niedziela, 12 października 2014

Pytanie jedenaste

INNSBRUCK, SZPITAL DZIECIĘCY...

     Pielęgniarki i lekarze to ludzie, którzy od zawsze budzili w Niej niepokój. Nie dlatego, że w swoich kitlach wyglądali jak rzeźnicy ale dlatego, że kojarzyli Jej się z najgorszym. Chronieniem od śmierci. A śmierć to najpotężniejsza istota nadprzyrodzona, w której istnienie nie da się zaprzeczyć bo dotyka każdego z Nas. Kiedy tylko pielęgniarka wyszła z kolorowej sali pełnej naklejonych na ścianach obrazków przedstawiających postaci Disneya od razu usiadła na łóżku małej pacjentki. Wyglądała bardzo słabo. Blado. Ciężko oddychała. Ale żyła. I oprócz zapalenia płuc i kilku siniaków nic Jej nie było. Na szczęście. Chociaż o jakim szczęściu tutaj mowa skoro to wszystko nie powinno się wydarzyć, a Ona nie powinna teraz tutaj leżeć. Ścisnęła Jej małą dłoń. Była chłodna. Poprawiła kołderkę i pogłaskała Ją po główce. Tak bardzo się o Nią bała...
- Lekarze mówią, że zapalenie jest naturalną koleją rzeczy kiedy w zimie kogoś wywozi się z basenu... - usłyszała za plecami. - Poza tym nic Jej nie będzie. - usłyszała ponownie. Tym razem stanowczo bliżej. Po drugiej stronie łóżka. - Posłuchaj...
- Zamknij się Gregor. - powiedziała spokojnie. Ciągle patrzyła na córkę. - Chciałam Ją wychować bez Ciebie. Bo znam Cię zbyt dobrze żeby uwierzyć, że nagle stałeś się odpowiedzialny. Że tak nagle dorosłeś. Z każdą kolejną rozmową z Tobą miałam wrażenie, że jesteś jeszcze bardziej zapatrzony w siebie niż kiedyś. Nie wiem jak to możliwe ale stałeś się zimnym, wyrachowanym, bezczelnym i zupełnie pozbawionym uczuć człowiekiem. Ale jakimś cudem w stosunku do Theresy byłeś na prawdę ludzki. Więc dałam Ci szansę. Jedną, potem drugą... - przerwała i spojrzała na Niego poważnie. W Jej wzroku widział czystą nienawiść. Niechęć, odrzucenie, wszystkie najgorsze uczucia jakie człowiek może żywić do drugiego człowieka. - Dałam szansę Theresie na normalny kontakt z ojcem ale Jej ojciec jest nienormalny. Nawet nie potrafię określić co właściwie czuję w stosunku do Twojej osoby. Obrzydzenie to stanowczo za małe słowo. - mówiła spokojnie. 
- Steffi... wiem, że teraz jesteś na mnie zła i...
- Zła? - zapytała sarkastycznie się śmiejąc. - Gregor gdyby w jakikolwiek sposób dało mi to ulgę to natychmiast wyrzuciłabym Cię przez to okno. - powiedziała. - Mam ochotę walnąć Cię jakąś wielką tytanową patelnią żebyś w końcu zaczął myśleć i zachowywać się jak dorosły facet a nie jak latający za dupami szczeniak z rozpalonymi hormonami. - wyjaśniła.
- Przepraszam...
- W dupie mam Twoje przeprosiny. - powiedziała cicho i znów spojrzała na córkę. - Nie chcę Cię widzieć, nie chcę Cię znać... Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
- Na to już trochę za późno. - westchnął i pochylił się nad córką. Nadal był zmartwiony. Wyraźnie przybity. Pogłaskał małą po główce. - Jest dla mnie najważniejsza. - powiedział cicho.
- Zniknij z naszego życia... - szepnęła. Spojrzał na Nią zszokowany Jej słowami. Jej wzrok był skupiony na dziecku. Nie płakała. Być może nie miała już łez a być może siły. Albo po prostu już wyczerpał limit na doprowadzanie Jej do płaczu. - Zniknij i nigdy nie wracaj...
