och i o tym właśnie mówiłam. Już chcesz przejąć mój program. - zaśmiała się maskując nerwy. - To nie skocznia, tutaj ja rządzę. - dodała. - Wyobraź sobie, że jestem Twoim trenerem w tym momencie.
- Steffi, Heinz w tej sukience wyglądałby okropnie - zaśmiał się ponownie.
- A propo trenera... Doskonale wiemy, że nie układało się zbyt dobrze pomiędzy Tobą a Alexem w ostatnim czasie. I tu pojawia się pierwsze pytanie od internautki... - spojrzała na tablet. - Gdyby nie zmiana trenera moglibyśmy nie zobaczyć Cię więcej na skoczni? - zapytała.
- Nie będę ukrywał, że Alex i ja nie do końca dogadadywaliśmy się ostatnio w sprawach dotyczących treningów. Była taka opcja, która uwzględniała moją przerwę od skoków.
- Chciałeś zrezygnować z kariery przez nieporozumienia z trenerem? - dopytywała.
- Nieporozumienia wpływały kiepsko nie tylko na mnie ale i na atmosferę w całej kadrze. A tak pracować efektywnie się nie da.
- Nie sądzisz, że to jest trochę dziwne, że przez Twój konflikt zmieniono całej kadrze trenera? Ludzie mówią, że jesteś ulubieńcem Związku nawet pomimo Twoich licznych wyskoków. - zauważyła.
- Nie uważam żeby którykolwiek z moich kolegów był zły albo zawiedziony tą zmianą. Heinz wnosi dużo świeżości i nowego sposobu patrzenia na trening i same zawody. I tego było nam wszystkim trzeba. - zakończył.
- Lubisz zwracać na siebie uwagę mediów mimo że nie lubisz do nich przychodzić. O dziwo ostatnio zrobiło się o Tobie ciszej.
- Do czego zmierzasz? - zapytał zdezorientowany.
- Cała ta akcja z trenerem, wystawa w Wiedniu i teraz wizyta u mnie... zastanawia mnie i innych redaktorów i dziennikarzy to, czy to nie jest kolejna próba zwrócenia na siebie uwagi jaką zwracałeś nawet nie niedawno ale kilka lat temu. Nie chodzi o sensację? - zapytała w prost.
- Auć. - uśmiechnął się. - Wiedziałem, że nie będzie dzisiaj łatwo ale nie myślałem, że aż tak będziesz mnie atakować. - stwierdził delikatnie żartując.
- Czujesz się atakowany? - zdziwiła się lekko.
- Z tego co pamiętam to nie byłaś aż tak bezpośrednia. - powiedział z pewnym błyskiem w oku. I już wiedziała, że wywlekanie życia prywatnego i wzajemnych brudów będzie jednak częścią tej rozmowy. Zauważył, że nie podobało Jej się to stwierdzenie. Uśmiechnął się lekko i dodał. - Nie jest już dla mnie ważny rozgłos. Ci, którzy chcą oglądać moje zdjęcia wiedzą o każdej wystawie z mojej strony internetowej, Ci, którzy powinni wiedzieć co dzieje się w moim prywatnym życiu wiedzą to. Kiedy człowiek w końcu zauważy, że jego życie jest nudne będąc zbyt intensywnym zaczyna się zastanawiać co tak właściwie osiągnął i co przez nie stracił.
- Mówiąc intensywne masz na myśli rozrywkowe?
- Nie będę ukrywał faktu, że robiłem wiele głupot, do których się przyznaje i jeszcze więcej, o których nikt nie wie ale w ostatnim czasie wiele się zdarzyło. I czasem te zdarzenia, które niekoniecznie dotyczą nas samych dają nam wiele do myślenia.
- Mówisz o końcu kariery Thomasa, mam rację? - Pokiwał głową z zamyśleniem.
- Również. - potaknął.
