wtorek, 18 listopada 2014

Pytanie dwudzieste czwarte

INNSBRUCK, BERGISEL...

    Mała dziewczynka patrzyła z uwagą na każdy ruch trenujących skoczków. Stała zaraz obok trenera i krytycznym okiem oceniała każde wykonane ćwiczenie przez swoich starszych "kolegów". Jej obecność na treningu dawała wiele radości wszystkim uczestnikom, bo nikt tak jak Ona nie potrafił Ich rozweselić swoimi spostrzeżeniami. Była prawą ręką trenera. Obecnego trenera oczywiście. Poprzedni trener nie tolerował osób postronnych na treningach kadry a zwłaszcza rodziny. A dzieci nie lubił najbardziej. Co prawda Schlierenzauer nigdy wcześniej nie zabierał małej do swojej pracy ale kiedy Morgenstern musiał zaopiekować się córką musiał opuścić trening. Heinz natomiast był człowiekiem niezwykle rodzinnym i wesołym więc z przyjemnością gościł dzieci pod skocznią. A z jeszcze większa ich słuchał.
- I co o tym sądzisz Thereso? - zapytał zerkając na dziewczynkę, która przyglądała się swojemu ojcu skaczącemu przez rząd płotków, żeby na końcu wylądować telemarkiem. Sam zainteresowany spojrzał z uśmiechem na córkę.
- Hmn... wszystko wykonane poprawnie. - powiedziała czym wywołała jeszcze większy uśmiech na ustach szatyna. - Ale gdyby miał przeskoczyć jeszcze dwie takie przeszkody to jestem prawie całkowicie pewna, że połamałby sobie nogi. - dodała z miną wyrażającą zawód.
- Słucham? - oburzył się. Wszyscy wkoło się śmiali. - Thithi jak możesz?
- To co nas łączy poza skocznią nie może wpływać na mój osąd tato. - powiedziała z powagą. 
- Och, oczywiście, pełen profesjonalizm. - stwierdził z ironią. Jego koledzy ciągle nie mogli się nadziwić Jej sposobu wyrażania się. Ciągle mówiła coś co powodowało uśmiech na ich twarzach.
- Gregor Twoja córka ma rację. Mam wrażenie, że stałeś się trochę przyciężki. - zauważył Kuttin z uśmiechem na ustach.
- Żartujesz sobie prawda? - spytał skoczek.
- Za dużo jesz tato. Mówiłam Ci to dzisiaj rano. - wywróciła oczami. Znów tak samo jak Jej matka. Westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- No dobrze... - stwierdził trener. - Kto wygrywa w tej konkurencji Tess? - zapytał trzymając w ręce kartki z zapiskami. Uśmiechnęła się szeroko.
- Stefan. - powiedziała wesoło. Wszyscy jęknęli. Wszyscy oprócz zadowolonego bruneta, który teraz wziął małą na ręce i dał Jej buziaka w policzek.
- Och oczywiście. I teraz nie jesteś stronnicza tak? - zapytał szatyn.
- Jaka? - skrzywiła się. - Mów jak człowiek tato. - rozkazała.
- Nieważne. - machnął ręką. - Odstaw moją córkę na ziemię Kraft. - powiedział poważnie. Brunet posłusznie to zrobił ale uśmiech ciągle nie schodził Mu z twarzy.
- Oj Gregor, Gregor... chyba zostałem mężczyzną numerem jeden w życiu Twojej córki. - zaśmiał się.
- Nie ma takiej opcji Stefan. 
- Może kiedyś jak podrośnie to się z Nią umówię. Jeśli będzie wyglądać jak Steffi to kto wie... - zażartował. Szatynowi do śmiechu nie było.
- Jak podrośnie to będziesz zzieleniałym truchłem więc proszę zajmij się czymś bardziej przyziemnym i dostępnym dla Ciebie jak na przykład... Lotem w kosmos. - stwierdził z ironią. - Poza tym w oczach 5-latki tym jedynym i najważniejszym jest się przez 5 minut. - zaśmiał się.
- Co? - zapytał nie rozumiejąc. Szatyn tylko wskazał głową kierunek, w którym ma się popatrzeć młodszy ze skoczków. Dziewczynka była już na rękach blondyna, który z uśmiechem na ustach podrzucał Ją do góry robiąc Jej "huśtawkę". - Zawsze Hayboeck. - jęknął brunet.
