sobota, 13 grudnia 2014

EPILOG...


KILKA LAT PÓŹNIEJ, INNSBRUCK, SZPITAL...


       Cierpliwość w życiu jest najważniejsza. Bo to dzięki niej możemy się doczekać tego czego tak bardzo pragniemy. Dzięki cierpliwości spełniamy nasze marzenia. Dzięki niej także stajemy się szczęśliwi. Bo w życiu nie chodzi o to, żeby mieć wszystko tylko o to, żeby wiedzieć co jest najważniejsze i temu poświęcić się całkowicie. Temu oddać całe serce i duszę. Całego siebie. Człowiek nie jest stworzony po to aby odczuwać ból tylko po to aby dążyć do najprzyjemniejszych uczuć, wspomnień i dni. Celem jest przeżycie życia czując, że dzieliło się je z odpowiednią osobą. Że dało się z siebie maksimum. Że gdybyśmy mieli przeżyć je drugi raz, pomimo kilku błędów przeżylibyśmy je tak samo. Dokładnie tak samo, nie zmieniając nic. Bo w tym naszym życiu jesteśmy szczęśliwie spełnieni...
- Jeszcze raz kochanie... - wysapał.
- Nienawidzę Cię! - wykrzyczała.
- Wiem, nie wiem tylko dlaczego? - zapytał patrząc na Nią przerażonym wzrokiem. Trzymał Ją mocno za rękę. A właściwie to Ona trzymała Jego dłoń w żelaznym uścisku...
- Bo Ty mi to zrobiłeś! - wrzasnęła. 
- Ok, rozumiem, ale popatrz na tą lepszą stronę sytuacji... mamy dwójkę za jednym zamachem. - uśmiechnął się głupkowato ale w Jego oczach widziała strach i bezradność pomieszane z przerażeniem.
- Jak tylko obaj ze mnie wyjdą to Cię zabiję! A potem się z Tobą rozwiodę! - znowu wrzeszczała.
- Annika, jeszcze jedno pchnięcie i będziemy Go mieli. - usłyszała kobiecy głos. Jęknęła zmęczona ale jeszcze mocniej ścisnęła Mu dłoń.
- Kochanie zaraz złamiesz mi palce. - zauważył delikatnie.
- Nie potrzebujesz ich do skakania więc się zamknij! - wrzasnęła.
- Przemy! - znów krzyknęła kobieta...