- Kolejne pytanie od internautów jest związane właśnie z tym. - zerknęła na tablet. - Jak wpłynęło to na Ciebie? - spytała. Spojrzała na Niego uważnie. - Tyle lat byliście najlepszymi przyjaciółmi. Coś się zmieniło? - dodała. - Ludzie plotkują, portale plotkują... może czas na wyjaśnienia skoro już tak szczerze o wszystkim rozmawiamy?
- Jego decyzja była dla mnie szokiem. - przyznał. - Byłem wściekły kiedy się dowiedziałem. Na siebie, bo nie zauważyłem Jego problemów, bo nie miałem dla Niego czasu... - wspomniał. - Zawiodłem Go. I mogę mieć tylko nadzieję, że kiedyś mi wybaczy bo zbyt wiele jest do stracenia. - dodał zaskakując Ją swoją szczerością. Patrzyła na Niego uważnie czytając każdą emocję wypisaną na Jego twarzy.
- Gdybym nie znała Thomasa pomyślałabym właśnie to co teraz myślą inni. Że wykorzystujesz telewizję do tego, żeby dała lekki nacisk na Jego decyzję. Ale znam Go i wiem, że to by nie zadziałało. I Ty też to wiesz więc najwyraźniej mówisz szczerze. - zauważyła.
- Zaskoczona? - zapytał poważniejąc.
- Nie oszukujmy się Gregor. Szczerość nigdy nie była Twoją mocną stroną. - powiedziała.
- Auć. To już kolejny raz. - zaśmiał się znowu.
- Czyli mamy uwierzyć, że się zmieniłeś tak? - spytała z dozą wątpienia.
- Ludzie niech wierzą w co chcą. Mi zależy tylko na tym, żebyś Ty uwierzyła. Bo mam dla kogo sie starać. - powiedział pewnie. I znów zaczynał wyciągać brudy. Ale tego nie dało się uniknąć. Zbyt wiele pytań na ten temat. Zbyt duży nacisk od kierownictwa, które krzyczy przez słuchawkę że oglądalność wzrasta z prędkością światła.
- Oboje wiemy, że pewnych tematów nie da się ominąć choć bardzo byśmy chcieli. - przyznała.
- I tutaj chciałbym się wtrącić. - przerwał Jej. - Wiem o co wszyscy chcą zapytać. Ale życie prywatne jest prywatne nie bez powodu. Gdybym nadal był Don Huanem, którym tak bardzo chciałem być pewnie chwaliłbym się każdym następnym podbojem ale... - przerwał patrząc na Nią poważnie.
- Ale? - dopytała.
- Ale mam córkę, którą chcę chronić przed całym tym szambem. I mam relacje do naprawienia. - przerwał ponownie. Teraz śledził Jej oczy. Skupione na tym co mówił i wychwytujące każde kłamstwo. - Steffi narozrabiałem. Oszukiwałem, kłamałem, raniłem... I zrozumiałem to dopiero wtedy, kiedy najważniejsza osoba w moim życiu mnie znienawidziła. - powiedział poważnie. W tym momencie miał gdzieś kamery i całą oglądającą Ich Austrię. - Miałaś do tego największe prawo - dodał ciszej. - Ale chciałbym choć trochę to naprawić. Odzyskać choć odrobinę zaufania z Twojej strony. Bo na odzyskanie Twojej miłości jest już niestety za późno. Cieszę się, że potrafiłaś obdarować tą miłością, którą w sobie masz kogoś kto na Nią zasługuje. I wiem, że możesz być z Nim na prawdę szczęśliwa. Bo teraz tylko na tym mi zależy...
- Siadaj. - powiedziała spokojnie i włączyła tablet, na którym miały wyświetlać się wszystkie pytania, które zadają internauci.
- Dziwnie tu u Ciebie. - zauważył rozsiadając się wygodnie na kanapie. Spojrzała na Niego na moment i podsunęła Mu pod nos kubek z kakao.
- Masz tu być tylko 3 godziny, z czego mówić będziesz musiał tylko 50 minut więc nie narzekaj. - zaśmiała się widząc Jego niezadowolona minę.
- Nie narzekam.
- Tylko?
