środa, 10 grudnia 2014

Pytanie trzydzieste pierwsze

MIESZKANIE GREGORA...


      Ciepło bijące od Jej nagich pleców było przyjemne. Na tyle przyjemne, że kiedy zamykał oczy i zamykał Jej drobne ciało w czułym uścisku był w stanie zapomnieć na moment, że to Ona. Przez ten jeden krótki moment znów czuł się spokojny i szczęśliwy. Kochany... I wtedy mógł spokojnie zasnąć. Tym razem jednak to się nie stało. Coś siedziało uparcie w Jego głowie. Coś przeszkadzało w normalnym zanurzeniu się we śnie. Jedyne co mógł zrobić to otworzyć oczy i wpatrywać się w księżyc za oknem jednocześnie delikatnie głaszcząc Jej ramię...
- Zaskoczyłeś mnie dzisiaj. - powiedziała cicho. Spojrzał na Jej twarz, której oświetlony przez księżycowe światło profil teraz widział przed sobą. 
- Czym? - zapytał.
- Wszystkim. - odparła. - Byłeś dzisiaj inny Gregor. Walczyłeś o szczęście Steffi mimo, że cholernie Cię to bolało i jeszcze więcej kosztowało. - dodała cicho. Na moment przestał Ją głaskać żeby móc w skupieniu obserwować Jej twarz. - Nie jestem głupia. Widzę jak ważna dla Ciebie jest. - wyjaśniła czując Jego reakcję. - Pojechałeś do Thomasa zamiast wykorzystać szansę i zostać z Nią. Zrezygnowałeś z Niej właśnie dla Niej. 
- Znów mi powiesz, że jestem frajerem? - lekko zadrwił ale wyraźnie wyczuwała w tym sarkazmie reakcję obronną na Jej spostrzeżenia.
- Nigdy nie spotkałam kogoś kto tak wiele poświęciłby z powodu miłości. - powiedziała szeptem. Zamilkł. - Nie wyobrażam sobie jak bardzo musi Cię to boleć. Ale jeśli ból jest zależny od tego jak bardzo Ją kochasz... - urwała na moment. Delikatnie obróciła się w Jego stronę żeby móc spojrzeć Mu w oczy. Cierpiące oczy. Pełne bólu i poczucia straty. Ale takie pragnące bliskości... Splotła Ich dłonie i znów spojrzała w te Jego czekoladowe tęczówki. - Obiecałeś mi kiedyś, że mnie naprawisz, pamiętasz? 
- I zważając na Twoje reakcje przez kilka ostatnich nocy to chyba całkiem nieźle mi poszło. - odparł znów próbując być tym zawadiackim Gregorem. Delikatnie się uśmiechnęła ale w Jej oczach nadal była powaga. 
- Naprawiłeś mnie. Całkowicie. - powiedziała. - Dzisiaj coś w Twoim życiu skończyło się definitywnie Greg. Szanse na to o czym zawsze marzyłeś a nie miałeś wcześniej odwagi by o to zawalczyć zniknęły. - dodała powodując na Jego twarzy grymas bólu, który usiłował nieudolnie zlikwidować. Pogłaskała Go po policzku nadal wpatrując się w Jego oczy, które teraz wyglądały jak oczy dziecka, które się zgubiło i bardzo chce znaleźć się już w domu. Przy matce... - Dzisiaj rozpadłeś się na milion kawałków jak rozbity wazon. Widziałam to przed salą w szpitalu więc nie zaprzeczaj. - stwierdziła widząc jak kręci głową. - Naprawiłeś mnie więc pozwól mi się odwdzięczyć... - powiedziała zbliżając swoje usta do Jego ust. Zamknął oczy chcąc opanować wybuchające w Nim już emocje. - Pozwól mi naprawić Ciebie Gregor... - wyszeptała całując Go delikatnie i powoli. 
- Nie. - powiedział odsuwając Ją od siebie. Zawód i zaskoczenie wypisane na Jej twarzy mówiło wszystko. - Jeszcze nie teraz. - dodał wyjaśniając. - Dopiero kiedy Cię o to poproszę. - stwierdził. Pokiwała lekko głową ale nie była przekonana co do tego czy kiedykolwiek o to poprosi. Po chwili wstał i zakładając na siebie spodnie i sweterek rzucił tylko ciche "wrócę zanim wstanie Thithi" i wyszedł zostawiając Ją w osłupieniu...