***

- Strasznie długo to trwa. - stwierdziła podenerwowana brunetka chodząc w te i we wte po korytarzu.
- Gloria uspokój się. Dadzą sobie radę. - zaśmiała się trzymając na kolanach małą kiwająca się w każdą stronę, śliniącą się niesamowicie istotkę. Otarła słodkiej blondyneczce buzię śliniaczkiem w kwiatuszki a ta zachichotała powodując jeszcze szerszy uśmiech na ustach kobiety. 
- Mam być matką chrzestną jednego z Nich więc się martwię. Poza tym czy Ty słyszysz jak Ona krzyczy? To na prawdę tak boli? - zapytała przerażona. Kobieta się zaśmiała.
- Sama się przekonasz jak będziesz rodzić. - stwierdziła. 
- Jak znajdę w końcu męża. - westchnęła.
- O ile dobrze pamiętam to jest taki jeden chętny. - zauważyła brunetka na wózku.
- Tylko do tanga trzeba dwojga Steffi. - mruknęła na co maleństwo zareagowało głośnym parsknięciem i kolejnym ślinotokiem. - Bardzo zabawne Hannah, bardzo...
- Zdążyliśmy? - zapytała wesoła dziewczynka, której jasne włosy opadały na ramiona sięgając pasa. Wyrosła na śliczną, delikatną i bardzo wrażliwą nastolatkę. I choćby świat się walił zawsze się uśmiechała ukazując rządek śnieżnobiałych ząbków. Ukrywała emocje. Jak Jej ojciec. Ale nauczyła się we wszystkim odnajdywać pozytywne strony, jak Jej matka. No i była cholernie cierpliwa. Tego nauczyła się od ojczyma, do którego już zawsze będzie mówiła "wujku". I choć bardzo cieszyła się, że Jej ojciec związał się z Anniką jakoś nigdy nie potrafiła powiedzieć do blondynki "ciociu". To była po prostu Annika. A Thomas był kimś... kimś bardzo istotnym w Jej życiu. Kiedy nie robił tego ojciec, to On Ją wychowywał więc z samego szacunku jaki do Niego czuła nie potrafiła mówić Mu po imieniu... 
- Tak Tess, Twoi bracia jeszcze się rodzą. - zaśmiała się ponownie brunetka. - Gdzie zgubiłaś Thomasa? - spytała.
- Wujek szuka miejsca na parkingu. - wyjaśniła ale po chwili na korytarzu był też blondyn. Lekko zasapany.
- Chryste ile tu schodów. - wysapał.
- Mówiłam Ci, żebyś trenował ze mną to Ci się kondycja polepszy ale "nie, ja teraz mam wirtualne treningi" i co? I masz efekty wujaszku. - stwierdziła nastolatka bawiąc się z młodszą siostrzyczką. - Dobrze, że Stefan chociaż wykazuje dobre chęci. - mruknęła.
- Ciesz się, że Twój ojciec rodzi... A ja i tak sobie ze Stefanem porozmawiam. - stwierdził poważnie. Dziewczyna wywróciła jedynie oczami. Dokładnie tak samo jak Jej matka. Spojrzał na brunetkę i uśmiechnął się wesoło. Z każdym dniem wyglądała coraz piękniej. Tak Mu się przynajmniej wydawało i tak dla Niego było. I choć wiele przeciwności losu spotkali na swojej drodze ciągle kochali się tak samo mocno. A może jeszcze bardziej? Bo w Ich życiu wydarzył się cud. Cudem było pojawienie się na świecie Hannah. Bo jak nazwać pojawienie się dziecka kiedy usłyszy się, że zajście w ciążę będzie już prawie niemożliwe? I ciągle nie mógł się nacieszyć widokiem córki. Bo choć miał Lilly, którą kochał całym sercem i z którą spędzał każde wakacje, choć miał Theresę, którą zawsze traktował i kochał jak własną córkę, to Hannah była kimś wyjątkowym. Była częścią Jego i częścią Jej. Była Ich wspólnym, długo wyczekiwanym dziełem...
- Wiecie co? Ja to jestem już taka stara... - stwierdziła w pewnym momencie Theresa. - Mam dwie siostry, dwóch braci mi się rodzi i jestem najstarsza... - jęknęła. - Masakra jakaś normalnie. Kiszka na maksa.
- Tess, opanujże się. - powiedziała łagodnie brunetka. - Masz 12 lat. - dodała śmiejąc się, a malutka właśnie dostała czkawki. Była tak specyficzna, że za każdym razem kiedy dostawała czkawki zaczynała się śmiać.
- Nawet Hannah się z Ciebie śmieje. - zauważył wesoło blondyn i wziął córeczkę na ręce. W tym momencie z sali wyszedł szatyn, który mało co nie przewrócił się potykając się o własne nogi.
- I co? - spytała Gloria. Spojrzał na siostrę ciągle będąc bladym jak ściana w korytarzu.
- Dwóch. - wydukał. - Identycznych. - dodał blednąc jeszcze bardziej i runął prosto na podłogę...

     Życie lubi zaskakiwać. I choć nie zawsze są to pozytywne rodzaje zaskoczenia, takie też są potrzebne. Żeby stać się silniejszym, żeby jeszcze bardziej poczuć, że się żyje. I choć jest ciężko żyć, warto. Bo życie to cud, który zaczyna się w sypialni rodziców a kończy głęboko w ziemi. I pomiędzy tymi dwoma punktami jest bardzo długa droga. Kręta i wyboista. Ale co kawałek dająca wytchnienie, żebyś mógł zatrzymać się na moment, przemyśleć siebie samego. Dojść do wniosków i poprawić się. I z każdym kolejnym krokiem jest łatwiej mimo, że zdrowi już nie to, a wyboistości coraz większe. Wszystko jesteś w stanie przejść, jeśli masz z kim. Jeśli masz w sobie miłość. Bo to Ona najczęściej zaskakuje. Więc nie opieraj się, nie ukrywaj się kiedy Cię szuka...

Daj się zaskoczyć...