- Tylko informuję rzeczywistość, że nie spełnia moich oczekiwań. - wyjaśnił. Wywróciła oczami i otwarła listę pytań. Chciała się choć odrobinę nastawić i przygotować na niektóre z nich ale kiedy tylko przeczytała kilka pierwszych wiedziała, że nie ma co liczyć na spokój tego wieczora. Ludzie rzeczywiście kochają sensacje... - Aż tak źle? - zapytał widząc Jej minę.
- Aż tak to widać? - spytała z rezygnacją w głosie.
- Wyglądasz jakbyś miała zaraz się przewrócić. Zbladłaś jeszcze bardziej niż jesteś blada naturalnie i oczy Ci się powiększyły. - odparł. Tym razem spojrzała na Niego uważnie. - Skubiesz dolną wargę, co chwilę poprawiasz włosy tam gdzie są idealnie ułożone i dziurki od nosa ruszają Ci się stanowczo za szybko. Jesteś przerażona. - dodał. - Mówiłem że Cię trochę znam. - stwierdził widząc Jej zdziwienie na twarzy. Westchnęła.
- To będzie jakaś katastrofa.
- Hej... - delikatnie złapał Ją za rękę. - Damy radę. Obiecuję Ci, że nie będzie żadnej katastrofy i nikt nie ucierpi tego wieczora. - powiedział cicho ale na tyle wyraźnie i z taką pewnością w głosie, że nie mogła nie uwierzyć. Poza tym Jego oczy... Coś w nich było. Coś co mówiło, że nie kłamie, że na prawdę chce coś zmienić. Wyswobodziła dłoń z Jego uścisku i skupiła się na pytaniach. Uśmiechnął się pod nosem. Zawsze się rumieniła kiedy była lekko speszona sytuacją. Działał na Nią i to było najważniejsze w tym momencie.
- Steffi zaczynamy za minutę. - usłyszała w słuchawce. Poprawiła się na swoim miejscu i spojrzała w stronę kamery, która świeciła na czerwono gdzieś w świetle reflektorów. Uśmiechnęła się najbardziej naturalnie jak potrafiła i nadszedł czas na rozpoczęcie programu...
- Gdyby ktoś zapytał mnie tydzień temu czy moim gościem kiedykolwiek będzie człowiek, którego wizyty bym się obawiała powiedziałabym że nie ma takiej możliwości. Czas jednak zweryfikował moje poczucie pewności i oto dziś w programie goszczę człowieka, który zdobył 4 tytuły sportowca roku pod rząd, który nigdy nie pokazuje się w tego typu programach a co najważniejsze zawsze najpierw mówi a potem dopiero myśli. I choć to Ja prowadzę ten program mam przeczucie, że dziś może się to zmienić. Moim i Państwa gościem dzisiaj wieczorem jest Gregor Schlierenzauer. - powiedziała spokojnie i z uśmiechem na ustach. Był pełen podziwu, że zachowała aż taki profesjonalizm. Cóż... za coś dostała tą posadę. - Witaj Gregor.
- Dobry wieczór. - odpowiedział spokojnie i z tym swoim beztroskim uśmiechem na twarzy.
- I jak? Zapowiedź się podobała? - spytała biorąc do rąk tablet.
- Wolałbym żebyś pochwaliła mój wygląd ale chyba nie wypada. - zaśmiał się.
- Świetnie dziś wyglądasz. - zauważyła z uśmiechem.
- Ty również. Mam wrażenie, że z każdym dniem coraz lepiej. - stwierdził.
- I zaczęło się słodzenie - zaśmiała się ponownie. - To nie działa Gregor. Pytania od internautów i tak się nie zmienią. - zaśmiali się oboje.
- Dlaczego obawiałaś się mojej wizyty? - zapytał z zaciekawieniem wypisanym na twarzy.
- Och i o tym właśnie mówiłam. Już chcesz przejąć mój program. - zaśmiała się maskując nerwy. - To nie skocznia, tutaj ja rządzę. - dodała. - Wyobraź sobie, że jestem Twoim trenerem w tym momencie.