- Mama! - zawołała wesoło dziewczynka i pobiegła w kierunku nadchodzącej kobiety. Swój wzrok skierował na postać drobnej brunetki, która z ogromnym uśmiechem na ustach tuliła w ramionach dziecko. Wyglądała ślicznie. Błyszczące włosy delikatnie opadały na czerwony płaszcz,w którym wyglądała bardzo elegancko a wysokie ciemne kozaki powodowały, że w elegancji jaka zawsze u Niej była na pierwszym miejscu pojawiał się element zmysłowy i cholernie seksowny. Przynajmniej dla Niego. Westchnął cicho kiedy zobaczył kto idzie zaraz za Nią...
- Morgi, stary gdzieś Ty się podziewał kiedy Cię tu nie było co? - zapytał wesoło Michi i przywitał się ze starszym kolegą, od którego szczęście aż biło po oczach. Ale w tak denerwujący dla Niego sposób, że robiło Mu się niedobrze kiedy widział Ich razem. A kiedy blondyn obejmował kobietę, szatyn miał ochotę walnąć głową w ścianę. Na domiar złego wszyscy w kadrze stęsknili się za Morgensternem więc trening został przerwany, a tematem numer jeden stało się to, co teraz będzie robił były skoczek. Były mistrz. Teraz legenda. Legenda, która sypia z matką Jego córki...
- Przepraszam, że dopiero teraz Ją odbieram ale miałam kosmos w pracy. - powiedziała podchodząc do Niego. 
- Taa, na pewno. - prychnął.
- O co Ci chodzi? - spytała spokojnie. Nie miała ochoty na kolejną kłótnię.
- O nic. - stwierdził i zabrał się za zapinanie butów. - Widzę, że kryzys w raju zażegnany. - zauważył.
- Długo wczoraj rozmawialiśmy. - wyjaśniła.
- O tak, tego to akurat jestem pewien. - zaśmiał się złośliwie. Wywróciła oczami puszczając Jego uwagę mimo uszu.
- Nie przyszłam się tutaj kłócić. Właściwie to chciałam tu przyjechać tylko na chwilę żeby zabrać Theresę ale Thomas chciał zobaczyć jak Wam idzie.
- No jasne. - bąknął.
- Gregor... wczoraj...
- Daj spokój Steffi. - przerwał Jej spoglądając na Nią. - Powiedziałaś to co myślisz i dotarło. Zakodowałem. Koniec tematu. - zakończył. Ciągle uparcie stała obok i patrzyła na Niego. - Coś jeszcze? - spytał dość niegrzecznym tonem głosu.
- Nie... Widziałeś gdzieś Sylvię? Mam do Niej sprawę. - zapytała. Widząc Jego stosunek do Niej wiedziała już doskonale, że wrócił stary Gregor. Złośliwy, zmienny i jeżdżący po Niej jak po łysej kobyle. Wolała więc nie wdawać się z Nim w zbędną dyskusję i odejść tam gdzie iść miała.
- Jest tam. - wskazał ręką mały drewniany domek, w którym zazwyczaj przebierali się skoczkowie. Bez słowa odeszła w tamtą stronę. Z niechęcią podszedł do grupy przyjaciół. Cóż... niektórzy już nie byli tak bliscy jak kiedyś ale to mimo wszystko wciąż przyjaciele. 
- Zwariowałeś. - skomentował Michael.
- Jeśli tak bardzo chcesz się zabić trzeba było wybrać coś bardziej spektakularnego niż bolid z papieru. Ty w ogóle widziałeś jakiś wypadek na torze? Samochód się rozpada na kawałki i zostaje przypięty pasami człowieczek w kasku na krzesełku, na środku toru. I zazwyczaj jest sparaliżowany. - stwierdził Stefan.
- O czym mówicie? - zapytał lekko zdezorientowany szatyn.
- Thomas właśnie dołączył do zespołu RedBulla w Formule1. - powiedział Heinz. W Jego głosie słychać było podziw, obawę ale i dumę. W końcu Thomas to takie Jego dziecko-sukces. Szatyn spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela. Znów dowiadywał się o wszystkim ostatni. Znowu Go to ubodło ale czy tak nie działo się tylko i wyłącznie przez Niego samego?
- Gratuluję. - skomentował.
- Dziękuję. - odparł sam zainteresowany. - Jak nastroje przed sobotnim konkursem? - zapytał. 
- To już półmetek. Ale Cztery Skocznie w tym roku należą do Prevca. My skupiamy się raczej na Falun... - zaczął mówić trener. Wszyscy zaczęli po kolei opowiadać o formie, o zawodnikach, siać plotki o różnych różnościach... Miał powyżej uszu słuchania tego wszystkiego. Po raz pierwszy temat skoków Go drażnił. Widząc, że Theresa spokojnie bawi się lepiąc bałwana razem z Manuelem postanowił opuścić zebranych...