- Nie zrobię tego. - powiedział zaciskając dłonie w pięści. - To moja córka i kocham Ją najbardziej na świecie.
- Ty potrafisz kochać tylko siebie. - powiedziała pewnie. 
- To nie prawda. - zaprzeczył. Jak małe dziecko, któremu mówi się w końcu, że Mikołaj nie istnieje. - Jest dla mnie wszystkim. - dodał.
- Więc dlaczego tutaj leży? - zapytała zwracając wzrok na Jego postać. - Hm? Dlaczego spadła z tej zjeżdżalni? Dlaczego na Nią sama wyszła? Gdzie wtedy byłeś? Bo z kim to podejrzewam... Wtedy też była dla Ciebie najważniejsza? - pytała dalej. Milczał. Wstydził się tego, że nie potrafił odpowiednio zaopiekować się córką. Że ponownie zawiódł.
- Nie rób mi tego... - powiedział jękliwie. - Nie odbieraj mi jedynej rzeczy na której mi zależy...
- Sam Ją sobie odbierasz. Od 5 lat. - powiedziała. - Wyjdź proszę. - dodała znów skupiając się na dziewczynce. Stał tam tępo wpatrując się w brunetkę. Jeszcze nigdy nie była tak spokojna kiedy mówiła o Jego zachowaniu. Zawsze emocje, których nie potrafiła opanować sprawiały, że płakała. A teraz... Nic. Wyprana ze wszystkiego. Pusta. 
- Greg... chyba na prawdę będzie lepiej jak już pójdziesz. - usłyszał za plecami. W drzwiach ujrzał blondyna trzymającego dwa kubki z kawą. Był poważny. Podszedł do brunetki i podał Jej kubek po czym położył dłoń na Jej ramieniu stając tak blisko Niej, że bliżej chyba się nie dało. Oparła głowę o Jego brzuch nadal nie puszczając z rąk dłoni dziewczynki. Po prostu wyszedł. Bez słowa. - Zaraz wracam. - powiedział blondyn i wyszedł zaraz za przyjacielem. Złapał Go dopiero przy wyjściu ze szpitala. - Gregor zaczekaj. - stanął Mu na drodze.
- Tak to sobie wymyśliłeś?! - wydarł się bez niczego szatyn. Tak po prostu zaczął się drzeć na blondyna. - Dlaczego jak jest dobrze to jedziesz sobie do własnej rodziny a jak jest coś nie tak to zawsze ładujesz się do mojej co?!
- Coś nie tak?! Czy Ty się w ogóle słyszysz?! Od jakiegoś czasu ciągle ładujesz się w nowe bagno a cierpi na tym tylko i wyłącznie Twoje córka! I do jakiej rodziny do cholery?! Ty nie masz pojęcia co to znaczy mieć rodzinę! - odwarknął Mu Morgenstern.
- Och na prawdę? I co może mnie Ty oświecisz co?! Ten święty Thomas, który pieprzył się z jakąś panną jak Jego laska była w ciąży! - wrzasnął.
- Nie byłem święty ale przynajmniej nikogo nie oszukiwałem!
- Skoro zdrada nie jest oszustwem to jestem czysty jak łza. - zaśmiał się ironicznie szatyn. - Więc wyjaśnij mi do cholery czemu nie jestem ze Steffi skoro to nie jest oszustwo?!
- Może to Jej powinieneś się zapytać co? Nawet nie wiesz jak wiele byłaby Ci w stanie wybaczyć Gregor! Kochała Cię jak wariatka a Ty wyrzekłeś się własnego dziecka i udawałeś wszystko co do Niej czułeś bo chciałeś się dobrać do Jej tyłka! I to tego nie potrafi Ci zapomnieć! 
- Wiesz co? Ta rozmowa nie ma sensu. - powiedział.
- Bo co? Bo w końcu słyszysz trochę słów prawdy? Przecież od tego są przyjaciele czyż nie? - zapytał blondyn.
- Przyjaciele? O jakich Ty przyjaciołach mówisz Thomas?! Nie pisnąłeś ani słowa o swoich problemach więc chyba nie byłem Ci do tego potrzebny, potem dowiedziałem się o Twoim odejściu na konferencji zamiast od Ciebie a teraz pchasz się do łóżka matce mojego dziecka i to nazywasz przyjaźnią?!