- Steffi, Heinz w tej sukience wyglądałby okropnie - zaśmiał się ponownie.
- A propo trenera... Doskonale wiemy, że nie układało się zbyt dobrze pomiędzy Tobą a Alexem w ostatnim czasie. I tu pojawia się pierwsze pytanie od internautki... - spojrzała na tablet. - Gdyby nie zmiana trenera moglibyśmy nie zobaczyć Cię więcej na skoczni? - zapytała.
- Nie będę ukrywał, że Alex i ja nie do końca dogadadywaliśmy się ostatnio w sprawach dotyczących treningów. Była taka opcja, która uwzględniała moją przerwę od skoków.
- Chciałeś zrezygnować z kariery przez nieporozumienia z trenerem? - dopytywała.
- Nieporozumienia wpływały kiepsko nie tylko na mnie ale i na atmosferę w całej kadrze. A tak pracować efektywnie się nie da.
- Nie sądzisz, że to jest trochę dziwne, że przez Twój konflikt zmieniono całej kadrze trenera? Ludzie mówią, że jesteś ulubieńcem Związku nawet pomimo Twoich licznych wyskoków. - zauważyła.
- Nie uważam żeby którykolwiek z moich kolegów był zły albo zawiedziony tą zmianą. Heinz wnosi dużo świeżości i nowego sposobu patrzenia na trening i same zawody. I tego było nam wszystkim trzeba. - zakończył.
- Lubisz zwracać na siebie uwagę mediów mimo że nie lubisz do nich przychodzić. O dziwo ostatnio zrobiło się o Tobie ciszej.
- Do czego zmierzasz? - zapytał zdezorientowany.
- Cała ta akcja z trenerem, wystawa w Wiedniu i teraz wizyta u mnie... zastanawia mnie i innych redaktorów i dziennikarzy to, czy to nie jest kolejna próba zwrócenia na siebie uwagi jaką zwracałeś nawet nie niedawno ale kilka lat temu. Nie chodzi o sensację? - zapytała w prost.
- Auć. - uśmiechnął się. - Wiedziałem, że nie będzie dzisiaj łatwo ale nie myślałem, że aż tak będziesz mnie atakować. - stwierdził delikatnie żartując.
- Czujesz się atakowany? - zdziwiła się lekko.
- Z tego co pamiętam to nie byłaś aż tak bezpośrednia. - powiedział z pewnym błyskiem w oku. I już wiedziała, że wywlekanie życia prywatnego i wzajemnych brudów będzie jednak częścią tej rozmowy. Zauważył, że nie podobało Jej się to stwierdzenie. Uśmiechnął się lekko i dodał. - Nie jest już dla mnie ważny rozgłos. Ci, którzy chcą oglądać moje zdjęcia wiedzą o każdej wystawie z mojej strony internetowej, Ci, którzy powinni wiedzieć co dzieje się w moim prywatnym życiu wiedzą to. Kiedy człowiek w końcu zauważy, że jego życie jest nudne będąc zbyt intensywnym zaczyna się zastanawiać co tak właściwie osiągnął i co przez nie stracił.
- Mówiąc intensywne masz na myśli rozrywkowe?
- Nie będę ukrywał faktu, że robiłem wiele głupot, do których się przyznaje i jeszcze więcej, o których nikt nie wie ale w ostatnim czasie wiele się zdarzyło. I czasem te zdarzenia, które niekoniecznie dotyczą nas samych dają nam wiele do myślenia.
- Mówisz o końcu kariery Thomasa, mam rację? - Pokiwał głową z zamyśleniem.
- Również. - potaknął.
- Kolejne pytanie od internautów jest związane właśnie z tym. - zerknęła na tablet. - Jak wpłynęło to na Ciebie? - spytała. Spojrzała na Niego uważnie. - Tyle lat byliście najlepszymi przyjaciółmi. Coś się zmieniło? - dodała. - Ludzie plotkują, portale plotkują... może czas na wyjaśnienia skoro już tak szczerze o wszystkim rozmawiamy?