*******************************************
Epilog Moje Kochane :(
I choć jest bardzo optymistyczny i pełen szczęścia we wszystkich bohaterach to jest mi jakoś smutno.
Bo skończyła się historia, którą bardzo polubiłam mimo, że sama ją pisałam.
Przywiązałam się.
I chyba najbardziej do Tess.
(do dziecka które stworzyłam w opowiadaniu)
Ale każda historia ma swój koniec i choć wiem, zdaję sobie sprawę, że sporo z Was widziała zakończenie zupełnie inaczej to czuję, że dobrze to zakończyłam.
Gregor jeszcze skacze, Thomas odszedł.
A to opowiadanie było dla mnie takim małym pożegnaniem z Nim.
Mam nadzieję, że to zrozumiecie. :)

Podziękowania:
Każdemu z osobna i wszystkim Wam dziękuję :*
Jesteście najlepsze!
Moje kochane Anonimki jak i Kamila, Ann, Klaudia, Life is a joke i wszystkie z Was, których nie wymieniłam tutaj z imienia :*
Byłyście dla mnie ogromnym wsparciem, za które dziękuję :*
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam, a jeżeli tak było to przepraszam :(

Zapowiedź:
Po długich rozmowach i konsultacjach ;)
A właściwie dzięki Kamili i Ann - moim pierwszym recenzentkom :*
Postanowiłam jednak stworzyć coś nowego.
Jak widać wg sondy zwyciężył Michi :)
Cieszy mnie to, bo mogę spróbować stworzyć Jego postać wg tego jak Go sama widzę.
Więc serdecznie Was zapraszam na opowiadanie o Nim właśnie :)
Mam nadzieję, że się skusicie i że będziecie tam równie często co tutaj i w tak samo licznej gromadce :*

Na razie Prolog (już teraz) i Pierwszy rozdział (za moment)  ;)
Od razu, bo mam tak pokręconą logikę, że wydaje mi się, że z prologu nic nie wynika :P
Zapraszam na:


Przesyłam Wam ostatnie buziole na Kilku prostych pytaniach... :*

17 komentarzy:

  1. Prosiłam o trojaczki, jest dwójka, czyli też dobrze, też dużo szczęścia za jednym zamachem:)
    Tess jako urocza nastolatka, czasem nieznośna, to musi być coś. Hannah- cud Steffi i Thomasa, to chyba tak na pocieszenie, po dorastających córkach, żeby sami nie zostali na starość :) Epilog jak najbardziej mnie zadowala, tylko żal i łezka się w oku kręci, że to już jest koniec. Zżyłam się z tą historią, więc pewnie nie raz do niej wrócę, tego możesz być pewna. Zaraz zabieram się za epilog Michiego :) Bardzo się cieszę, że napiszesz coś nowego, żal marynować tak fajny styl pisarski. Pozdrawiam i gratuluję stworzenia tej historii, a przede wszystkim doprowadzenia jej do końca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Komu jak komu, ale mnie nie masz prawa dziękować, kochana, bo najzwyczajniej nie ma za co. Tutaj powinno być zupełnie na odwrót. Ja powinnam dziękować Tobie za tyle emocji, które towarzyszyły mi podczas czytania kolejnych rozdziałów, które stworzyłaś.
    I naprawdę żałuję, że to już koniec... Steffi, Greg, Annika, Tess, nawet Thomas stali się pierwiastkami, które już chyba na zawsze zachowam wewnątrz siebie. Bo naprawdę wszystko tak wspaniale to rozegrałaś, że można się jedynie zachwycać. I ten mój wywód też jest nieskładny, pozbawiony pewnie sensu, ale to wszystko przez te cholerne emocje, które mną szargają oraz łzy w oczach, które chcąc, nie chcąc, i tak mi towarzyszą, mimo że koniec był pełen optymizmu...
    Dziękuję raz jeszcze i już zmykam na kolejną historię. :D♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty dziękujesz mi?! Za co? Kochana, to ja dziękuję Tobie, że mogłam czytać tak cudowne opowiadanie. Będzie mi go cholernie brakować, bo tak jak ty, przywiązałam się do niego. Będę tęsknić za błyskotliwą Thithi, za cudownym Gregorem, za cudowną Steffi i za wkurzającym Thomasem :D Chciałoby się czytać to opowiadanie i czytać,bo jest wspaniałe. Tym bardziej jest trudno się żegnać, ale cieszę się, że jednak posłuchałaś mojej i Ann rady, by opublikować nowe opowiadanie o Michim :) Ale wracając jeszcze do tego opowiadania. Na początku myślałam, że to Steffi rodzi i wydziera się na Thomasa, a tu takie zaskoczenie. Annika i Greg, rozwaliła mnie ta scena porodu.
    " - Jeszcze raz kochanie... - wysapał.
    - Nienawidzę Cię! - wykrzyczała.
    - Wiem, nie wiem tylko dlaczego? - zapytał patrząc na Nią przerażonym wzrokiem. Trzymał Ją mocno za rękę. A właściwie to Ona trzymała Jego dłoń w żelaznym uścisku...
    - Bo Ty mi to zrobiłeś! - wrzasnęła.
    - Ok, rozumiem, ale popatrz na tą lepszą stronę sytuacji... mamy dwójkę za jednym zamachem."
    Po prostu padłam ze śmiechu. Cieszę się, że Gregor został szczęśliwym ojcem, zasłużył na szczęście, szkoda tylko, że nie ze Steffi, ale mniejsza z tym. Steffi i Thomas rodzicami... Mimo wszystko też się cieszę, że urodziła im się Hannah, zasłużyli na to, po tym wszystkim, ale wiedz, że nadal nie jestem przekonana do ich związku. No i moja ukochana Theresa, tak jak i Tobie, będzie mi jej brakowało. Ale czy dobrze zrozumiałam, czy to moja wyobraźnia, Tess i Stefan? Nie to na 100% niemożliwe. Moja wyobraźnia płata mi figle :D Glorii szkoda, że nie znalazła swojego księcia, no ale cóż.
    Nie wiem, co jeszcze napisać, bo czuję się po prostu źle, wiedząc, że to już koniec. Będzie mi naprawdę brakowało tej historii, ale cieszę się, że postanowiłaś kontynuować swoją twórczość. Pod tym opowiadaniem to już koniec moich komentarzy, ale spodziewaj się nowych pod historią o Michim. Będę Cię zawszę wspierać w twojej twórczości i z wielką przyjemnością będę pisać komentarze. Nie żegnamy się. Widzimy się za chwilę pod prologiem o Michaelu.
    Żegnaj wspaniała historio o Gregu, Steffi Thithi i Thomasie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki cudny epilog... Czytałam z zapartym tchem.
    Gregor i Annika oczywiście prześwietni! Ale oczywiście nie zapominajmy o Tess - zdecydowanie zdobyła także i moje serce.
    Wszystkim udało się odnaleźć szczęście, a to najważniejsze.