- Gdybyś słuchał kogoś poza sobą i widział coś poza czubkiem własnego nosa zauważyłbyś że milion razy chciałem z Tobą o tym pogadać ale Ty wiecznie nie miałeś na nic czasu bo ważniejsze były łatwe panny do wyrwania! A Steffi jest wolną kobietą więc nie mów mi, że uszczęśliwienie Jej jest czymś złym!
- Uszczęśliwienie?! - oburzył się szatyn. - Thomas sam masz rozwaloną rodzinę chcesz tego samego dla mnie?!
- Sam Ją sobie rozwaliłeś! I nie masz prawa niczego Nam zabraniać. Nie masz prawa niczego zabraniać mi a już na pewno nie masz prawa zabraniać czegokolwiek Steffi, bo to Ty nie masz zielonego pojęcia co to miłość i co znaczą słowa Kocham Cię, które kiedyś tak pewnie Jej powtarzałeś!
- O a Ty pewnie wiesz! Zwłaszcza, że Kristina słyszała to samo kiedy bzykałeś jakąś dziwkę na boku! Ciekawe czy tej pannie też to mówiłeś!
- Po pierwsze nie byliśmy już razem, kiedy to się stało a po drugie owszem mówiłem ale tylko dlatego, że to była jedyna kobieta, którą potrafię pokochać! - wrzasnął nie zważając na to co mówi. Szatyn za bardzo wyprowadził Go z równowagi. I zamilkli... Wpatrywali się w siebie. Jeden z nerwami na wierzchu, drugi z niedowierzaniem na twarzy. 
- Nie wierzę... - powiedział cicho po czym zaśmiał się nerwowo. - Nie wierzę, że na prawdę przespałeś się wtedy ze Steffi... - powiedział szatyn z niedowierzaniem.
- To nie ma teraz znaczenia. - odparł spokojnie blondyn. - Gregor daj jej żyć własnym życiem. - poprosił. - Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że ze mną może być szczęśliwa. - szatyn pokręcił głową. - Nikt nie odbierze Ci Theresy. Po prostu... 
- Są dwa powody, dla których z Tobą szczęśliwa nie będzie Thomas. - oznajmił spokojnie. - Po pierwsze, Ona nadal kocha mnie. - powiedział pewnie. - A po drugie... zamierzam Ją odzyskać i jestem pewien, że mi się to uda. - zakończył.
- Dlaczego znowu to robisz? - zapytał.
- Co znowu robię? - spytał zdziwiony.
- Po raz drugi niszczysz życie wszystkim dokoła i sobie również. - oznajmił. - Wiesz co? Rób co chcesz. Ale tym razem nie licz na walkowera z mojej strony. Ona zbyt wiele przez Ciebie wycierpiała, żeby przechodzić przez to po raz drugi. Nie wiem co zamierzasz Gregor ale w tym miejscu nasza przyjaźń się kończy. Nie będę wspierał kogoś kto dla własnego widzi mi się demoluje innych ludzi. Poza tym... Mój przyjaciel zniknął jakiś czas temu. Teraz... jesteś kimś zupełnie obcym. I nie tylko dla mnie więc... cokolwiek zamierzasz w stosunku do Steffi... życzę szczęścia, bo cholernie dużo będzie Ci go potrzebne. - powiedział i wrócił do szpitala zostawiając szatyna na podjeździe dla karetek. Był zdziwiony zachowaniem Thomasa. Blondyn nigdy jeszcze tak na Niego nie naskoczył. Nigdy tak bardzo nie walczył i nigdy nie był tak zdeterminowany. Zawsze też skrycie podkochiwał się w Steffi. I każdy to wiedział ale kiedy związała się z Gregorem odpuścił. To, że zdradził Krstinę właśnie z Nią było jednak pewnym zaskoczeniem. Bo żadne z Nich nie dawało znaku, że coś ku sobie ich ciągnie. Ale przecież teraz oboje są wolni... "Więc nie będzie tak łatwo jak się wydawało..."