SZPITAL...

     Dużo myśli pojawia się nocą kiedy nie można zasnąć. Zbyt wiele. Te dobre jak wizje przyszłości z Thomasem, ślub i Jego miłość przeplatają się z tymi najgorszymi, z obawami o to, że jednak nie dadzą rady, że kiedyś to będzie dla Niego zbyt wiele i co wtedy? Będzie walczyć za wszelką cenę czy podda się od razu nie chcąc utrudniać Mu życia jeszcze bardziej? Ale czy ktoś mówiący o dzieciach, o wspólnym domu, o spędzanych razem świętach... Czy ktoś kto z taką iskrą w oczach o tym opowiada na prawdę kiedyś jeszcze się przestraszy i podda? Ludzie uczą się na swoich błędach. A blondyn przecież bardzo szybko wyciągnął wnioski. Wrócił. Przeprosił. Był szczery... I kiedy mówił, że kocha i chce spędzić z Nią resztę życia miał w oczach to co widziała w Jego oczach jeszcze kilka tygodni temu. Nadzieję, szczęście i radość kiedy zgodziła się na...
- Nie śpisz. - usłyszała cichy głos. Odwróciła głowę w kierunku drzwi do sali i ze zdziwieniem popatrzyła na gościa. - Mogę? - zapytał opierając się o futrynę drzwi.
- Jest grubo po północy Gregor. - zauważyła.
- Nie pytałem o godzinę tylko o to czy mogę wejść. - zauważył wywracając oczami.
- Nadal robisz to gorzej ode mnie. - stwierdziła lekko rozbawiona. Sam się słabo zaśmiał. - Wchodź. - dodała unosząc się na rękach.
- Pomogę Ci. - zaproponował. 
- Nie trzeba. Dużo ćwiczyłam. - powiedziała zadowolona z tego, że może sama się podnieść i usiąść na łóżku. Usiadł na krzesełku obok i po prostu na Nią patrzył. Uśmiechała się pogodnie. Mimo, że nie mogła chodzić na Jej twarzy znów widział ten beztroski uśmiech jakby ponownie miała 18 lat. - Popraw mnie jeśli się mylę ale normalny człowiek o tej porze śpi a nie włamuje się na oddział rehabilitacyjny do szpitala. - powiedziała po chwili milczenia.
- Owszem.
- Więc co tu robisz? - spytała przechylając lekko głowę w prawo. Jakby chcąc przytulić się do poduszki.
- Tyle lat mnie znasz i nadal uważasz za normalnego? - tym razem to On zapytał. Z tym swoim szelmowskim uśmiechem w dodatku. Nie mogła się nie zaśmiać.
- Stęskniłeś się za dokuczaniem mi. - powiedziała mrużąc oczy.
- Strzelaj dalej. - puścił Jej oko. 
- Przyszedłeś pogadać o Annice. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Wziął głęboki wdech i przeciągle wypuścił powietrze z płuc.
- Myślałem, że dłużej Ci to zajmie. - przyznał nerwowo się śmiejąc.
- Jest dla Ciebie ważna ale boisz się, że Ją zranisz jak kiedyś mnie, a tego bardzo nie chcesz. 
- Skąd ten pomysł? - zapytał patrząc na Nią uważnie.
- Bo chcesz o Niej rozmawiać po północy, w szpitalu... i przypuszczam po jakiejś ciężkiej sytuacji, do której sam doprowadziłeś. - odparła. Zamilkł. Zawsze była dobrą obserwatorką. Jeśli chodziło o innych, jeśli o Nią... bywało z tym różnie. - I podejrzewam dlaczego chcesz rozmawiać o tym właśnie ze mną. - dodała ciszej. 