    Zawsze będę miło wspominać to opowiadanie i chętnie do niego wracać,
    a teraz biegnę do Michiego.

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam Ci pod ostatnim rozdziałem, że jest mi przykro że Gregor nie jest ze Steffi ale ze względu na to jak bardzo uwielbiałam tę historię musiałam przeczytać do końca.
    Fajnie że wszyscy się odnaleźli w życiu i są szczęśliwi. Mimo, że nie do końca tak jak niektórzy chcieli.
    Strasznie się cieszę, że zaczynasz nową historię bo szczerze mówiąc uwielbiam każdą twoją historie. A w dodatku Michael.. Dziewczyno, czego chcieć więcej? Dzięki wielkie ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz , że nie mogłaś mnie bardziej uszczęśliwić zakończeniem prawda?
    No mógł być tramwaj , ale cóż :D
    Tak jest wspaniale!
    Będę powracała do tego epilogu , bo jest na mega pozytywny!
    Dziękuje Ci za to opowiadanie , bo mimo wszystko ... pomimo tej mojej nienawiści do Steff to ono było tym najlepszym!♥
    Thom! Greg , Annika!♥

    Całuje Ann!

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe opowiadanie milczałam z różnych powodów (m.in. zgubiłam kabel od monitora i nadal go nie znalazłam). Obiecałam sobie jednak, że na koniec napiszę chociaż kilka słów. Całość bardzo mi się podobała. Aczkolwiek widziałam Steffi u boku Gregora. I cały czas się łudziłam, że może w epilogu coś... Ale nie ważne. Zakończenie jak najbardziej trafione. Dobrze, że Gregor trafił na Annikę i tak się skończyło, jak się skończyło. Podczas tej całej historii często śmiałam się (najczęściej z Tess) i płakałam (gdy okazało się, że Steffi już zawsze będzie niepełnosprawna). Cieszę się, że jednak nie odchodzisz. Od razu zabieram się za czytanie prologu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnich dwóch rozdziałów nie skomentowałam bo po prostu nie wiedziałam co mogłabym napisać. Nie ukrywam, że byłam trochę zdołowana tym, że Steffi wybrała Thomasa. Ale po dzisiejszym cudownym epilogu wybaczam ci :) Gregor i Annika to świetnie dobrana para niczym mieszanka wybuchowa! Steffi i Thomas mają córeczkę :D No i Tessa <3 Czy ona naprawdę mówiła o Stefanie?! Tym Stefanie Krafcie?!
    Lecę na Michiego <333
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję! :* Całe opowiadanie było świetne, ale to że Gregor na końcu był z Anniką było najlepsze co mogło się stać :) Bardzo cieszę się, że zaczęłaś pisać coś nowego i choć głosowałam za Stefanem a wygrał Michi to i tak na pewno mnie tam nie zabraknie :) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. opowiadanie super ale mam jedno malutkie ale; ciekawi mnie jak steffi i annika pozbyly sie sandry; mogla to byc ciekawa akcja