SALA NR 12

- Powiedz mi, że dobrze zrobiłam mówiąc Mu to wszystko... - powiedziała cicho. Jej wzrok nadal skierowany był na śpiącą dziewczynkę ale wiedziała doskonale, że blondyn jest już spowrotem w sali. Czuła Jego obecność, Jego spojrzenie na sobie.
- To zależy od tego czy na prawdę tak czujesz i myślisz. - odparł podchodząc do Niej.
- Nie wiem co myśleć... Nie chcę Mu ograniczać kontaktów z Theresą teraz kiedy tak bardzo się do Niego przywiązała. Ale też nie chcę za każdym razem martwić się czy przeżyje każde następne spotkanie z Nim. - powiedziała łamiącym się głosem. Usiadł obok Niej i chwycił Jej dłoń. Spojrzała na Niego z wielkim smutkiem w oczach. - Co ja mam robić Thomas? - zapytała.
- Po pierwsze skup się na Theresie. Na tym co dla Niej jest najlepsze. Zupełne odcięcie się od Gregora będzie dla Niej tragedią. Ale musisz też pokazać Mu, że zbyt wiele razy Cię zawiódł, żeby ufać Mu bezgranicznie. - powiedział szczerze. - Pozwól Mu się z Nią widywać. To jest ważne dla Nich obojga. 
- I mam się martwić przez cały ten czas? Mam Mu przyczepić kamerę do koszuli i obserwować co robi? A może kupić elektryczną obrożę i jak tylko oglądnie się przy Tessie za jakąś panną to razić Go prądem co? - zapytała lekko zirytowana.
- Steffi... - zaczął spokojnie. Głaskał Ją po dłoni powodując, że uspokajała nerwy nadszarpnięte tego dnia za bardzo. 
- Przepraszam... - powiedziała. 
- Nie masz mnie za co przepraszać. - odparł. - Może niech widują się u Ciebie? Pod Twoim okiem? - zaproponował.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Wiem, że nie chcesz Go widzieć. Traktuj Go jak powietrze. Po prostu obserwuj Theresę. Nie musisz z Nim w ogóle rozmawiać. - powiedział. Zastanawiała się nad czymś. W końcu spojrzała na Niego z nieco mniejszym smutkiem.
- Thomas... to co się dzisiaj wydarzyło... - zaczęła. Czuła jak lekko napinają się wszystkie Jego mięśnie. Był wyraźnie zdenerwowany.
- Przepraszam. Jeżeli byłem zbyt nachalny... 
- Nie. - zaprzeczyła szybko. Spojrzał na Nią z lekkim zdziwieniem ale i wielką nadzieją w oczach. - Nie wiem... nie wiem czy potrafię dać Ci to na co zasługujesz Thomas. - powiedziała cicho. - Nie wiem czy będę umiała znowu się tak otworzyć jak kiedyś... nie chcę Cię zranić. - dodała. Uśmiechnął się lekko.
- Cenię Twoją szczerość Steffi. - powiedział spokojnie. - Nie składaj żadnych deklaracji. Nie oczekuję tego od Ciebie, bo doskonale wiem co się z Tobą działo i dzieje. Widzę to i czuję i... Chciałbym tylko prosić Cie o jedno. - powiedział poważnie. - Żebyś pozwoliła mi odkryć w sobie to co uważasz, że straciłaś na zawsze. - kontynuował. - Nie chcę niczego więcej. - powiedział składając delikatny pocałunek na Jej dłoni. Był w tym wszystkim taki prawdziwy, taki szczery... Ścisnęła Jego dłoń i lekko się uśmiechnęła.
- Jesteś pewien, że chcesz wybrakowany towar? - zaśmiała się delikatnie. Uśmiechnął się pogodnie. Pokręciła głową. - Daj mi to przemyśleć. - poprosiła głaszcząc Go po policzku.
- Jasne. - odparł z wyraźnie narysowaną nadzieją na twarzy. - Jutro zawody. Co zrobisz z pracą? - zapytał.
- Zadzwoniłam już z prośbą o zastępstwo. Nie będzie z tym problemu. - odparła. Spojrzała na córkę.
- Powinnaś odpocząć. - powiedział z troską w głosie.
- Zostanę z Nią. Chciałabym przy Niej być kiedy się obudzi. - odparła. - Jedź do domu. Nie ma sensu żebyśmy siedzieli tutaj oboje. - powiedziała po chwili. Znów na Niego spojrzała.
- Wiem, że potrzebujesz być z Tess sama. I rozumiem to doskonale. - powiedział wstając z krzesełka. - Przyjadę jutro. Gdybyś czegoś potrzebowała to dzwoń. - powiedział całując Ją w czubek głowy...