- Jego decyzja była dla mnie szokiem. - przyznał. - Byłem wściekły kiedy się dowiedziałem. Na siebie, bo nie zauważyłem Jego problemów, bo nie miałem dla Niego czasu... - wspomniał. - Zawiodłem Go. I mogę mieć tylko nadzieję, że kiedyś mi wybaczy bo zbyt wiele jest do stracenia. - dodał zaskakując Ją swoją szczerością. Patrzyła na Niego uważnie czytając każdą emocję wypisaną na Jego twarzy.
- Gdybym nie znała Thomasa pomyślałabym właśnie to co teraz myślą inni. Że wykorzystujesz telewizję do tego, żeby dała lekki nacisk na Jego decyzję. Ale znam Go i wiem, że to by nie zadziałało. I Ty też to wiesz więc najwyraźniej mówisz szczerze. - zauważyła.
- Zaskoczona? - zapytał poważniejąc.
- Nie oszukujmy się Gregor. Szczerość nigdy nie była Twoją mocną stroną. - powiedziała.
- Auć. To już kolejny raz. - zaśmiał się znowu.
- Czyli mamy uwierzyć, że się zmieniłeś tak? - spytała z dozą wątpienia.
- Ludzie niech wierzą w co chcą. Mi zależy tylko na tym, żebyś Ty uwierzyła. Bo mam dla kogo sie starać. - powiedział pewnie. I znów zaczynał wyciągać brudy. Ale tego nie dało się uniknąć. Zbyt wiele pytań na ten temat. Zbyt duży nacisk od kierownictwa, które krzyczy przez słuchawkę że oglądalność wzrasta z prędkością światła.
- Oboje wiemy, że pewnych tematów nie da się ominąć choć bardzo byśmy chcieli. - przyznała.
- I tutaj chciałbym się wtrącić. - przerwał Jej. - Wiem o co wszyscy chcą zapytać. Ale życie prywatne jest prywatne nie bez powodu. Gdybym nadal był Don Huanem, którym tak bardzo chciałem być pewnie chwaliłbym się każdym następnym podbojem ale... - przerwał patrząc na Nią poważnie.
- Ale? - dopytała.
- Ale mam córkę, którą chcę chronić przed całym tym szambem. I mam relacje do naprawienia. - przerwał ponownie. Teraz śledził Jej oczy. Skupione na tym co mówił i wychwytujące każde kłamstwo. - Steffi narozrabiałem. Oszukiwałem, kłamałem, raniłem... I zrozumiałem to dopiero wtedy, kiedy najważniejsza osoba w moim życiu mnie znienawidziła. - powiedział poważnie. W tym momencie miał gdzieś kamery i całą oglądającą Ich Austrię. - Miałaś do tego największe prawo - dodał ciszej. - Ale chciałbym choć trochę to naprawić. Odzyskać choć odrobinę zaufania z Twojej strony. Bo na odzyskanie Twojej miłości jest już niestety za późno. Cieszę się, że potrafiłaś obdarować tą miłością, którą w sobie masz kogoś kto na Nią zasługuje. I wiem, że możesz być z Nim na prawdę szczęśliwa. Bo teraz tylko na tym mi zależy...
***
Wpatrywał się chwilę w gościa stojącego teraz w drzwiach Jego mieszkania i zastanawiał się czy wpuścić Go do środka czy dać w mordę i zamknąć drzwi przed złamanym nosem. Szatyn uniósł rękę pokazując czteropak Carlsberga. Blondyn westchnął.
- Mam pustą lodówkę. - stwierdził. Szatyn uniósł drugą rękę, w której trzymał ulotki z pobliskich pizzerii. - Właź. - zamknął drzwi wpuszczając do salonu przyjaciela, który nie zdejmując płaszcza usiadł na sofie. Blondyn usiadł zaraz obok Niego. Obaj patrzyli w wyłączony telewizor nic nie mówiąc. Sytuacja była dziwna. Nienaturalna. Nadzwyczajna bo obaj od jakiegoś czasu są już zupełnie inni. Jeden zaczął myśleć o innych a drugi w końcu zaczął myśleć również o sobie i swoim szczęściu.