- Powinnaś zostać wróżką. Minęłaś się z powołaniem. - stwierdził złośliwie. Nie nabrała się już na tą Jego maskę. 
- Ostatnio zdeptałeś tą maskę Gregor. Nie twórz Jej od nowa. - powiedziała spokojnie. - Nie będę chciała do Ciebie wrócić. - dodała poważniejąc. Zaśmiał się nerwowo.
- Od kiedy jesteś taka bezpośrednia? - zapytał.
- Od kiedy widzę szansę na to, żebyś...
- ...się w końcu odpieprzył? - spytał.
- ...żebyś w końcu był szczęśliwy. - poprawiła Go. - Chodź tu. - poklepała miejsce obok siebie. Usiadł na Jej łóżku i uważnie na Nią spojrzał. Wzięła do rąk Jego dłoń i zaczęła kreślić po niej kółka kciukami. - Za dwa tygodnie wychodzę za mąż Gregor. - powiedziała na jednym wydechu. Cicho ale na tyle wyraźnie, żeby każde Jej słowo dotarło prosto do Niego. Widziała cień przemykający po Jego twarzy ale musiała kontynuować. Musiała to zrobić dla Jego dobra. - Thomas powiedział mi co dla Niego... co dla Nas zrobiłeś. - odezwała się po chwili. 
- Zrobiłem to dla Ciebie. Bo widziałem jak mimo wszystko Go kochasz. - poprawił Ją. Pokiwała kłową.
- No właśnie... Kocham Go. Kocham Thomasa, kocham Theresę... Kiedyś bardzo kochałam Ciebie Gregi. - uśmiechnął się słysząc to określenie. 
- Za dużo narozrabiałem?
- Za długo czekałeś z przeprosinami. - poprawiła Go. - To wszystko wygasało. Aż zgasło. 
- Może gdybyś sobie pozwoliła na to, żeby znów odpaliło... - zaczął ale przerwała Mu.
- I odpaliło. - powiedziała pewnie. - Ale dzięki Thomasowi. Przy Nim znów czuję się kochana, nie oszukiwana, czuję się w pełni kobietą. A nie zabawką.
- Do końca życia sobie nie wybaczę tego jak Cię wtedy potraktowałem. - pokręcił głową. Ścisnęła mocniej Jego dłoń.
- To sobie wybacz bo ja to już zrobiłam. - puściła Mu oko. Znów się uśmiechnął. - Chcę żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będę umiała to Ci pomogę ale tylko jako przyjaciółka. 
- Będziesz potrafiła się ze mną przyjaźnić po tym wszystkim?
- To pytanie powinieneś skierować do samego siebie. - odparła poważnie. Teraz to On kręcił kółka kciukiem po Jej dłoni.
- Nie wiem co mam robić Steffi. - westchnął w końcu. - Myślałem... myślałem, że jeśli będę z Anniką to zapomnę o Tobie i schowam gdzieś to co do Ciebie czuję. Że może będę potrafił się znowu zakochać, tak na prawdę... - przerwał. - Ale kiedy patrze na Nią... za każdym razem mam w głowie wizje jak Ty byś to zrobiła, jak byś się zachowała w danej sytuacji...
- Więc przestań Ją porównywać do mnie i zobacz w końcu z kim jesteś. - zaproponowała. Spojrzał na Nią zdezorientowany. - Ciągle widzisz mnie zamiast Niej. Wiesz doskonale co robię zaraz po przebudzeniu, wiesz co robię przed snem, wiesz jak się zachowam widząc Twoje skarpetki obok kosza na brudy... - znów się uśmiechnął. - Teraz popatrz z odwrotnej strony.