***

     Ten obraz będzie Go prześladował do końca życia. Jego córka, najważniejsza osoba w Jego życiu leży na szpitalnym łóżku wyglądając tak słabo jak jeszcze nigdy. W dodatku przez Niego. Przez głupotę, którą zrobił już po raz kolejny. Dlaczego wciąż nie potrafił się uczyć na własnych błędach? Może po prostu nie chciał...
- Tatuś! - wychrypiała dziewczynka zauważając mężczyznę w drzwiach do sali. Brunetka natychmiast na Niego spojrzała. 
- Nie powinieneś być w Rosji? - zapytała zdziwiona Jego obecnością w szpitalu. 
- Są ważniejsze rzeczy niż zawody. - odpowiedział i podszedł do łóżka pacjentki. Pochylił się nad Nią i pocałował w czółko. - Jak się dzisiaj ma moja księżniczka? - zapytał.
- Trochę mnie boli gardło. - powiedziała cicho. - Ale Pani doktor powiedziała, że już niedługo mnie puści do domu. - dodała z uśmiechem.
- To dobrze. Mam coś dla Ciebie. - wyjął z torby dużego pluszowego misia. 
- Skąd Go masz? - zdziwiła się dziewczynka. - Myślałam, że się zgubił. - powiedziała otulając zabawkę swoją kołderką.
- Zostawiłaś go u babci głuptasku. - powiedział z uśmiechem. 
- Dziękuję. - powiedziała uradowana i pocałowała Go w policzek ściskając mocno Jego szyję. Spojrzał na brunetkę. Jej twarz wydawała się być zbyt spokojna. Ewidentnie nie chciała psuć Theresie dnia ale widać było jak bardzo zaskoczona jest Jego obecnością tutaj.
- Steffi możemy chwilkę porozmawiać? - zapytał odrywając się na chwilę od córki.
- Oczywiście. - odparła i wyszła z sali a on zaraz za Nią. Stanęła na korytarzy przy maszynie z gorącymi napojami i wpatrywała się w nią nie umiejąc podjąć decyzji, którą z kaw chce. Wrzucił dwie monety i nacisnął "Podwójne Latte Macchiato" po czym spojrzał na Nią uważnie.
- Zawsze się długo zastanawiasz ale i tak podejmujesz ciągle tą samą decyzję. - powiedział. Kiedy maszyna zapiszczała wzięła swoją kawę i spojrzała na Niego.
- Chyba czas najwyższy to zmienić. - podała Mu kubek, wrzuciła kolejne dwie monety i nacisnęła przycisk "Espresso". 
- Od pewnych rzeczy nie ma ucieczki. Niektóre wybory są jak przeznaczenie. - powiedział siadając na krzesełku obok Niej.
- Gregor czego chcesz? - zapytała mając dość Jego zagadkowych wypowiedzi, które nie mają żadnego większego sensu.
- Nie pojechałem na zawody bo chciałem Ci pokazać jak ważna dla mnie jest Thithi. - powiedział szczerze. - A dobrze wiesz, że nie ma dla mnie nic ważniejszego niż konkurencja. - dodał. Popatrzyła na Niego tym swoim badawczym wzrokiem. - Wiem, że nie chcesz mnie znać. Dałaś mi to jasno do zrozumienia ale... Niezależnie od tego jak jest między Nami... Tess jest moją córką i...
- Możesz widywać się z Nią tylko i wyłącznie u mnie w domu. I tylko kiedy ja tam jestem. Zbyt wiele razy zawiodłeś Schlieri. Nie narażę Jej po raz kolejny. - powiedziała poważnie. Pokiwał głową.
- O nic więcej nie mam zamiaru Cię prosić. I dziękuję, że nie skreśliłaś mnie do końca. - dodał z lekkim uśmiechem.
- Podziękuj swojemu przyjacielowi Gregor. - powiedziała. Jego mina mówiła, że nie bardzo rozumie o co Jej chodzi. - Gdyby nie moja wczorajsza rozmowa z Thomasem, dzisiaj ochrona nie wpuściłaby Cię do budynku. - powiedziała i chciała wrócić do sali ale zatrzymał Ją chwytając za rękę i obracając w swoją stronę.
- Poczekaj. - powiedział.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - zapytała wyraźnie nie mając ochoty na rozmowę z Nim. Przez chwilę milczał patrząc prosto w Jej czekoladowe oczy. Odezwał się dopiero kiedy znów chciała odejść.
- Spróbujmy jeszcze raz. - powiedział wyraźnie...