***

- Ale Ci zazdroszczę. - westchnęła blondynka. - U mnie wieje taką nudą, że wszystkiego mi się odniechciewa. Chyba muszę zmienić model. - zaśmiały się. Zimno jakim ze specjalnej maszynki blondynka dmuchała na ręce brunetki dawało kobiecie lekką ulgę. 
- Wszystko ma swoją cenę. Teraz muszę się przeprosić z zegarkiem i bransoletką. - powiedziała brunetka.
- Nie narzekaj. - stwierdziła fizjoterapeutka. W tym momencie do sali wszedł szatyn.
- Sylvia masz coś na... - zamilkł widząc co robią kobiety. A właściwie widząc nadgarstki brunetki. Na obu miała zaczerwienione ślady. Jakby ktoś zbyt mocno Ją przytrzymywał. Od razu przykryła je rękawami.
- Dzięki. - powiedziała do blondynki z uśmiechem i już chciała wyjść kiedy stanął na Jej drodze.
- Co to jest? - zapytał poważnie. 
- Nie wiem o co Ci chodzi Gregor. - powiedziała nerwowo.
- Nie udawaj głupiej Steff, co to jest? - zapytał stanowczo i chwycił Ją za dłoń podwijając rękaw.
- To ja Was zostawię samych. - stwierdziła blondynka i wyszła z pomieszczenia.
- Gregor puść mnie. - poprosiła spokojnie.
- Mów!
- Nic. - odparła.
- Nic?! - oburzył się. Wziął Jej drugą dłoń i zrobił to samo. Na obu nadgarstkach widniały takie same ślady. - Thomas Ci to zrobił? - zapytał wpatrując się w Nią intensywnie. - Odpowiedz!
- Gregor, to nie tak...
- Zabiję. - powiedział i ruszył w kierunku wyjścia.
- Gregor! Hej! Zaczekaj! - zatrzymała Go przy drzwiach. - Przestań!
- Jeszcze Go bronisz? - zdziwił się. - On Cię maltretuje kobieto! 
- Nikt mnie nie maltretuje! - jęknęła bezradnie.
- Posłuchaj, ja wiem, że możesz się Go bać, to w takiej sytuacji normalne ale nie pozwolę żeby Cię zastraszał i tak traktował! A co z Theresą?
- To nie tak...
- Pomogę Ci. - zapewnił.
- Nie musisz to wszystko...
- Ale najpierw obiję Mu tą wesołą buźkę. 
- To przez sex! - wrzasnęła w końcu. Zamilkł. Patrzył na Nią nie rozumiejąc o czym do Niego mówi.
- Co? - spytał zdezorientowany. Westchnęła. Poziom zażenowania tą sytuacją sięgał zenitu. Nigdy nie pomyślała, że będzie się musiała tłumaczyć szatynowi ze swojego życia erotycznego. 
- Thomas lubi... czasem... - jąkała się. Jego wzrok Ją przytłaczał. - Trochę... urozmaicić nasze... Och na prawdę muszę Ci to tłumaczyć? - jęknęła. Widziała w Jego oczach jak przesuwają Mu się wszystkie trybiki w głowie. I jakby nagle Go coś oświeciło. 
- Och... - tylko tyle był w stanie z siebie wydusić. Od razu się wyprostował ale nadal na Nią patrzył. - Więc to...
- To są ślady od apaszki. - wyjaśniła. I zapadła między Nimi cisza. Jakby właśnie zakończył się jakiś huragan czy przeszło tornado i wszystko wróciło do stanu sprzed chwili. Cisza dość niewygodna i uciążliwa bo oboje nadal na siebie patrzyli.
- Nie wiedziałem, że Thomas lubi... - zaczął ale nie skończył. - Nieważne. - pokręcił głową. Nie mógł sobie wyobrazić przyjaciela w takim wydaniu. A nawet chyba nie bardzo chciał sobie Go w takim wydaniu wyobrażać. To nie było podobne do wizji grzecznego chłopca, który traktuje kobiety jak księżniczki. Widocznie prawdziwe oblicze człowieka wychodzi dopiero nocą. Albo jak w tym wypadku w czasie seksu. Wyrzucił tą myśl z głowy i bez słowa wyszedł na zewnątrz.
Ciężko wypuściła powietrze z płuc i pokręciła głową. Miała ochotę schować się pod ziemię ze wstydu. Wyszła z budynku i dochodząc do grupki skoczków wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z blondynką. Ta jedynie się uśmiechnęła. Szatyn za to w ogóle nie patrzył na brunetkę. Cały czas wzrok skierowany miał w stronę przyjaciela, który czule objął kobietę, kiedy wróciła.
- To co, będziemy się zbierać? - zapytał. Pokiwała głową i pożegnała się z wszystkimi zabierając Theresę ze sobą...