    OdpowiedzUsuń
  11. To opowiadanie było niezwykłe, wyjątkowe!!!! Shippowałam Steffi z Gregorem, ale Annika też jest spoko :) Smutno, ze blog się kończy czas się przenieść na twój nowy blog :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Łooł... Jest to mój pierwszy komentarz na twoim blogu dlatego że zaczęłam czytać to opowiadanie 2 dni temu i jestem zła ponieważ zakończyłaś to opowiadanie kiedy przywiązałam się strasznie do tych bohaterów. Z jednej strony czuje lekki niedosyt ponieważ od początku gdzieś tam w głowie układałam sobie obrazek szczęśliwych i pełnych miłości Steffi i Gregora i można powiedzieć że w pewnym stopniu spełniły się moje oczekiwania szkoda tylko że są oni szczęśliwi i pełni miłości osobno. Z drugiej jednak strony Thomas i Annika przeszli w życiu dużo i zasłużyli na miłość.
    Nie jestem jakimś wielkim znawcą skoków narciarskich, szczerze kiedy bym zobaczyła na żywo jakiegoś skoczka możliwe że nie wiedziała bym kim on jest bo w końcu mój kontakt z tym sportem dotychczas ograniczał się do obejrzenia jednym okiem konkursu wiec nie mam porównania ani wiedzy aby stwierdzić ze opowiadanie było dobre bądź złe pod względem sportu tego jak żyją skoczkowie itp., ale przeczytałam ogólnie w życiu bardzo dużo opowiadań i wiem że twoje było jednym z lepszych. Dlatego jestem pewna że będę czytać wszystkie kolejne twoje opowiadania.
    -Mania

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja najbardziej cieszę się z tego że Gregor nauczył się kochać i przestał być tym dupkiem którego tak nie lubiłam na początku. A teraz proszę, bliźniaki :D
    Tess ćwiczy ze Stefanem? Chociaż to: "A ja i tak sobie ze Stefanem porozmawiam" może... Kurde ona ma 12 lat o czym ja myślę xd
    Zrobiłaś naprawdę super opowiadanie, ja jak wiesz, na początku byłam murem za Thomasem, potem przełamałam sie w stosunku do Grega, dlatego ciesze się z tego zakończenia :)
    Uuu będzie Michi będę ja, to mój ulubiony skoczek dlatego już lecę czytać.
    Ostatni raz tutaj, pozdrawiam i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym poinformować Cię o dodaniu Twojego bloga do spisu opowiadań poświęconych skoczkom narciarskim! Twój blog ma w liście następujący numer 71. Jeżeli chcesz coś zmienić w swoim zgłoszeniu, kieruj się do zakładki Zmiany (Nie zapomnij najpierw napisać numerek, bym wiedziała o jaki blog chodzi). Byłoby mi miło, gdybyś dodała gdzieś link do mojego bloga (jeśli to zrobisz to poinformuj mnie również w Zmianach).

    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominuj i bądź nominowany/a!
    Z racji tego, że Twoje opowiadanie znajduje się na spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, ma możliwość zakwalifikowania się do pierwszej serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014!
    Poproś swoich czytelników o nominację i sama nominuj swoje ulubione opowiadanie!
    Więcej: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam! Z radością informuję Cię, iż Twoje opowiadanie awansowało do 1. serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014! Teraz czas na głosowanie w sondzie (http://sonda.hanzo.pl/sondy,240228,Ivdp.html) – a tu wszystkie chwyty dozwolone! Proś przyjaciół, (nie)czytelników i wszystkich, by zagłosowali na Twój blog. Ten etap trwa do 21/02/15! Życzę powodzenia x
    Więcej informacji: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje!
      Twoje opowiadanie zajęło 11. miejsce w konkursie na Opowiadanie Roku 2015 Spisu opowiadań o skoczkach narciarskich!
      Pozdrowienia
      [http://skijumpinglover.blogspot.com/]

      Usuń