- Chyba powinniśmy pogadać. - stwierdził szatyn patrząc na swoje dłonie.
- O czym? O tym, że tak nagle uświadomiłeś sobie, że Ją kochasz? - spytał z wyraźną pretensją w głosie blondyn. Przyjaciel spojrzał na Niego uważnie. Schował twarz w dłoniach przecierając oczy. - Po co tu przyszedłeś co? - zapytał w końcu na Niego spoglądając. - Żeby mi powiedzieć, że jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia celu? Że nadal potrafisz mącić Jej w głowie tak, żeby zobaczyła w Tobie nie wiadomo właściwie co? Że tak czy siak wygrasz? Gregor, mam dość. Jeżeli chcesz się za coś na mnie odegrać z niewiadomych mi powodów to rób to bezpośrednio na mnie. Steffi w to nie mieszaj, bo już Ci mówiłem, za wiele wycierpiała przez Ciebie, a...
- Podaj otwieracz. - przerwał Mu spokojnie. Blondyn jedynie pokręcił głową i przyniósł otwieracz po czym wziął jedną z butelek. Drugą wziął szatyn. - Zapomnij o tym co Ci powiedziałem przed szpitalem. - powiedział po upiciu łyka zimnego napoju powodując tymi słowami zaskoczenie na twarzy przyjaciela. - Nie lubię pakować się w coś co nie ma sensu, a starania o Steffi takie są. - zaczął. - Dzisiaj zobaczyłem w Jej oczach coś czego nigdy jeszcze nie widziałem.
- Co takiego?
- Szczęście Thomas. - powiedział poważnie patrząc na Niego. - Kiedy tylko wspomniałem o kimś kto na Nią zasługuje, oczy Jej się zaświeciły. Miała w nich te swoje iskierki. No i uśmiechnęła się tak jak kiedyś. Przez chwilę miałem wrażenie, że znowu ma 18 lat. - uśmiechnął się mimowolnie. - Przy mnie w Jej oczach widzę zimną kalkulację, ostrożność i łzy, które chce stanowczo zatrzymać.
- Dziwisz się? - spytał spokojnie. - Traktowałeś Ją jak jakieś największe zło. I cały czas raniłeś obnosząc się ze swoim związkiem z Sandrą.
- Czasem robimy coś wbrew sobie żeby się przed czymś bronić. - powiedział zamyślony.
- Nadal nie wiem czego ode mnie oczekujesz. - przypomniał...
- Mam pustą lodówkę. - stwierdził. Szatyn uniósł drugą rękę, w której trzymał ulotki z pobliskich pizzerii. - Właź. - zamknął drzwi wpuszczając do salonu przyjaciela, który nie zdejmując płaszcza usiadł na sofie. Blondyn usiadł zaraz obok Niego. Obaj patrzyli w wyłączony telewizor nic nie mówiąc. Sytuacja była dziwna. Nienaturalna. Nadzwyczajna bo obaj od jakiegoś czasu są już zupełnie inni. Jeden zaczął myśleć o innych a drugi w końcu zaczął myśleć również o sobie i swoim szczęściu.
- Chyba powinniśmy pogadać. - stwierdził szatyn patrząc na swoje dłonie.
- O czym? O tym, że tak nagle uświadomiłeś sobie, że Ją kochasz? - spytał z wyraźną pretensją w głosie blondyn. Przyjaciel spojrzał na Niego uważnie. Schował twarz w dłoniach przecierając oczy. - Po co tu przyszedłeś co? - zapytał w końcu na Niego spoglądając. - Żeby mi powiedzieć, że jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia celu? Że nadal potrafisz mącić Jej w głowie tak, żeby zobaczyła w Tobie nie wiadomo właściwie co? Że tak czy siak wygrasz? Gregor, mam dość. Jeżeli chcesz się za coś na mnie odegrać z niewiadomych mi powodów to rób to bezpośrednio na mnie. Steffi w to nie mieszaj, bo już Ci mówiłem, za wiele wycierpiała przez Ciebie, a...