MIESZKANIE THOMASA...

- O czym rozmawiałaś z Gregorem? - zapytał kiedy pomagał Jej zmywać naczynia po kolacji. 
- Nie chcesz wiedzieć. - zapewniła. Spojrzał na Nią z pytajnikami w oczach. - O tym. - podwinęła rękaw. Wziął głęboki wdech. - Zobaczył jak Sylvia schładza mi nadgarstki żeby szybciej wróciły do własnego koloru. 
- I? - spytał.Westchnęła ale uśmiechnęła się lekko.
- Pomyślał, że mnie maltretujesz. Był gotów Cię pobić więc musiałam Mu powiedzieć skąd to mam. - dodała ciszej.
- Że co pomyślał? - zdziwił się. - Jak mógł tak pomyśleć? Przecież przyjaźnimy się tyle lat, chyba nikt mnie tak dobrze nie zna jak On. - oburzył się.
- Był zaskoczony Twoimi upodobaniami seksualnymi więc chyba nie o wszystkim wie. - zauważyła.
- Bo najlepsze zostawiam tylko dla specjalnych osób. - stwierdził puszczając jej oko.
- Poza tym... Gregor ostatnio jest bardzo nieprzewidywalny więc wszystkiego można się spodziewać. Albo raczej, nigdy nie wiadomo jakiej reakcji z Jego strony spodziewać się można.
- Dzisiaj w ogóle nie chciał ze mną rozmawiać. - zauważył. - Miałem wrażenie, że wolałby żebym się tam w ogóle nie pojawiał. Znowu się oddalamy. 
- Nie wiem co mam Ci poradzić. Sama nie wiem jak się zachować w Jego towarzystwie. Chyba tylko Tess potrafi z Nim normalnie rozmawiać. - dodała kończąc zmywanie.
- Powiedziałaś Mu o...
- Nie zdążyłam. Poza tym... Po takich rewelacjach jakie usłyszał kolejne chyba nie byłyby dobrym pomysłem. - stwierdziła.
- Ok. W takim razie chyba powinniśmy porozmawiać z kimś innym. - powiedział biorąc Jej dłoń w swoją. 
- Tess możesz do nas przyjść? - zawołała. Dziewczynka od razu przybiegła z pokoiku, w którym oglądała bajki. Usiadła na kolanach u mamy z rozbrajającym uśmiechem. 
- Co jest ziomki? - zapytała wywołując u obojga z Nich uśmiech. 
- Chcieliśmy z Tobą porozmawiać. - powiedziała kobieta.
- O czym? - dopytywała.
- O czymś bardzo ważnym. - powiedziała.
- Tess... - zaczął blondyn delikatnie. - Wiesz, że bardzo kocham Twoją mamę... 
- A Ona Ciebie. I co dalej? - spytała ciągle się śmiejąc.
- A jak się dwoje ludzi kocha, tak bardzo bardzo...
- To robią sobie dzidziusia. - dokończyła z zadowoleniem. Brunetka spojrzała na córkę lekko zaskoczona Jej tokiem myślenia ale w końcu mała zaczęła spędzać ze swoim ojcem dużo czasu więc wszystkiego można się spodziewać. Blondyn uśmiechnął się lekko i kontynuował rozmowę.
- Też. - powiedział. - A wiesz co jeszcze robią? - zapytał.
- Żenią się. - powiedziała pewnie.