- Czyli jak?
- Zastanów się co Ona robi w tych sytuacjach. - powiedziała. - Opowiedz mi o Niej Gregor. Opowiedz mi o swojej dziewczynie. - wzruszyła ramionami. Spojrzał na Ich splecione dłonie i pokręcił głową. Musiał się chwilę zastanowić nad odpowiedzią. Był z Anniką już jakiś czas a tak właściwie to niewiele o Niej wiedział...
- Jest wredna. - stwierdził. Uśmiechnęła się ale nie przerywała Mu. - Ciągle mówi mi, że jestem frajerem i idiotą. Krytykuje każdą moja decyzję. Wyciąga na wierzch każdą głupią sprawę. Czepia się wszystkiego co zauważy a najczęściej tego co zauważy we mnie. - kontynuował. - Irytuje mnie tą swoją spostrzegawczością bo nie mogę spokojnie obok Niej usiąść, żeby nie zaczęła znowu swojej gadki typu "No wyżal się w końcu idioto!" - stwierdził śmiejąc się. - A jak już mnie zmusi do mówienia to sama nic nie mówi tylko albo potakuje albo kręci głową, żeby na końcu walnąć mi kazanie na temat tego jaki ślepy i beznadziejny jestem. - dodał. Zamilkł.
- I co potem? - spytała cicho. Wzruszył ramionami.
- Potem przypomina mi, że mam córkę. I że nie jestem pępkiem świata. I że mimo tego, że jestem jaki jestem istnieje ktoś kto to wszystko wytrzymuje. A potem jest zazwyczaj całkiem niezły sex. - stwierdził. Znów wywróciła oczami. - Jest dużo mądrzejsza niż myślałem że jest. Widzi więcej niż chciałbym komukolwiek pokazać.
- Przeszkadza Ci to? - zapytała bawiąc się Jego palcami.
- Właściwie to... jest mi z tym dobrze. - odparł. - Bo nie muszę nic mówić a Ona i tak wie że coś jest nie tak. - przerwał na chwilę. - Ma straszny budzik. Głowa mnie od niego boli. Siedzi godzinę w łazience, bo chce wyglądać jak prawdziwa dziennikarka. - pokręcił ze śmiechem głową. - I zawsze wiąże włosy do pracy. A jak wraca to je rozpuszcza i każdy sterczy w inną stronę. Na zimnie się czerwieni i jak zmarznie to tak śmiesznie dygocze... - patrzył teraz w jakiś niewiadomy punkt na pościeli. - Nie znosi Twojej herbaty, woli kawę rozpuszczalną i wszczyna wojnę jak wsypię za dużo cukru... Całkiem dobrze gotuje i ma świetny kontakt z Thithi. I chyba jako jedyna lubi to zdrobnienie. - dodał. - Zanim położy się do łóżka musi 500 razy poprawić włosy. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie... Bez makijażu wygląda tak samo perfekcyjnie jak w nim, chciałaby kiedyś skoczyć na bungee. Jest nienormalna. - skwitował wracając wzrokiem do brunetki. Milczała. Na Jej ustach cały czas błąkał się uśmiech. Ciągle też trzymała Go za rękę.
- A teraz wyobraź sobie swój dzień bez tego wszystkiego. - powiedziała...