- Podaj otwieracz. - przerwał Mu spokojnie. Blondyn jedynie pokręcił głową i przyniósł otwieracz po czym wziął jedną z butelek. Drugą wziął szatyn. - Zapomnij o tym co Ci powiedziałem przed szpitalem. - powiedział po upiciu łyka zimnego napoju powodując tymi słowami zaskoczenie na twarzy przyjaciela. - Nie lubię pakować się w coś co nie ma sensu, a starania o Steffi takie są. - zaczął. - Dzisiaj zobaczyłem w Jej oczach coś czego nigdy jeszcze nie widziałem.
- Co takiego?
- Szczęście Thomas. - powiedział poważnie patrząc na Niego. - Kiedy tylko wspomniałem o kimś kto na Nią zasługuje, oczy Jej się zaświeciły. Miała w nich te swoje iskierki. No i uśmiechnęła się tak jak kiedyś. Przez chwilę miałem wrażenie, że znowu ma 18 lat. - uśmiechnął się mimowolnie. - Przy mnie w Jej oczach widzę zimną kalkulację, ostrożność i łzy, które chce stanowczo zatrzymać.
- Dziwisz się? - spytał spokojnie. - Traktowałeś Ją jak jakieś największe zło. I cały czas raniłeś obnosząc się ze swoim związkiem z Sandrą.
- Czasem robimy coś wbrew sobie żeby się przed czymś bronić. - powiedział zamyślony.
- Nadal nie wiem czego ode mnie oczekujesz. - przypomniał...
*******************************
Krótko, bo kolejny będzie dłuższy. :)
Ale to dopiero w środę albo czwartek.
Także... czekajcie cierpliwie.
I proszę nie rezygnujcie z komentowania, bo daje mi to wiele inspiracji.
I pytanie: czy Gregor "nagle pełen uczuć" na dobre stał się tym dobrym czy to kolejna maska? ;)
Buziole :*
Ja powiem tyle że mącisz mi w głowie ;) Sama już nie wiem czy mam Grega lubić czy nie... Te życiowe rozterki xd
OdpowiedzUsuńWiedziałam że lekko nie będzie ale z drugiej strony myślałam że Schlieri będzie bardziej... Wredny. To dobre określenie.
Ogólnie wszystko co miałam przekazac przekazałam, czekam na kolejny.
Buziaki :*
Pogubilam sie. Najpierw Gregor mial toczyc bitwe z Thomasem o Steff, a teraz jakby oddaje ja Thomasowi. Czy tylko mi sie tak wydaje?? Nie wien. Czekam na nowy rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńKarolina
PS.:Kiedy wrocisz do Michala i Basi?
Szybko , bo zajęcia czekają ,
OdpowiedzUsuńNajlepsza rozmowa pod słońcem w studiu!
Profesjonalistko Ty !♥
A co do Grega to ja mam nadzieję , że to jego kolejna maska , bo wiesz że uwielbiam Go takiego jaki był w pierwszych rozdziałach.
Ann.
Rozdział przeczytałam już wczoraj ale kompletnie nie mogę w nim rozgryźć Gregora. Pogubiłam się w tym czego chce. Myślę, że to kolejna jego maska aby zdobyć Steffi. Aczkolwiek nie wydaję mi się żeby nic do niej nie czuł, wręcz przeciwnie. "Czasem robimy coś wbrew sobie żeby się przed czymś bronić." jestem pewna że Gregor Kocha Steffi ale boję się, że znów ją skrzywdzi. Nie rób nam tego :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Aga!
No, kurcze, no!
OdpowiedzUsuńAleż ja mam bałagan w głowie!
Powiem jedno: chcę już następny. Musi być coś, co podpowie mi jak to wszystko interpretować, mając tutaj głównie na uwadze Gregora.
No nie mam pojęcia, no... Naprawdę. Aczkolwiek... Jak na prawdziwą buntowniczkę przystało, to ja nadal kibicuję Gregorowi ze Steffi! :D:D