- Tak. - pokiwał głową. - Dlatego chciałbym Cię o coś zapytać. - mówił dalej. - Tess chciałbym się Ciebie zapytać czy zgodzisz się, żeby mama została moją żoną. - powiedział wyraźnie zdenerwowany. Przejmował się bardzo tą rozmową, bo wiedział doskonale, że mała wolałaby żeby to Gregor o to pytał. Ale życie potoczyło się inaczej. I choć niektórzy mogą sądzić, że to krzywdzące dla dziecka... to dziecko kiedyś dorośnie i samo wyfrunie z gniazda a życie z tą drugą osobą pozostanie na zawsze. Dlatego mimo, że tak bardzo liczą się z dobrem dziecka musza też myśleć o własnym szczęściu. Bo w końcu szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dziecko. A On miał zamiar stworzyć Theresie dom, w którym nigdy nie czułaby się dodatkiem tylko częścią całej rodziny.
- Jak się ożenisz z mamą to będziemy mieszkać z Tobą? - zapytała. Spojrzał porozumiewawczo na brunetkę. 
- Myślę, że zamieszkalibyśmy razem dużo wcześniej. Jak sama wiesz, Wasze mieszkanie jest zalane i chyba dobrze byłoby gdybyście zamieszkały gdzieś razem. Np. u mnie. - powiedział.
- Możemy mieszkać u taty. - zauważyła.
- Kochanie u taty mieszka Annika. - przypomniała brunetka.
- Ach... no tak. - westchnęła z niezadowoleniem mała. - Mamo a Ty chcesz się ożenić z wujkiem? - zapytała kobietę. Uśmiechnęła się do córki i pogłaskała Ją po główce.
- Bardzo. - powiedziała cicho. 
- A będę miała swój pokój? - zapytała.
- Oczywiście. - zapewnił.
- A tata będzie mógł mnie odwiedzać? - zadawała kolejne pytania.
- Kiedy tylko będzie chciał. - tym razem odpowiedziała brunetka.
- Hmn... A jak już się ożenicie to wujek będzie Twoim mężem czyli jakby... moim drugim tatą, tak? - zapytała. - To jak ja się będę nazywać? - spytała zdezorientowana. 
- Tess... posłuchaj... - ponownie zaczął spokojnie blondyn. - Zawsze byłem Twoim wujkiem i zawsze nim będę. - powiedział. - Masz już tatę, który bardzo Cię kocha i nie mogę Go zastępować. I tylko Jego możesz nazywać tatą. Ale zawsze mogę Cię bardzo kochać, jak własną córeczkę i tak też jest. I chcę żebyś to wiedziała. - zapewnił. 
- Czyli będę się nazywać jak tata tak?
- Tak. - potwierdził.
- I będę mówiła do Ciebie wujku tak?
- Tak. - potaknął. Przez chwilę nic nie mówiła tylko intensywnie się nad czymś zastanawiała.
- Ok. - odpowiedział a w końcu wesoło.
- Czyli zgadzasz się? - zapytał z nadzieją.
- Tak. Ale pod jednym warunkiem.
- Co tylko sobie zażyczysz. - powiedział.
- Pomogę mamie wybrać suknię ślubną. - powiedziała z zapałem.
- Och bez Ciebie kochanie nigdy bym nic nie wybrała. - zapewniła całując dziewczynkę w czółko...