***********************************************
Cześć wszystkim :)
Ależ mi się wyjątkowo dobrze pisze :D
Kolejny powinien pojawić się w przeciągu dwóch dni :)
Pozdrawiam Was kochane i całuję :*
I jak zawsze dziękuję za poprzednie komentarze prosząc o kolejne ;)
Buziole :*

6 komentarzy:

  1. Czyli szykuje się wojna pomiędzy Thomasem a Gregiem :D biedna Thithi :(
    Rozdział jak zwykle super ! Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Thomas do boju łuuuhuuuuuuu!!!!! :D

    Hmm. Mam swojego faworyta w tej walce o Steffi, nie wiem czy domyślisz się kto to XD
    Z dwa rozdziały temu myślałam ze Greg sie zmienił i wgl, a tu dupa. Jeszcze ma czelność proponować Steffi odnowienie związku po tych wszystkich rzeczach które zrobił malutkiej... Zrób mi tą przyjemność i niech go Steffi porządnie go skrzyczy :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, przepraszam, że dopiero teraz, ale gdy idziesz do nowej szkoły, nauczyciele chcą pokazać kto tu rządzi. Mam naprawdę mało czasu na to, żeby wejść na twojego bloga i skomentować. Czytałam wcześniejsze rozdziały dopiero w ten weekend. Pomysł na opowiadanie naprawdę mi się podoba, jest inne niż reszta. Gregor to cholerny dupek, który bzyka wszystko co ma nogi, wygląda jak dziewczyna i się rusza, ale na swój sposób jest uroczy. Zależy mu na Tess i to widać, może nie potrafi się nią odpowiednio zając, bo wszystkie wcześniejsze próby nie wypalały, ale jest kochany. Theresa jest jego oczkiem w głowie. Steffi jak każda matka, nie chcę, by jej dziecko było nieszczęśliwe, ale co ma zrobić, gdy to właśnie ojciec jej dziecka ją unieszczęśliwia. Rozumiem jej nastawienie co do Gregora, bo myślę, że sama bym się tak zachowywała w stosunku do niego, gdyby to mnie skrzywdził. Thomas niby przyjaciel, ale przespał się ze Steffi niszcząc jego przyjaźń ze Schlierim. Owszem, Gregor to dupek, ale każdy ma uczucia, a ona jest matką jego dziecka i zawsze będzie dla niego ważna. Myślę, że Schlierenzauerowi nie zależy na odbudowaniu związku z panną Richter tylko dlatego, by dopiec tym Thomasowi, a dlatego, że on ją kocha, tylko jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Morgi mówi o rodzinie a sam zepsuł swoją, więc to też nie jest ok. Każdy ma prawo popełnić błąd, Gregor popełnił ich aż nadto, ale będzie chciał się zmienić. Wierzę w to, zrobi to właśnie dla Theresy, by udowodnić Steffi, że dla dziecka jest gotów zrobić wszystko. Pewnie jak się już domyśliłaś, jestem team Gregor :D Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz się zacznie... Osobiście jestem team Gregor. Ale mam nadzieję, że nie będzie miał łatwo. Musi przede wszystkim zacząć szanować Steffi i przestać mieć panny na boku. Jest jeszcze sprawa Sandry... logiczne, że musi z nią zerwać kontakty. Myśle, że z czasem zda sobie sprawę z tego, że Steffi nie jest tylko matką jego córki, że jednak coś ich łączy...
    Uwielbiam twoje opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam Aga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha... Jakiż ten Gregor łaskawy. Złożył propozycję Steffi, która daje jakby jej jakąś tam szansę. Nie no, bo padnę. Na miejscu Steffi, Schlierenzauer dostałby po tej ładnej mordce. Bo co? Znowu zacząłby się koszmar Steffi? Znowu by musiała znosić jego widok z innymi panienkami? Cóż, jeżeli pójdzie na to, zdziwię się, naprawdę.
    Chociaż...
    Ja tu bardziej kibicuję Gregorowi, niżeli Thomasowi w walce o względy Steffi. Nie wiem... tak jakoś sądzę, że dla Grega to byłaby szansa na naprostowanie się. Ech... Zobaczymy jak będzie.
    A Tess, to takie kochane dziecko. To, jak ona kocha Gregora, to aż urocze. Tylko... Niepokoi mnie, że równie ważny jest dla Niej Thomas... Obawiam się, że któryś z nich może właśnie wykorzystać uczucia małej oraz jej niewinne, kruchutkie serduszko do własnych celów. Już nie sugeruję tutaj, kto może tak postąpić, bo w miłości jak na wojnie. Każdy chwyt dozwolony.
    Czekam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Gregor czy Thomas? Thomas czy Gregor? Oto jest pytanie!
    I już współczuję Steffi, że będzie musiała się z nim zmierzyć. Ja sama nie wiem kogo wybrałabym na jej miejscu. Z jednej strony Thomas- i ta stabilizacja przy nim, a z drugiej Gregor- ojciec Tessy...
    Czekam z niecierpliwością na dwunastkę :)
    Pozdrawiam i weny ;***

    OdpowiedzUsuń