MIESZKANIE GREGORA...

     Pierwszy raz pozwoliła sobie na taką słabość. Bo pomimo tego, że wcześniej wiele razy była raniona nikt nigdy nie odepchnął Jej tak jak teraz On. Będąc z Nią był obok Niej. Czuła się po prostu dodatkiem. Potrzebnym tylko od czasu do czasu. Dlatego łza spłynęła po policzku zaraz za poprzednią. I kolejna... Poczuła na swoim ramieniu ciepłą dłoń. Była tak zamyślona, że nie usłyszała kiedy wrócił. Drgnęła.
- Nie wiedziałem, że potrafisz płakać. - powiedział cicho tuląc Ja do siebie. 
- To od cebuli. - stwierdziła będąc twarzą w Jego koszulce.
- Cebula cholernie Cię za to wszystko przeprasza. - powiedział wprost do Jej ucha. Podniosła głowę żeby na Niego spojrzeć. Po raz pierwszy chyba widziała w Jego oczach iskierki. A na ustach słaby uśmiech. Po raz pierwszy było to szczere. Była zdezorientowana. - I obiecuje, że nigdy więcej nie pozwoli Ci myśleć, że jesteś tylko kimś zamiast. - dodał poważniejąc. - Spróbujmy jeszcze raz Annika. - wyszeptał zbliżając swoje usta do Jej ust. - Nie mogę Cię stracić... - dodał całując Ją delikatnie. - Nie chcę Cię stracić. - mówił pomiędzy pocałunkami.
- Nie chcesz być sam. - poprawiła Go cicho. Ujął Jej twarz w dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Nie chcę być bez Ciebie. - powiedział dobitnie. 
- Gregor to nie ma sensu. - jęknęła cicho. W oczach miała rezygnację a On strach.
- Dlaczego? - spytał zaskoczony.
- Bo Cię kocham idioto. - wyszeptała a z Jej oczu znów popłynęły łzy. I coś ruszyło. Coś ruszyło się w Nim. W sercu... 
- Więc mnie napraw... - powiedział z determinacją w głosie. - I pozwól mi Cię kochać...


***********************
A dziś więcej Gregora. :)
Po ostatnich komentarzach doszłam do wniosku, że rzeczywiście nie warto za bardzo kombinować z dalszymi losami moich bohaterów.
A po długiej rozmowie z jedną z Was (dziękuję za wsparcie :*) doszłam do wniosku, że jeszcze jeden rozdział i epilog to będzie wystarczająco dużo.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
I że mimo wszystko będzie się Wam podobało. :)
Ann! Wiem jak bardzo nie znosisz Steffi ale już nie długo będziesz się z Nią męczyła ;)
Mimo wszystko Cię kocham :*
A! ANKIETA.
Tam na dole, trochę niżej jest ankieta.
Nie obiecuję niczego, bo jak już wspominałam mam zamiar troszkę odpocząć od opowiadań, żeby jakiegoś chłamu znowu nie wymyślić. ;)
Ale mimo to wybierzcie.
Może kiedyś się przyda.
A może ktoś mnie jednak przekona do napisania jeszcze czegoś.
Na razie mam za dużo pomysłów i nie mogę zebrać ich w jedną całość.
Buziole :*

7 komentarzy:

  1. Nie uwierzysz , ale ja się popłakałam.
    Ślęczę nad tym rozdziałem już jakiś czas i nadal mam łzy na policzkach...
    Piękne to jest kochana... to co napisałaś , to jak wszystko ujęłaś.
    Wątki Gregora i Anniki ... one mnie zwyczajnie powalają , a te dzisiejsze zniewalają. Brak mi słów... Ba! Ja nawet nie wiem co mam myśleć.
    Wiem , że mówiłam to już gdzieś wcześniej , ale tamto cofam i oficjalnie twierdzę , że to MÓJ ULUBIONY rozdział! Nawet Go sobie do ulubionych dodałam.

    Tak , tak wiem , że mówiłam że nie lubię Stefii i pewnie nic tego nie zmieni , ale dziś muszę już pochwalić. Ładnie się zachowała. ( można napisać więcej na jej temat , ale wiesz ... na mnie to i tak dużo :) )

    Pomimo tego , że nie darzę jej sympatią , mogłabym czytać to opowiadanie latami , więc uwierz mi na słowo , że sprawiasz mi przykrość , ogromną informacją o zakończeniu.
    Nie chcesz tego przemyśleć jeszcze? Proszę....

    Czekam na dalsze losy.
    Całuje Zrozpaczona Ann.


    Aaaaa! Też Cię kocham pomimo wszystko!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to było kochane!
    Naprawdę, to było cholernie urocze. Ta akcja ze szpitalem i Anniką, ona naprawdę jest świetną dziewczyną ;)
    Steffi w roli przyjaciółki Grega też spisuje się całkiem nieźle, to fakt.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Przykro mi trochę że Steffi nie wybrała Gregora... Przynajmniej sądzę iż tego nie zrobiła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, dziewczyno! Piszesz z prędkością światła, po prostu, a ja nie nadążam czytać, tym bardziej komentować, zważywszy na to, że liceum nie rozpieszcza czasem wolnym...
    Ale tak na przestrzeni kilku ostatnich rozdziałów, powiem, że nie podoba mi się jedna rzecz. Otóż, mam wrażenie jakby Thomas wszystko dostawał na tacy. Ok, jemu też nie było łatwo w tej całej sytuacji, ale... Nie wiem, no, ale tego, że ją wtedy zostawił samą, to ja mu NIGDY nie wybaczę, bo tak się najzwyczajniej nie robi i tyle. Zwłaszcza osobie tak bliskiej... I tym mi tak głównie podpadł, ale ujarzmię nieco swą naturę i przestanę się czepiać. :D
    Gregor i Annika. Błagam Cię, daj Ty im odrobinę szczęścia, okrutna kobieto! ♥ Spraw, aby i oni sobie wszystko ułożyli oraz żeby Annika 'pozwoliła się kochać Gregowi'. Awww.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Płaczę, już chyba jakieś półgodziny. Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Do końca miałam nadzieje, że Steffi i Gregor będą razem. Teraz już jest to chyba niemożliwe. Gregor naprawdę dorósł i się zmienił. Gdyby jednak Steffi znów chciałaby z nim być, byłaby to dla niego największa nagroda, za całą tą przemianę. Zasłużył na to, zdecydowanie. Tak, pamiętam wszystkie jego zachowania i to, jak skrzywdził Steffi, ale prawdziwie ją kochał. Mam wrażenie, że ten cały związek Grega z Anniką, to po prostu zwykłe przyzwyczajenie. To, że nie mógłby sobie wyobrazić tego, że nagle przestałby ją widywać i wgl. Owszem, dla innych to miłość, ale nie dla mnie. On po prostu przyzwyczaił się do tego, że ktoś z nim jest, nie czuje się przez to samotny i ktoś się nim opiekuje. Wszystko to, o czym marzył, ale ze Steffi. Annika po prostu ją zastępuje. Takie moje zdanie, może się mylę. Nie będę ukrywać, miałam lekki uśmiech na ustach, jak czytałam sceny między blondynką a Schlierenzauerem, ale kiedy czytałam sceny z nim i Steffi, nadal liczyłam na to, że może ona zmieni zdanie i będzie chciała do niego wrócić. Skoro już nie ma szans na ich związek, to cieszę się, że przynajmniej będą przyjaciółmi, ale nie wiem, czy na jego miejscu chciałabym czegoś podobnego. Chyba bym nie potrafiła.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. Szkoda, że został już tylko jeden rozdział i epilog, bo kocham to opowiadanie.
    PS. Wciąż mam jakąś nadzieje na Steffi i Gregora razem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mnie niesamowicie wzruszył. Zwłaszcza końcówka :) Cieszę się, że Steffi pokazała Gregowi, jak wartościową osobą jest Annika. Ten wpis dowodzi, że każdy ma uczucia, każdy chce się zakochać i być kochanym. Zaraz zabiorę się za ankietę i liczę, że napiszesz coś jeszcze dla Nas :) Twoje rozdziały, to czasem jedyny pozytyw w ponurym dniu :) Pozdrawiam i czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wciąż wierze w Gregora i Steffi ♥

    OdpowiedzUsuń