************************
Czekam na kolejną falę krytyki Steffi :P
A zapewniam, że nie jest to ostatni moment w tym opowiadaniu, w którym ta fala przypłynie ;)
Buziole :*

16 komentarzy:

  1. Co? Ślub? Jaki ślub?
    Ja tam jestem pewna, że żadnego ślubu nie będzie, a jak będzie, to długo to małżeństwo nie potrwa, bo jest nie kto inny jak Gregor :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, fala krytyki znów spłynie na Steffi, przynajmniej ode mnie. Fajnie, że jest szczęśliwa, bardzo mnie to cieszy, ale mam ochotę wymiotować tym jej szczęściem. Sama nie wiem dlaczego mam takie odczucia, ale cała ta relacja między Steffi a Thomasem jest dla mnie tak słodka, że aż mnie mdli. Wybacz, ale takie moje zdanie. Może dlatego, że Thomas jest taki prze kochany i wgl. Wkurzają mnie takie "idealne" osoby. I coraz bardziej mi jest szkoda Gregora. To naprawdę świetny chłopak i szkoda, że Steffi zmusza go do takiego zachowania wobec niej. To chamstwo którym się wykazuje, używane jest tylko po to, by nie pokazać, jak bardzo słowa brunetki go ranią. A on jest naprawdę wrażliwy. Kocham jego rozmowy z Tess, bo wtedy możemy zobaczyć prawdziwego Gregora. Mam wrażenie, że Steffi być może nie chce zaakceptować faktu, że Schlierenzauer może być inny, że dla niej tak jest lepiej. Jakkolwiek by się starał, nigdy jej nie dogodzi, bo przecież Thomas jest tym lepszym. Wcale nie dziwię się reakcjom Grega, bo mam podobne odczucia co do jego przyjaciela. Pozdrawiam i czekam na kolejny i więcej Gregora proszę, jak dla mnie Thomasa mogłoby wcale nie być :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jeszcze troszkę tym Jej szczęściem Cię kochanie pomęczę ale jednorożce i tęcza nigdy nie trwają długo więc prędzej czy później coś się wydarzy. Mogę Cię zapewnić, że będzie trochę drastycznie. ;).

      Usuń
    2. Dzięki Bogu :D Już mnie mdli ten słodki i kochany Thomas

      Usuń
  3. Ja powiem jedno i to chyba najważniejsze!
    Rozdział bardzo mi się podoba!♥
    Chwilowy plus dla Stefii.
    Boże , i ja to mówię! Co Ty ze mną robisz!

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałaś , że ten rozdział mi się nie spodoba?

      Usuń
    2. Byłam tego pewna. Zrujnowałaś mi światopogląd :P

      Usuń
    3. Wiesz , że pomimo mojej ( realnej niechęci do Morgena - pewnie chwilowej )w opowiadaniu mu kibicuje. Jemu i tej oszołomce. Wszystko co będzie na plus dla Grega i Steffi będzie dla mnie ciosem kochana żabo.;D
      A pewnie wiele takich ciosów mi szykujesz nie?

      Usuń
    4. Tylko jeden ale tak potężny że mnie znienawidzisz :*

      Usuń
  4. długo będę Ci jeszcze lubiła , aż do momentu znienawidzenia? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze co najmniej jeden rozdział :P

      Usuń
    2. Ale żeśmy zaspamowały Ci rozdział.
      Wybacz , ale to tylko teraz gdy jeszcze Cię LUBIĘ Żabo!:"

      Usuń
  5. A ja tam Steffi lubię. Bo jest z Thomasem, ha! :D
    Zauważyłam czytając komentarze że większość dziewczyn woli Gregora, podobno ciemne charaktery są seksi. Jak np. Malfoy z Pottera. Właśnie, podobno.
    W tym wypadku myślę że główna bohaterka zdecydowani potrzebuje stabilizacji. Chociaż... Nawet jak będzie mężatką Gregor będzie za nią latał... Zobaczymy co wymyślisz, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu, ale od paru rozdziałów Steffi mnie strasznie irytuje! Te jej słodkie rozdziały z udziałem Thomasa mnie mdlą. Dlatego z całych sił kibicuje Gregorowi :D Tessa...wiedziałam, że Kraft wygra ;) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będzie żadnej fali krytyki dla Steffi, bo moim zdaniem robi dobrze. Powinna jeszcze walnąć Schlieri'emu za opryskliwe zachowanie wobec niej ;P Swoją drogą Morgi zapunktował u mnie pytając małą o ślub. Chciałabym więcej wątków Schlierenzauerówny ze Stefanem :D Niech Gregorowi trochę na nerwach pograją. I te niezręczne tłumaczenia Steffi. Ja też byłam w szoku, że Thomas lubi ostry seks, ale pozytywnie raczej mnie zaskoczył :D Wątpię, że Grega, to ucieszyło :P Czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń